Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi alouette z miasteczka Legnica. Mam przejechane 39831.55 kilometrów w tym 1054.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.86 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy alouette.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2015

Dystans całkowity:836.50 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:37:17
Średnia prędkość:14.63 km/h
Suma podjazdów:14455 m
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:52.28 km i 3h 23m
Więcej statystyk
  • DST 25.00km
  • Czas 02:28
  • VAVG 10.14km/h
  • Podjazdy 1107m
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ślęża z ekipą:)

Sobota, 31 października 2015 · dodano: 07.11.2015 | Komentarze 3

Kolejny wypad z ekipą z Jawora:)

Najpierw podjeżdżamy na Ślężę. Piękna pogoda dzisiaj. Od rana śmigam więc na krótko. Ale na dole już tak fajnie nie jest- wszystko ukryte pod ołowianymi chmurami:



Chcę zrobić zdjęcie z wieży widokowej, ale niestety teraz jest w remoncie. Ale widoki boskie:) Spod grubej pierzyny chmur wynurzają się tylko szczyty gór.

No i obowiązkowa sesja musi być:)





Potem zjazd czerwonym, na który namawia nas Marcin. Odradzam, ale bezskutecznie. I mam rację, bo zjazd ten zdecydowanie pod enduro bardziej i dopiero od połowy można coś tam zjeżdżać.

Kolejny podjazd na Ślężę. Tym razem proponuję zjazd innym czerwonym, który mi pokazała w marcu Emilka. No i już jest lepiej! Ale zjazd do wieżycy nadal poza moimi możliwościami...W dodatku jest teraz spooooro liści, które potrafią  nieźle namieszać:)
Za to podjazd pod wieżycę bez wypięcia...ale dopiero za trzecim podejściem. Koło strasznie mi buksuje na tych kamieniach, klnę pod nosem...ale czuję, że jest  w moim zasięgu i w końcu się udaje:)



Potem dojeżdżamy czarnym szlakiem na parking. Piękna ta jesień ! Niebezpieczna trochę, ale taka piękna:)





Na parkingu rozdzielamy się i jadę z Krzyśkiem na Radunię.

Jestem ciekawa tego końcowego podjazdu. Niestety, nie udaje mi się. Próbuję chyba z dziesięć razy. Śliski jest skubany! I w dodatku te liście jeszcze stanowią dodatkowe utrudnienie...Próbowałabym dalej, ale czas nas goni, bo chłopaki chcą szybciej wrócić...więc lekko rozczarowana odpuszczam sobie dalszą walkę...Jeszcze tutaj wrócę i się z nim rozliczę! :)



Z Raduni wybieram opcję zjazdu singlem, o którym słyszałam i chciałam obczaić, jak wygląda. Niestety o tej porze roku to raczej kiepski pomysł- wszystko pokryte grubą warstwą liści. Już po chwili zrzuca mnie z roweru, a jest tak stromo, że wsiąść już potem nie mogę, więc reszta to butowanie, a raczej ześlizgiwanie się na dół po liściach:)

Dojeżdżamy na parking i wracamy do Legnicy. Mam lekki niedosyt jazdy, pośmigałabym jeszcze, ale dzień i tak bardzo pozytywnie spędzony:)

Kategoria Inne góry


  • DST 60.00km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dojazdy do pracy

Piątek, 30 października 2015 · dodano: 07.11.2015 | Komentarze 5

Dojazdy do pracy od środy do piątku. 

Rano w czwartek miała miejsce dziwna sytuacja. Jadę do pracy o 5.00 przez park i widzę kątem oka, że jakiś pies biegnie na przełaj trawnikiem w moją stronę. Na początku to zignorowałam.  W pewnym momencie, w świetle latarni, jak już był blisko- zorientowałam się, że to nie pies tylko.....lis!! Aż krzyknęłam, bo tak to mnie zaskoczyło:) Odwracam się, a ten biegnie za mną po ścieżce rowerowej. Przycisnęłam i go urwałam. Zatrzymał się i stał tak sobie na ścieżce przyglądając mi się.  Może był wściekły, a może chciał mnie upolować?:)







