Info
Ten blog rowerowy prowadzi alouette z miasteczka Legnica. Mam przejechane 39831.55 kilometrów w tym 1054.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.86 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2015, Listopad14 - 32
- 2015, Październik16 - 55
- 2015, Wrzesień17 - 23
- 2015, Sierpień11 - 37
- 2015, Czerwiec11 - 25
- 2015, Maj14 - 62
- 2015, Kwiecień13 - 70
- 2015, Marzec13 - 71
- 2015, Luty12 - 47
- 2015, Styczeń8 - 50
- 2014, Grudzień13 - 57
- 2014, Listopad12 - 72
- 2014, Październik10 - 64
- 2014, Wrzesień14 - 40
- 2014, Sierpień11 - 42
- 2014, Lipiec22 - 141
- 2014, Czerwiec10 - 58
- 2014, Maj11 - 53
- 2014, Kwiecień12 - 74
- 2014, Marzec17 - 121
- 2014, Luty8 - 31
- 2014, Styczeń10 - 94
- 2013, Grudzień10 - 60
- 2013, Listopad4 - 37
- 2013, Październik8 - 30
- 2013, Wrzesień9 - 58
- 2013, Sierpień20 - 115
- 2013, Lipiec16 - 108
- 2013, Czerwiec9 - 22
- 2013, Maj15 - 33
- 2013, Kwiecień10 - 11
- 2013, Marzec8 - 9
- 2013, Luty9 - 20
- 2013, Styczeń13 - 1
- 2012, Grudzień13 - 15
- 2012, Listopad8 - 0
- 2012, Październik17 - 12
- 2012, Wrzesień18 - 12
- 2012, Sierpień23 - 29
- 2012, Lipiec31 - 12
- 2012, Czerwiec31 - 66
- 2012, Maj42 - 33
- 2012, Kwiecień29 - 24
- 2012, Marzec27 - 13
- 2012, Luty26 - 13
- 2012, Styczeń26 - 3
Wpisy archiwalne w miesiącu
Sierpień, 2015
Dystans całkowity: | 1112.50 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 58:00 |
Średnia prędkość: | 19.18 km/h |
Suma podjazdów: | 16934 m |
Liczba aktywności: | 11 |
Średnio na aktywność: | 101.14 km i 5h 16m |
Więcej statystyk |
- DST 61.50km
- Czas 04:56
- VAVG 12.47km/h
- Podjazdy 2100m
- Sprzęt CUBE LTD Pro
- Aktywność Jazda na rowerze
Masyw Śnieżnika - dzień 2
Niedziela, 30 sierpnia 2015 · dodano: 10.09.2015 | Komentarze 3
Rano trochę ciężko wstać po wczorajszej imprezie, ale jakoś w miarę sprawnie mi to idzie i o 10.00 zasiadamy do wspólnego śniadania. Część grupy idzie połazić po górach, a my z Grześkiem znowu wbijamy w teren.Na początek robimy podjazd do Schroniska pod Śnieżnkiem. Dzisiaj obstawiam tyły. No, przynajmniej na początku. Chyba wczoraj za dużo wina wypiłam i dzisiaj brakuje trochę mocy:) Grzesiek odskakuje mi na podjazdach....
...ale za to zjazdy...wychodzą mi dzisiaj o wiele lepiej!:) Widocznie na lekkim kacu jestem mniej spięta. Widać to zwłaszcza na kamienistym zjeździe. Zjeżdżałam nim kilka miesięcy temu i pamiętam, że sobie wtedy pomyślałam "Ja tego nigdy nie zjadę!". A jednak! I to bez żadnej podpórki:) Na dole piąteczka. Dumna z siebie jestem. Jest progres! :)
A potem pora na cudny singiel- zielony szlak graniczny. Rewelacja!
