Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi alouette z miasteczka Legnica. Mam przejechane 39831.55 kilometrów w tym 1054.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.86 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy alouette.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Norwegia 2012

Dystans całkowity:2804.03 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Suma podjazdów:15688 m
Suma kalorii:2424 kcal
Liczba aktywności:42
Średnio na aktywność:66.76 km
Więcej statystyk
  • DST 91.49km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Norwegia - dzień 12

Piątek, 6 lipca 2012 · dodano: 06.07.2012 | Komentarze 0

Dzień przywitał nas piękną pogodą. Szybko się zebraliśmy i o 10.00 rozpoczęliśmy jazdę. 23 stopnie. Świeci słonko. Humory dopisują. Nagle niespodzianka- podjazd 3 km na przełęcz. Kiedy dojeżdżamy na górę zmieniają się warunki- temperatura spada do 13 stopni. Dojeżdżamy do miasta i robimy zakupy. Młodzi Norwegowie robią nam zdjęcia. Może to dlatego, że jesteśmy grubo ubrani, a oni śmigają w krótkich rękawkach? Za miastem zaczynam śpiewać, żeby umilić sobie czas, bo ciekawych widoków brak. Przerabiam znane polskie piosenki i nawet po pewnym czasie dołącza się do mnie Łukasz, pomagając mi budować rymy. Tak nas to zajmuje, że 10 km mija bardzo szybko. Przy okazji Łukasz nie patrzy na znaki i dojeżdżamy do głównej drogi. Zastanawiamy się co robić dalej. Nie chcemy jeździć przy tak dużym ruchu, więc wracamy z powrotem do miasta i dobijamy na boczną drogę. W sumie nadrabiamy 20 km Namiot rozbijamy na zajeździe przy drodze.

Całkiem przyjemnie jeździ się tunelami, jeśli nie ma samochodów:



Kategoria Norwegia 2012


  • DST 78.62km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Norwegia - dzień 11

Czwartek, 5 lipca 2012 · dodano: 06.07.2012 | Komentarze 0

Rano obudził mnie odgłos traktora. Okazało się, że rozbiliśmy namiot na czyimś polu:) Młody traktorzysta pomachał nam i pojechał dalej. Znowu zaczyna kropić. Czekamy na poprawę pogody i startujemy o 12.00. Jest pochmurno, ale przynajmniej ciepło i bezwietrznie. Przejeżdżamy przez zachwalaną w przewodniku Drogę Transatlantycką. Trochę przereklamowana. Góry o wiele bardziej nas zachwyciły. Ot parę mostków i morze. Dojeżdżamy do Kristiansund. Żeby dostać się do miasta trzeba przejechać przez tunel pod morzem. Niestety tutaj również widnieje zakaz jazdy na rowerze. Na przystanku widnieje jednak informacja o przewożeniu rowerów autobusem. Czekamy z 5 minut i zajeżdża autobus, a kierowca pomaga nam zapakować, a później wypakować sakwy za tunelem. W mieście pełno samochodów. Chcę jak najszybciej się stamtąd wydostać. W pewnym momencie mija mnie auto. Zza szyby wychyla się głowa dziewczyny, która zaczyna krzyczeć: : „Polska ! Biało-czerwoni!”. Z miasta przeprawiamy się promem na drugą stronę. Teren robi się pagórkowaty. Tęsknię za wysokimi górami Namiot rozbijamy na miejscu postojowym z widokiem na fiord na…drewnianych deskach. Śpi się całkiem przyjemnie:)



Z cyklu: "Norweskie dekoracje":



W oczekiwaniu na autobus:



Ostatnie kilometry i o 23.00 rozbijamy namiot:)



Kategoria Norwegia 2012


  • DST 81.79km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Norwegia - dzień 10

Środa, 4 lipca 2012 · dodano: 06.07.2012 | Komentarze 0

Dzisiaj czeka nas mało ciekawa trasa główną i ruchliwą drogą krajową. Po drodze przeprawa promem, a następnie przez most docieramy na wyspę. Po drodze jemy spaghetti z czerwonym sosem i mięsem do hamburgerów. Szału nie ma, ale zawsze to jakaś miła odmiana. Dojeżdżamy do tunelu o długości 2700 m, który prowadzi pod morzem.. I tutaj czeka nas niespodzianka. Przed tunelem widnieje zakaz dla rowerzystów. Nie chcemy ryzykować, więc łapiemy stopa. Po 5 minutach udaje się nam zatrzymać norweskiego busa. Pakujemy rowery do auta, bo po niecałych 3 km znowu je mocować na bagażnikach. Przynajmniej nie musimy się wracać i nadrabiać 50 km. Pod wieczór dojeżdżamy do morza. Musimy szybko rozbijać namiot, bo wieczorami muszki zaczynają nas atakować. Wchodzą pod ubrania i gryzą każdą nieosłoniętą część ciała. Pół godziny spędzam teraz codziennie, żeby pozbyć się ich, kiedy wlecą już do namiotu. Ale przynajmniej rano nie budzę się z krostami na ciele i twarzy.