  • DST 29.00km
  • Podjazdy 1233m
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szybka akcja po pracy

Piątek, 30 października 2015 · dodano: 05.11.2015 | Komentarze 6

Dni już coraz krótsze, ale jak się kończy szybko pracę, to jeszcze można trochę poszaleć w terenie:)

Parę dni temu Andrzej zaproponował mi wypad w Rudawy, bo miał  akurat urlop. Jak dobrze, że kończę w piątki o 10.30 :)

Do pracy jadę rowerem. Dzisiaj mieliśmy jeszcze sesję fotograficzną w przedszkolu. Makijaż, ubrania na zmianę do plecaka, warkocz zapleciony- trzeba sobie jakoś radzić:)
Po pracy szybka akcja- przebieram się w ubrania rowerowe i już po chwili pakuję rower do auta Andrzeja. 

Po 12.00 startujemy z Janowic. Najpierw jedziemy w kierunku Starościńskich Skał. Po raz pierwszy robię ten podjazd bez wypięcia:) Potem zjeżdżamy kawałkiem niebieskiego i po chwili błądzenia wbijamy na zjazd żółtym szlakiem do Strużnicy. 

Chcę podjechać Skalnik czerwonym szlakiem, ale po małych problemach z nawigacją- ostatecznie zamiast na Skalnik wjeżdżamy na .... Łopatę! Dobre i to:) Andrzej nigdy nie robił tego podjazdu, więc może się przekonać, że rzeczywiście daje on nieźle popalić:)

Możemy jeszcze odbić na Skalnik, ale mi szkoda czasu. Zaraz będzie robić się ciemno, a chciałam jeszcze pokazać Andrzejowi kilka fajnych zjazdów, których nie zna...
Jedziemy więc niebieskim przez Wołek ( w końcu robię ten zjazd bez żadnej podpórki ), a potem pora na zjazd do Skalnych Bram. Bardzo fajny, techniczny odcinek, ale nie o tej porze roku....stos liści zmusza mnie do zejścia z roweru w połowie trasy.. Andrzej próbuje jeszcze jechać dalej, co kończy się....lotem przez kierę! Na szczęście obija sobie tylko lekko łokieć....

Ze Skalnych Bram robimy kawałek podjazdu do Bolczowa. Pora na zjazd zielonym! Po raz pierwszy bez żadnej podpórki:) Dobry dzień mam dzisiaj:)

A potem czeka nas jeszcze ostatni podjazd. Zachodzące słońce pięknie przebija się między świerkami:



Po drodze odbijamy trochę z trasy. I bardzo dobrze, bo piękne tutaj są widoki na Sokoliki:



Jakby tu przypozować do zdjęcia? Hmmm...



A może tak :)



A na deser -  najtrudniejszy zjazd zielonym po strumieniu. Do tej pory zawsze wymiękałam i na ostatnim fragmencie sprowadzałam rower. Dzisiaj uparłam się, że go zjadę. I praktycznie się udało:) Całość zjechana bez większego problemu. Zatrzymałam się tylko na samej końcówce przy kamienistym uskoku. Za trzecim podejściem udaje mi się jednak zjechać ten najgorszy fragment:) Zadowolona z siebie zjeżdżam do parkingu.. Akurat udało nam się wyrobić przez zapadnięciem zmroku. Idealny wypad, jak na tak krótki dzień!:)

Kategoria Rudawy


  • DST 36.00km
  • Czas 03:50
  • VAVG 9.39km/h
  • Podjazdy 1376m
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rudawy z ekipą:)

Niedziela, 25 października 2015 · dodano: 04.11.2015 | Komentarze 7

Wczoraj Sowie, a dzisiaj Rudawy z większą ekipą:) Dawno już tak nie było, żebym co tydzień śmigała gdzieś w teren. I bardzo mi to odpowiada, zwłaszcza,  że jesienią jest przepięknie w lasach!

Startujemy wcześnie rano. Po krótkim, szutrowym podjeździe- na dobry początek zjazd żółtym do Strużnicy. Wbijamy na kolejny podjazd. Chcemy dojechać na Skalnik, ale chłopakom coś się miesza w nawigacji. Obczajam Garmina i upieram się, żeby jechać inną drogą. 