W Stroniu przerwa pod Biedronką na colę i lody. Jeszcze tylko dosyć długi podjazd i ponownie zajeżdżamy pod chatkę. Dodam, że znajduje się ona w zupełnie nieturystycznym miejscu- jest to takie miejsce tylko dla wtajemniczonych, co bardzo mi się podoba:) Jest tu tak dziko i pięknie. Uwielbiam takie miejscówki!:)
Pora wracać do domu. Żegnamy się z częścią ekipy. Ja wracam razem z Dagmarą, bo okazało się, że ona też jest z Legnicy.
Do domu wracam późnym wieczorem. To był cudowny i bardzo intensywny weekend! Super towarzystwo, klimatyczna chatka, piękne widoki i super zabawa w terenie:) Muszę to jeszcze kiedyś koniecznie powtórzyć!:) Idealne zakończenie wakacji:)
Kategoria Inne góry
- DST 55.00km
- Czas 04:47
- VAVG 11.50km/h
- Podjazdy 2145m
- Sprzęt CUBE LTD Pro
- Aktywność Jazda na rowerze
Masyw Śnieżnika- dzień 1
Sobota, 29 sierpnia 2015 · dodano: 10.09.2015 | Komentarze 9
Plany na weekend miałam trochę inne..W czwartek dzwoni do mnie Grzesiek z propozycją wyskoczenia wraz z jego znajomymi do myśliwskiej chatki nieopodal Śnieżnika. Długo się nie waham i szybko zmieniam moje plany:)Do Wrocławia jadę już w piątek wieczorem. Na dworcu czeka na mnie Grzesiek z Magdą. Pakujemy się do auta i jedziemy w stronę Stronia. Zostawiamy auto w lesie, a potem wbijamy do położonej nieco wyżej uroczej chatki. Nie ma tutaj prądu ani wody, ale jest za to miejsce do spania, tipi i mega pozytywny właściciel chatki Stachu:) No i żyją też tu popielice, które w nocy trochę przeszkadzają mi w spaniu:)
Siedzimy sobie do późnego wieczora przy piwie..Fajnie zaczyna się ten weekend!:)
A rano szybkie śniadanie i razem z Grześkiem wskakujemy na rowery, żeby pobawić się trochę w terenie. W tym roku Grześkowi udało się przejechać Sudety MTB Challenge, które zamierzam zrobić w przyszłym sezonie. Pokazuje mi więc jeden z etapów wyścigu. Atrakcji na trasie nie brakuje- są fajne podjazdy (szczególnie ten pod Mały Śnieżnik) i trudne zjazdy- zwłaszcza zjazd z Marii Śnieżnej czy kamienisty zjazd z Czarnej Góry. W niektórych miejscach włącza mi się blokada, ale Grzesiek pokazuje mi, którędy mam jechać i udaje się- zjeżdżam niektóre, naprawdę trudnych fragmenty. Na podjazdach czuję z kolei moc- przez całą drogę ścigam się z Grześkiem:)
Na koniec zajeżdżamy jeszcze do knajpy na piwo i naleśniki ze szpinakiem, a potem długi podjazd i wracamy do chatki. Przybyli nowi goście. I przywieźli ze sobą ciasto drożdżowe!:) Najpierw nieśmiało proszę o kawałek, a potem wcinam chyba z pół blachy:)
Stachu każe mi wziąć prysznic, bo to ponoć lepiej dla mięśni:) Tłumaczę, że ja i 18 dni bez prysznica mogę wytrzymać, a co dopiero jeden dzień....No ale bezskutecznie:) I całe szczęście! Dostaję wiadro z podgrzaną na piecu wodą i biorę prysznic polowy. Najcudowniejszy prysznic w moim życiu! Akurat zachodzi słońce i przebija się nieśmiało przez świerki. Ptaki śpiewają, I jeszcze te góry w tle! I zapach lasu...Niesamowite doznania zmysłowe i estetyczne! :)
Jedno wiadro wody i tyle szczęścia:)
A potem jest jeszcze ognisko z kiełbaskami i rozmowami przy winie:) W lesie panuje mega klimat- księżyc w pełni, sowy huczą.. Szkoda, że wakacje już się kończą....