Kategoria Norwegia 2012


  • DST 65.01km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Norwegia - dzień 9

Wtorek, 3 lipca 2012 · dodano: 06.07.2012 | Komentarze 2

Rano poświęcamy godzinę na kąpiel w strumyku. Suszymy sakwy i ubrania, które zaczynają już śmierdzieć wilgocią. Wyjeżdżamy po 13.00. Czeka nas dzisiaj podjazd na słynną Drabinę Trolli. Tylko my niestety będziemy z niej bardziej zjeżdżać. Na górze podziwiamy widoki Łukasz idzie porobić zdjęcia. Mnie w tym czasie zaczepia jeden turysta i zaczynamy rozmawiać po angielsku. Standardowe pytania, czyli: gdzie i skąd jadę, z kim i jak długo. Mężczyzna chwali mój rower. Rozmawiamy jeszcze chwilę o pogodzie. Jestem zdziwiona, że potrafię się z kimś dogadać po angielsku Żegnam się, szukam Łukasza i zjeżdżamy szybko w dół. Znowu wyprzedzamy samochody. Na dole robimy zakupy. Znad morza wieje zimny wiatr, więc cieplej się ubieramy pomimo 18 stopni. Tym samym kończymy najtrudniejszy etap podróży jeśli chodzi o przewyższenia. Jest to jednak z pewnością najpiękniejszy region Norwegii. Teraz tereny będą już mniej górzyste. Nie wiem, czy to dobrze. Namiot rozbijamy nieopodal szutrowej ścieżki blisko fiordu. Siedzimy nad brzegiem morza. Jemy kolację, a Łukasz łowi ryby. I tym razem nic nie bierze. A szkoda, bo zjadłabym sobie jakiegoś dorsza, a tak trzeba się zadowolić makaronem. Nie mogę wyprostować trzech palców w lewej ręce. Dziwne. Od kilku nocy łapią też mnie skurcze w nogach i budzę się z krzykiem. Przy okazji budzę też Łukasza:)


Z takiej drabiny to ja mogę zjeżdżać codziennie:











Uwaga Trole!

Kategoria Norwegia 2012


  • DST 91.59km
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Norwegia - dzień 8

Poniedziałek, 2 lipca 2012 · dodano: 06.07.2012 | Komentarze 1

Rano na śniadanie jemy „chińczyka”, bo zapomnieliśmy kupić chleb na niedzielę. Opuszczamy Grotti i jedziemy szeroką asfaltową szosą. W tle ośnieżone szczyty. Krajobraz przypomina trochę Alaskę. Po drodze spotykamy tych samych Czechów co wczoraj i znowu robią nam zdjęcie. Tym razem już z rowerów. Kolejny podjazd na ponad 1000 m. n.p.m. Nie najedliśmy się zupką chińską, więc na górze jemy nasze markizy. W międzyczasie Japonka zatrzymuje auto i pstryka nam zdjęcie. Na podjazdach stanowimy pewnego rodzaju atrakcję dla zmotoryzowanych turystów. Następnie czeka nas cudowny, szybki zjazd- 18 km serpentynami. Rozpędzam się do prawie 60 km/h. Doganiam samochody, które palą sprzęgła na zjeździe. Dojeżdżamy do miejscowości pełnej turystów. Ceny pamiątek w sklepie kosmiczne. A tak chciałam sobie kupić norweski sweterek;)Przez chwilę rozmawiam z grupą francuskich turystów, którzy chwalą mój francuski:D Rozmawiamy o rowerach i Korsyce. Robimy jeszcze zakupy i czeka nas….kolejny podjazd na 624 m. n. p. m. Na górze przerwa na zdjęcia. Z tarasu rozpościera się przepiękny widok na Geirangerfjord- największy fiord w Norwegii. Potem kolejny szybki zjazd. W sklepie szalejmy i kupujemy sobie czekoladę. Następnie przeprawiamy się promem i po 20 km udaje nam się znaleźć nocleg nad jeziorem.



Nie ma to jak ciastka z nutellą:



Pięknych widoków dzisiaj nie brakowało:



A potem czekał nas piękny zjazd:





Z daleka widzimy już co nas czeka:)



Tym razem sesja przy złotym traktorze:)



Pasujemy do siebie:)



Piona!