Chwila przerwy na podziwianie rudych Rudaw:



Rozdzielamy się  na dwie grupy. Chłopaki pchają rowery na przełaj przez las. Ja z kolei prowadzę resztę ekipy może dłuższą drogą, ale zupełnie przejezdną. Spotykamy się ponownie na Skalniku. 

I już cała ekipa w komplecie:)



Ze Skalnika zjeżdżamy/schodzimy kawałek niebieskim szlakiem, a potem przez Wołek kierujemy się na Bolczów.  Tam robimy fajny, chociaż dość krótki zjazd zielonym szlakiem. Jeszcze nim nie zjeżdżałam do tej pory, a warto. Strasznie dużo liści jest na tej ścieżce, przez co jedzie się trochę trudniej, ale zabawa za to niezła!:)

Część chłopaków spieszy się już do domu. Ponownie więc się rozdzielamy. Jadę z Andrzejem i Krzyśkiem na Starościńskie Skały.Na podjeździe jedno wypięcie- jeszcze nie udało mi się zrobić tego podjazdu bez skuchy. Potem fajny, techniczny zjazd niebieskim i kolejny podjazd pod Sokolik, który idzie mi zaskakująco łatwo. 

Zaczyna zachodzić słońce. W dodatku wczoraj przesunęli czas. Powoli kończą się długie, całodniowe wypady...

Na górze piękne widoki, chociaż mój telefon nie ogarnia:





Pora na przyjemny zjazd z Sokolika. Po drodze odbijamy do Szwajcarki. Po raz pierwszy robię ten kawałek zjazdu do schroniska bez żadnej podpórki. Jakiś łatwiejszy chyba się zrobił:)

Zjeżdżamy na parking, a potem już autem podjeżdżamy do Miedzianki na Cycucha i przepyszną zupę z cukinii:) 



To był cudny weekend! :)
Kategoria Rudawy


  • DST 43.50km
  • Czas 03:49
  • VAVG 11.40km/h
  • Podjazdy 1691m
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Bielawa i Wielka Sowa

Sobota, 24 października 2015 · dodano: 04.11.2015 | Komentarze 3

Miałam dzisiaj nigdzie nie jechać. Co najwyżej pokręcić się chwilę po Chełmach. Ale jak zwykle nie wyszło:) I bardzo dobrze!

Koło południa dzwoni do mnie Andrzej z propozycją wypadu w Góry Sowie. Początkowo się waham, ale na szczęście krótko i już pół godziny później jedziemy razem autem do Bielawy.

Stratujemy trochę późno, bo na miejscu jesteśmy dopiero po 12.00, ale dzień jest jeszcze dość długi.

W lasach piękna jesień, a słońce jeszcze cudnie podkreśla ta wszystkie jesienne kolory, chociaż zdjęcia tego nie oddają:





Po szutrowych ścieżkach pora na elegancki podjazd pod Kalenicę- fajny techniczny odcinek, udaje mi się zrobić bez żadnego wypięcia:)

A na górze piękne widoki:)



W oddali zza chmur wygląda nieśmiało Śnieżka:



Z Kalenicy kawałek fajnego zjazdu, a potem podjeżdżamy pod Sowę. W pewnym momencie proszę dwie turystki, żeby ustąpiły mi miejsca. Na to jedna z nich z niedowierzaniem "Ty to podjedziesz??" .  Lubię te teksty pieszych turystów:) Jadę sobie środkiem cały czas po tych kamyczkach, zrzuca mnie tylko w jednym momencie, a tak cały podjazd idzie mi elegancko bez większego wysiłku:) 

Wjeżdżam na szczyt. Moją uwagę przykuwa dziewczyna z rowerem i nagle ....rozpoznaję, że to Emilka!:) Nie no! Ale spotkanie! :) W ogóle się nie zgadywałyśmy,  a jednak i tak wpadłyśmy na siebie:)



Chwilę sobie siedzimy na górze i gadamy. Goni nas jednak trochę czas, bo niedługo zacznie zachodzić słońce....Pora na zjazd.