Kategoria Inne góry
- DST 57.00km
- Czas 02:16
- VAVG 25.15km/h
- Podjazdy 474m
- Sprzęt CUBE LTD Pro
- Aktywność Jazda na rowerze
Krótka rundka
Czwartek, 27 sierpnia 2015 · dodano: 08.09.2015 | Komentarze 1
Szybka runda na radiostację, bo dawno mnie tutaj nie było- prawie 2 miesiące! :)Dzisiaj podczas jazdy towarzyszył mi Łukasz na swojej nowej szosie:)
A po drodze takie dożynkowe motywy:
Ten sympatyczny pan kierowca pozwolił mi przejechać się swoją wypasioną furą:)
- DST 58.00km
- Czas 02:51
- VAVG 20.35km/h
- Sprzęt CUBE LTD Pro
- Aktywność Jazda na rowerze
Zabawa w Myśliborzu i test nowych spodenek
Poniedziałek, 24 sierpnia 2015 · dodano: 07.09.2015 | Komentarze 3
Po ostatniej długodystansowej jeździe znudziły mi się chwilowo asfalty i potrzebowałam małej odmiany. Pora wyskoczyć w teren!Nie mam za dużo czasu, więc jedziemy z Jarkiem do Myśliborza pokręcić chwilę po wąwozie. Przy okazji robię dwa zjazdy - jeden po kamieniach przed mostkiem, a drugi ze skały elfów (podchodzę do niego trzy razy), których nigdy wcześniej nie robiłam:)
Przy okazji testuję też nowe spodenki, które udało mi się dorwać po przecenie za 80 zł:) Nie są złe, ale wkładka mogłaby bardziej przylegać podczas jazdy, bo przesuwa się trochę za bardzo do przodu. No ale przynajmniej spodenki nie obcierały mnie podczas jazdy..
Jak sesja zdjęciowa to tylko na Skale Elfów:)
Ostatnie promienie zachodzącego słońca:)
A po zachodzie słońca szybki powrót do Legnicy..
Z tego wypadu jest też filmik na mojej stronie http://facebook.com/cyklistka:)
- DST 38.00km
- Czas 02:19
- VAVG 16.40km/h
- Podjazdy 214m
- Sprzęt CUBE LTD Pro
- Aktywność Jazda na rowerze
Na lajcie z Anią
Niedziela, 23 sierpnia 2015 · dodano: 06.09.2015 | Komentarze 4
Nie chciało mi się dzisiaj wychodzić za bardzo na rozjazd....Zmęczona po ostatnich akcjach- miałam ochotę na odrobinę wytchnienia...Na szczęście Ania miała dzisiaj czas:)Terenem pojechałyśmy sobie do Sichowa. Tam przerwa i pogaduchy pod sklepem. Na lajcie...Tego mi trzeba było:)
A potem powrót przez Słup do Legnicy:)
W międzyczasie odwiedziła nas Majka:)
Straszny z niej pieszczoch:)
- DST 45.00km
- Czas 01:50
- VAVG 24.55km/h
- Sprzęt CUBE LTD Pro
- Aktywność Jazda na rowerze
Na piwko do Kunic
Piątek, 21 sierpnia 2015 · dodano: 06.09.2015 | Komentarze 1
Po skończonej jeździe w terenie zerkam na zegarek. Dzisiaj miało się odbyć spotkanie integracyjne przy piwku w Kunicach naszego Cycling Club Legnica ze Stravy:) Napisałam, że się spóźnię i faktycznie...nie wyrobię się na czas.. Po chwili dostaję sms-a od Waldka, że spotkanie jest przełożone, bo nikomu nie pasuje. Napaliłam się już na to piwo strasznie, więc dzwonię do Waldka i mówię, żeby nie odwoływać, bo ja na pewno wpadnę:)Proszę Grześka żeby mnie podrzucił autem do Paszowic, gdzie wysiadam i śmigam na Kunice...A kawałek tam jest....W dodatku mam już dzisiaj trochę kilometrów i przewyższeń w nogach, opony z ciśnieniem pod teren, i na dodatek jeszcze wiatr w twarz- lekko nie jest. Ale powiedziałam, że przyjadę, to teraz trzeba cisnąć:)