Widok na Geirangerfjord:





Trzy liliputy:)

Kategoria Norwegia 2012


  • DST 49.34km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Norwegia - dzień 7

Niedziela, 1 lipca 2012 · dodano: 06.07.2012 | Komentarze 1

W nocy ciągle lało. Na szczęście rano przestaje. Wychodzi słońce i zaczynamy się zbierać. Suszymy śpiwory, namiot i ruszamy w drogę. Wkrótce zaczyna się kolejny, długi podjazd. Po drodze rozmawiamy z dwoma Norwegami na mtb. Za chwilę wyprzedza nas też para na szosówkach. I znowu zaczyna padać. Robimy przerwę na ciasta, ubieramy gore-texy i deszcz ustaje. Rozbieramy się i dalej pniemy się do góry. Po drodze oglądamy jeszcze wodospad. Dojeżdżamy do skrzyżowania. Jedna droga główna ma 10 km i prowadzi pod górę cały czas przez tunel. Wybieram drugą, mniej uczęszczaną drogę widokową. Co prawda nadrabiamy dzięki temu 40 km, ale warto. Po drodze podbiega do nas Holender. „Potrzebujecie tego”- mówi i daje nam po batoniku energetycznym. Turyści w samochodach kolejny raz dopingują nas na podjeździe. Powoli, bardzo powoli wjeżdżamy na 1039 m. n. p. m. Znowu wbijamy się na ośnieżone tereny do… letniej stacji narciarskiej. Podziwiamy widoki i lodowiec. I ubieramy się cieplej, bo temperatura spada do 6 stopni. Teraz jedziemy przez ok. 20 km po szutrowej drodze. Czesi specjalnie wysiadają z auta, żeby zrobić nam zdjęcia. Na koniec 5km zjazdu. Kiedy dojeżdżamy do Grotii zaczyna mocno wiać. Jestem zmarznięta. Godzina 20.00, a my nie jedliśmy jeszcze obiadu. Łukasz pokazuje mi miejsce pod mostem osłonięte od wiatru i rzuca hasło „ognisko”. Nie trzeba mnie długo namawiać. Mam już dość. Chcę się ogrzać przy ciepłym ognisku, zjeść obiad i wskoczyć do ciepłego śpiwora. Nocujemy na wysokości 900 m. n. p. m.



Deszcz złapał nas na podjeździe. Jem ciastka i rozmyślam ile jeszcze do góry..:)



Posiedzę jeszcze przy wodospadzie, żeby bardziej zmoknąć:)



Przestało padać. No to w drogę!



Batonik od sympatycznego Holendra:)



Łowiecki!





I powoli wkraczamy do Krainy Wiecznego Śniegu:)











Kolejne zdjęcie z różowym ciągnikiem:)

Kategoria Norwegia 2012


  • DST 72.00km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Norwegia - dzień 6

Sobota, 30 czerwca 2012 · dodano: 06.07.2012 | Komentarze 1

Deszcz padał do 14.00. Nie chciało nam się wstawać. W końcu jednak stwierdziliśmy, że nie ma co czekać na poprawę pogody i namiot musieliśmy zwijać w deszczu. Potem zjazd po mokrym asfalcie. Rower szybko się rozpędza do 40-50 km/h, a ja ledwo co widzę na oczy, bo woda chlapie na wszystkie strony. Dojeżdżamy pod sklep, gdzie słyszymy znane polskie słowo rozpoznawcze. Chwilę rozmawiamy z dwiema Polkami. Dowiadujemy się, że pogoda ma poprawić się dopiero za 4 dni. Trudno. Ważne, że zapowiadają jakąś poprawę. Kiedy dojeżdżamy do drugiej miejscowości przestaje padać. Zatrzymujemy się na chwilę, żeby zjeść śniadanie. Przy okazji wpadamy na pomysł łączenia ciastek Marie z nutelą- wychodzi tanio i jest smaczne Przez resztę drogi jedziemy wzdłuż fiordu. Pod wieczór zatrzymują się koło nas trzy samochody, z których wyskakują Polacy. Pracują w Norwegii na budowie. Szkoda, że jedziemy w przeciwną stronę, bo by nas przenocowali. Chwilę rozmawiamy gdzie jedziemy, po co i dlaczego i ruszamy w przeciwne strony. Rozbijamy się przy drodze nad jeziorem. Noc jest ciepła- 12 stopni.





A z góry te promy wydają się być takie malutkie:



Zawsze chciałam mieć takie coś:)



Dobranoc:)

Kategoria Norwegia 2012


  • DST 50.00km
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Norwegia - dzień 5

Piątek, 29 czerwca 2012 · dodano: 06.07.2012 | Komentarze 0

Pogoda już się popsuła. Do 11.00 pada deszcz. Czekamy, aż przestanie lać i po 13.00 wyruszamy. Jest pochmurno i o wiele chłodniej, a w Polsce ponoć upały. Czeka nas nudny odcinek główną drogą. Na szczęście przez 20 km zjeżdżamy lekko w dół i szybko docieramy do większej miejscowości. Robimy zakupy. Przy okazji zjadam wszystkie naleśniki w sklepie przeznaczone do degustacji dla klientów:) W sklepach potrafimy spędzić ok. godzinę, bo dużą radość sprawiają nam zakupy, zwłaszcza jak jesteśmy głodni:) Na przystanku robimy obiad. Dzisiaj szaleństwo: ryż, czerwona fasola i kukurydza oraz sos chiński. Następnie czeka nas 7 km podjazdu. Na samej górze zaczyna wiać i robi się zimno. Rozbijamy się więc przy wyciągu, bo nie mamy ochoty już dzisiaj zjeżdżać i marznąć. W dodatku zaczyna mnie boleć jeszcze ząb mądrości:/



Przerwa obiadowa na przystanku:



Taki tam widoczek:

Kategoria Norwegia 2012


  • DST 88.00km
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 1665m
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Norwegia- dzien 4: Balestrand-Vassenden

Czwartek, 28 czerwca 2012 · dodano: 29.06.2012 | Komentarze 1

Kolejny dzień rozpoczynamy od podjazdu. Tym razem „tylko” 18 km na rozgrzewkę. Serpentynami dojeżdżamy ponownie na wysokość ok. 900 metrów. Znowu podziwiamy ośnieżone szczyty gór, które pięknie odbijają się w tafli jeziora. Niestety zjazd już tak nie cieszy, bo jest zbyt rozciągnięty. Po drodze przerwa na orzeźwiającą kąpiel w górskim strumyku oraz obiad: spaghetti z parówkami. Kiedy dzwoni do mnie mama i pyta się, co jadłam na obiad- odpowiadam: „Mamo, nie pytaj się co jadłam, ale z czym”:) Tak napychamy się parówkami, że podczas kolejnego podjazdu bolą nas brzuchy. W przyszłym tygodniu darujemy już sobie ten dodatek;) Ciężko znaleźć nocleg w górach, ale w końcu udaje nam się rozbić na zboczu łąki z widokiem oczywiście na fiord.

Taki tyci podjazd na miły początek dnia:





Gorąco mi!



W nagrodę czekają nas piękne widoki na górze:






Krótka sesja przy wodospadzie:)





A potem zjazd do miejscowości o urokliwej nazwie:)



Na takiej kolarzówce zajechał pod sklep 10-letni chłopaczek:)

Kategoria Norwegia 2012


  • DST 88.00km
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 1411m
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Norwegia- dzien 3: Hagen - Balestrand

Środa, 27 czerwca 2012 · dodano: 28.06.2012 | Komentarze 1

Dzisiaj na dzień dobry podjazd o długości 40 km. Ale pogoda za to idealna! Po drodze chwila przerwy na pranie. Myję włosy w zimnym, górskim strumyku. Na koniec podjazd kończy mała drabina. Cztery zakręty i docieramy do Krainy Śniegu- ponad 900 metrów z poziomu morza. Ośnieżone szczyty robią niesamowite wrażanie. I jest ciepło! Na górze odbywają się….zawody narciarskie! Kiedy przejeżdżamy obok, ktoś z biura zawodów mówi coś o rowerzystach i słyszymy brawa. Miłe uczucie Co chwilę zresztą jacyś kierowcy dodają nam otuchy na podjazdach. Dojeżdżamy do przełęczy i zaczynamy się cieplej ubierać, myśląc, że czeka nas super zjazd. A tymczasem jedziemy po szczytach raz w górę raz w dół. I tak się ubieram i rozbieram i męczy mnie to chyba bardziej niż sama jazda. Ale za to widoki są nieziemskie! Mijamy przepiękne zamarznięte górskie jezioro. Po drodze Polacy trąbią nam na powitanie z samochodu. W końcu wymarzony, szybki zjazd. Jemy makaron z tuńczykiem i zajeżdżamy do portu. Czekając na prom rozmawiamy z parą Polaków- On pracuje na budowie, a Ona zbiera truskawki. O 21.00 przeprawiamy się promem na drugą stronę i rozbijamy nieopodal wioski przy fiordzie. Łukasz łowi ryby, ale niestety nic nie łapie.

Zielono mi:)



Nie ma to jak orzeźwiająca kąpiel z samego rana w górskim potoku:





Nic tak nie cieszy jak solidny podjazd:)









Taki zjazd na motorze to pewnie też niezła frajda:



A na górze trwa jeszcze sezon narciarski:



Suszę włosy i wygrzewam głowę na słońcu przed zjazdem:)



Przełęcze stanowią zazwyczaj naturalne granice komun:



Przygotowana do zjazdu:



Dalej też jest pięknie:











Jeszcze tylko przeprawa promem...



I czas na sen!
Kategoria Norwegia 2012