Dojeżdżam na miejsce z "zaledwie" godzinnym poślizgiem, a na miejscu ...tylko Waldek:) Po chwili przyjeżdża jeszcze Paweł z Jackiem. Zamawiam piwo. Tak mi się chce pić, że za szybko je w siebie wlewam:) A zaraz trzeba wracać, bo robi się już ciemno i nikt nie ma światełek...No ładnie..:)
Zaczyna się wyścig z czasem...Ja na gumowych nogach, jakaś dziewczyna za Kunicami chce się ze mną ścigać...potem wesoły przejazd w tunelu przez miasto. I w super humorze wracam do domu tuż przed zmrokiem:) Kolejny, szalony dzień:)
Dzisiaj w drodze powrotnej miałam niezłą obstawę- wspierali mnie pomocnicy z Tinkoff'a:)
- DST 69.00km
- Czas 05:48
- VAVG 11.90km/h
- Podjazdy 2146m
- Sprzęt CUBE LTD Pro
- Aktywność Jazda na rowerze
Terenowo po Rudawach i okolicach Karpacza
Piątek, 21 sierpnia 2015 · dodano: 27.08.2015 | Komentarze 4
Po ostatnich asfaltowych wypadach pora trochę odpocząć od szosy i przerzucić się na teren!:)Dzisiejszą wycieczkę zaplanował Grzesiek. Czyli od razu wiadomo, że będzie lekki hardkor i niezła zabawa!:)
Umawiamy się w Strzegomiu, gdzie dojeżdżam rano pociągiem. Oczywiście, miałam się wyspać w szynobusie, ale jak zwykle -kolejne spotkanie- tym razem z moją ciocią i wujkiem. Rozmawiamy sobie, godzina mija błyskawicznie i już muszę wysiadać.
Na stacji czeka na mnie Grzesiek. Teraz przesiadka do auta i jedziemy do Janowic. Najpierw wbijamy na żółty szlak. Bardzo przyjemnie się nim jedzie. Czasem jest zarośnięty i trochę błądzimy, ale mimo wszystko dość szybko wbijamy na przełęcz Okraj:)
Mój 9 podjazd na Okraj:)
W schronisku wiedzieli co nam dać do picia:))
Po krótkiej przerwie pora na kamienisty, wymagający zjazd do Karpacza. Potem podjazd ulicą Saneczkową (20% nachylenia) i innymi stromymi uliczkami aż pod Wang.
Z Karpacza Górnego odbijamy łatwiejszym zjazdem do Borowic, którym prowadzi MTB Karpacz. Dla mnie to i tak hardkorowy odcinek...Na niektórych odcinkach zabrakło odwagi i butowałam..:)
To, że Grzesiek wymiata na zjazdach to norma, ale na podjazdach też mi dzisiaj ucieka!! Nogi bolą po ostatniej karkonoskiej pętelce i nie chcą za bardzo współpracować ale, nie mają wyjścia, bo ja bawię się dzisiaj świetnie:)
Z Borowic jedziemy kawałkiem szlaku, którym ostatnio poprowadzono etap BA- całkiem fajny, sztywny zjazd...A potem przebijamy się różnymi szlakami, aż dobijamy do Szwajcarki. Zamawiam jabłecznik i colę... Coś dzisiaj mam farta do tych napisów:) Plus gratis- osa:)
A jeszcze chwilę wcześniej pod sklepem....:)
Robimy jeszcze kawałek podjazdu pod Stróżnicę i odbijamy na zjazd zielonym po strumieniu. Robię go po raz trzeci, ale i tym razem wymiękam i samą końcówkę sprowadzam rower. Grzesiek w tym miejscu zalicza glebę...
Dojeżdżamy do auta i Grzesiek podrzuca mnie do Paszowic, żebym mogła zdążyć na zjazd integracyjny naszego Cycling Club Legnica:)
Super wypad, fajny teren...a dzień jeszcze się nie skończył!:)
Ciąg dalszy nastąpi.....:)
Kategoria Karkonosze, Rudawy
- DST 268.00km
- Czas 12:26
- VAVG 21.55km/h
- Podjazdy 4125m
- Sprzęt CUBE LTD Pro
- Aktywność Jazda na rowerze
Pętelka wokół Karkonoszy
Środa, 19 sierpnia 2015 · dodano: 26.08.2015 | Komentarze 5
Kolejna wycieczka zaplanowana spontanicznie..Wstaję o 4.00 i wraz ze wschodem słońca ruszam z Legnicy na podbój Karkonoszy. Ubieram się na letniaka, ale pogoda zaczyna się pogarszać. Słońce chowa się za chmurami. Pada drobny deszczyk. Nie takie były prognozy na dzisiaj.... Na szczęście nie należę do zmarzluchów, więc nawet nie zakładam nic na wierzch- lepiej cisnąć i być rozgrzaną niż się zagotować w kurtce:)
Jadę przez Lubiechową. Jeszcze zjazd z Kapelli i po 2,5 godzinach jestem już w Jeleniej, gdzie umówiłam się z Jackiem. Dzisiaj mam okazję testować koła na slickach. Nigdy jeszcze nie jeździłam na tak wąskich oponach, w dodatku dzisiaj asfalty mokre- ale szybko się przestawiam:)
Jacek w tempie ekspresowym zmienia mi koła na swoje i jedziemy już razem do Jakuszyc.
Na podjeździe mijam dwóch gości na szosach. Podjeżdżam do nich, uśmiecham się ładnie, mówię "cześć". Ale żaden mi nie odpowiada....Spoko:)
Po tym fajnym, długim podjeździe zjeżdżamy do Harrachova i ciśniemy już przez Czechy...
Uwaga na koty!! :)
Może i na tych oponach jedzie się trochę szybciej, ale ja jakoś nie odczuwam specjalnej różnicy. A to dlatego, że po prostu cisnę i tak pod górkę i ścigam się z Jackiem na wszystkich podjazdach. W dodatku wieje dość mocny wiatr, więc naprawdę można się nieźle zmęczyć:)
Tak się rozpędziliśmy, że zajechaliśmy aż do....Berlina! :)
W pewnym momencie zawstydzam cały peleton profesjonalnych kolarzy. Oni w długich spodenkach, rękawkach...a ja....wściekły róż i już! :) Odwracają się zadziwieni...A może to mój rower na tych cienkich oponach tak przykuwa uwagę?:)
Na jednym ze zjazdów pod koszulkę wlatuje mi osa i gryzie dwa razy. Awaryjne hamowanie. Szybkie trzepanie koszulki. Na szczęście nie jestem zbyt wrażliwa i ślady po użądleniach szybko znikają....
Teraz już tylko podjazd pod Okraj, na którym lekko mnie odcina. Głodna się robię. Strasznie dłuższy mi się ten odcinek.. Jakoś mocy brakuje...W końcu wyjeżdżamy z lasu. Już tylko parę zakrętów, szybki finisz na dobitkę i jesteśmy na miejscu:)
Pamiątkowa fota na kamieniu musi być!:)
To już chyba mój 7 wjazd na Okraj:)
Jeszcze chwila na doładowanie się porządną dawką cukru...
....i czeka nas już tylko zjazd do Jeleniej....No prawie.... W pewnym momencie Jacek zabiera mnie na krótki podjazd i namawia na zrobienie KOMa. No nie! 200 km i 3 tys. przewyższeń w nogach, a ja mam iść na KOMa!? A co tam! Jedziemy!!! Szybki sprint i ...udaje się!:)
Jadę jeszcze do Jacka zmienić ponownie koła na moje. Teraz tylko czeka mnie podjazd na Kapellę i z górki do domu...:) W Muchowie spotykam się z Jarkiem i razem lecimy już do Legnicy po zapadnięciu zmroku.
Zasypiam w łóżku z kebabem w ręku i obolałymi nogami. Zajechałam się dzisiaj porządnie!:) Pobiłam mój rekord dystansu (258 km), chociaż..zupełnie tego nie planowałam!:) Fajnie!:)
Tutaj link do stravy z wycieczką: https://www.strava.com/activities/372837503
Kategoria Karkonosze, Ponad 200
- DST 216.00km
- Czas 10:25
- VAVG 20.74km/h
- Podjazdy 3100m
- Sprzęt CUBE LTD Pro
- Aktywność Jazda na rowerze
Wschód słońca na Szrenicy i piwko w Kaskadzie:)
Sobota, 15 sierpnia 2015 · dodano: 18.08.2015 | Komentarze 2
Wakacje mam do końca sierpnia, to trzeba korzystać! :) Tylko, że coś kiepsko z propozycjami, więc sama zaplanowałam na dzisiaj trasę. Napisałam do paru osób. W sumie był to taki spontan...W dzień jest za gorąco, żeby kręcić...ale za to w nocy to zupełnie inna bajka! Pomyślałam, że fajnie byłoby więc zrobić jakiś całonocny wypad- zaliczyć wschód słońca i wrócić przed południem do Legnicy zanim zacznie się upał....Mój wybór padł na Szrenicę, ale od czeskiej, asfaltowej strony, bo terenem podjeżdżałam tutaj już dwa razy..
Ostatecznie Marcin decyduje się na wypad. Wyjeżdża z Wrocławia i przed 22.00 jest już w Legnicy. Jedziemy w ciemnościach przez Stanisławów. Kiedy dojeżdżamy do wioski, przez drogę przebiegają trzy duże psy! Tyle razy tam jeżdżę i nigdy ich tam nie spotkałam...Dobrze, że nie jestem sama- razem to zawsze jakoś raźniej. Na szczęście psy nie są agresywne, a właścicielka zagania je na podwórko.
Na zjeździe do Pomocnego ostrzegam Marcina, żeby za bardzo się nie rozpędzał, bo tydzień temu na zakręcie zginął tutaj rowerzysta...Muszę przyznać, że kiedy dojeżdżam do tego miejsca ciarki przebiegają mi po plecach. Naprawdę jest tutaj bardzo niebezpiecznie i powinni dać jakiś znak ostrzegawczy...
Potem przychodzi pora na podjazd pod Kapellę. W pewnym momencie coś rusza się przy drodze...Klnę na głos i od razu przyspieszam orientując, czy jakiś dziki zwierz przypadkiem nie wypadnie zaraz na mnie z krzaków. W nocy wyobraźnia pracuje. Wyostrza się zwłaszcza zmysł słuchu, który rejestruje każdy trzask gałązki..
Podjazd mija niespodziewanie szybko. Pięknie wygląda rozświetlona Jelenia. Zjeżdżamy do miasta, gdzie dołącza do nas Jacek i razem robimy już podjazd pod Jakuszyce. Potem jeszcze zjazd do Harrachova i pora na podjazd pod Vosecką Boudę.
Początek to asfaltowa droga. Ma ponad 6 km, ale w ciemnościach jakoś czas inaczej leci i wydaje się o wiele krótsza. Końcówka to trochę sztywna szutrowa ścieżka, która prowadzi już pod samo schronisko. Stąd już tylko kawałek podjazdu terenem i wjeżdżamy na Szrenicę.
Gdzieś po drodze dostrzegam spadającą gwiazdę.... Trzeba pomyśleć życzenie! Chłopaki śmieją się ze mnie, że pewnie zażyczyłam sobie białą, karbonową szosę, o której ostatnio coraz częściej marzę.. No nie do końca, ale życzenie rowerowe oczywiście od razu przyszło mi do głowy:)
Na szczycie czekamy prawie 2 godziny na cudny spektakl:
W sumie, dla mnie nie chodzi tylko o same doznania estetyczne, co przede wszystkim o emocje, które temu towarzyszą. Kiedy jadę całą noc, pokonuję senność, własne słabości, kolejne podjazdy, a na koniec zdobywam szczyt, gdzie mogę zobaczyć wschód słońca- to ogarnia mnie niesamowite szczęście:)
I szczęście mam znów, bo w nagrodę za nieprzespaną noc mogę ponownie podziwiać to cudne zjawisko na Szrenicy:
I cała ekipa:)
A taka jest kara za zbyt wolne robienie podjazdów ;))
Na szczycie wieje zimny wiatr i zaczynam się już trochę telepać. Pora na zjazd! Szybko dojeżdżamy do Harrachova, potem chwila wspinaczki i z Jakuszyc ciśniemy już do Jeleniej. Odprowadzamy Marcina do pociąg.
Jest dopiero po 9.00. Wczesna godzina, a ja na dzisiaj zaplanowałam jeszcze parę spotkań po drodze:) Czekam więc z Jackiem przez dwie godziny w Jeleniej na Piotrka.
Po 12.00 umawiam się z Piotrkiem i jedziemy razem na Kapellę. Po drodze Piotrek pokazuje mi podjazd, na którym mogę zrobić QOM-a: :) To chyba tak na dobitkę przed końcem wycieczki:) Podjazd chociaż krótki, to dość konkretny, ale szybko mija i po chwili jestem na szczycie.
Dzwoni ekipa z Legnicy, z którą zgadałam się już dzień wcześniej. Właśnie robią podjazd pod Kapelę. Oni są na szosach, więc, żeby nie opóźniać- zjeżdżam do Starej Kraśnicy, a Piotrek jedzie do chłopaków, by zrobić z nimi jeszcze kawałek podjazdu:)
Ledwo kończę zjazd, a doganiają mnie chłopaki.....
Wesoła ekipa:)
....i razem jedziemy już przez Muchów do Myśliborza:
Tutaj przerwa na piwo w Kaskadzie. W międzyczasie przechodzi burza, ale nam się udało! Tak fajnie się siedzi, że spędzamy tam dobre kilka godzin:)
Robi się już późno i pora wracać. Piotrek wraca do Jeleniej, a ja z chłopakami jadę przez Stary Jawor do Legnicy. Po drodze Waldek jeszcze łapie kapcia w szosie... Wracam do domu, przebieram się i lecę jeszcze szybko do mamy na imieniny...
Planowałam, że wrócę do Legnicy ok. 12.00, a wróciłam.. po 19..00!! Spędziłam prawie 24 godziny poza domem...Miałam zobaczyć wschód słońca, a załapałam się prawie na zachód:) To był szalony dzień!:)
P.S. Ostatnie zdjęcia podkradzione Grześkowi i Piotrkowi:)
Kategoria Karkonosze, Ponad 200
- DST 105.00km
- Czas 04:32
- VAVG 23.16km/h
- Podjazdy 1149m
- Sprzęt CUBE LTD Pro
- Aktywność Jazda na rowerze
Lubiechowa
Środa, 12 sierpnia 2015 · dodano: 17.08.2015 | Komentarze 0
Dzisiaj tak upalnie już nie było. Nawet przyjemnie się jechało, chociaż przez większą część trasy z niesprzyjającym wiatrem...Mocy za to mało. Nie wiem dlaczego?...Może dlatego, że spałam tylko 4 godziny, albo od dwóch dni nie jadłam nic konkretnego? Przez te upały w ogóle nie chce mi się jeść..W każdym bądź razie trening odbyty!:)
A przebieg trasy? Najpierw podjazd na Stanisławów. Potem Lubiechowa, gdzie zmobilizowałam się trochę i zrobiłam podjazd mocniejszym tempem. Powrót przez Kapelę i Dobków..
A na koniec, dla ochłody- darmowy prysznic pod domem:)
Kategoria Ponad 100