Niestety, na zjeździe zaliczam ładny lot przez kierę. Nawet nie wiem, co się stało, bo tak szybko wyleciałam:)  To już trzeci w tym roku- mój rekord! :) Najważniejsze, że oprócz małego szlifa nic mi nie jest i od razu wskakuję na rower, żeby kontynuować zjazd, a ten jest bardzo fajny!:)



Ale żeby nie było mi smutno, to na pocieszenie udaje mi się dorwać wyjątkowego pieszczocha:) 



Żegnamy się z Emilką i wracamy w kierunku Bielawy. Chwilę błądzimy, ale ostatecznie udaje nam się tuż po zachodzie słońca zajechać do auta:) 

Kategoria Góry Sowie


  • DST 60.00km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dojazdy do pracy

Piątek, 23 października 2015 · dodano: 04.11.2015 | Komentarze 0

Tygodniowe dojazdy do pracy. 

A żeby nie było za lekko- ostatnio wracałam do domu  z taką gigantyczną cukinią w plecaku- ledwo się zmieściła:)






  • DST 67.00km
  • Czas 02:52
  • VAVG 23.37km/h
  • Podjazdy 384m
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lajtowo po pracy

Czwartek, 22 października 2015 · dodano: 02.11.2015 | Komentarze 2

Krótka przejażdżka po pracy.
Jadę na Jawor, a potem robię podjazd pod Myślinów. Bez spiny, bo sezon już właściwie zakończony. Od miesiąca mam problemy z zatokami, więc chcąc nie chcąc mam przymusowe roztrenowanie:)
Podczas powrotu, za Piotrowicami spotykam...Piotrka, który namawia mnie na małe kółeczko. Ostatni raz widzieliśmy się jeszcze na początku czerwca. Ale ten czas zleciał szybko!  Odbijamy na Męcinkę i przez Bogaczów i Słup wracamy razem już do Legnicy. 

A w Bogaczowie takie oto miłe spotkanie:)






  • DST 75.00km
  • Czas 04:40
  • VAVG 16.07km/h
  • Podjazdy 1423m
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Skopiec i Kapela terenem

Niedziela, 18 października 2015 · dodano: 23.10.2015 | Komentarze 4

Miałam dzisiaj nie jeździć i zrobić sobie leniwą niedzielę. Koło 12.00 dzwoni do mnie Andrzej. Początkowo próbuję się wykręcić, ale jestem mało asertywna jeśli chodzi o wypady rowerowe i po chwili udaje mu się mnie przekonać. No to jadę!

Jest już trochę za późno na tak długi wypad, Andrzej podjeżdża więc po mnie autem. Jedziemy do Męcinki. Tam dostaję obiecane ciasto krówkowe- Andrzej sam piekł ( pycha!). Mój rower też zostaje wymyty. Dobrze ten dzień się zaczyna, nie ma co:)

Najpierw robimy podjazd na Górzec trochę innymi singlami niż ostatnio- bardzo fajny odcinek- z kamykami. Mam dzisiaj jednak dość mocno nabite opony,  w dodatku jest ślisko, więc parę razy zrzuca mnie z roweru. 

Z Górzca zjeżdzamy do Kondratowa i tutaj Andrzej pokazuje mi elegancką szutrówkę, która wyjeżdża w środku Muchowa. Fajna alternatywa dla asfaltowego dojazdu. Na pewno częściej będę tutaj zaglądać.

Z Muchowa jedziemy do Lipy i w Mysłowie odbijamy w teren. Jedziemy bardzo przyjemnymi szutrówkami aż do Wojcieszowa, gdzie również wbijamy w terenowy szlak na Skopiec. Dawno tutaj nie byłam:) Andrzej był kilka razy, a nawet nie wiedział, że nie był na szczycie, który ukryty jest w lesie:)



Bucikowe drzewo dalej stoi na szlaku:



Przy drodze spotkałam też malutkie słodkie kotki na spacerze:) Ja to mam szczęście!:) 



Ze Skopca terenem- niebieskim szlakiem- przebijamy się aż na Kapelę.



Robimy jeszcze podjazd na Łysą Górę, bo Andrzej bardzo chciał zaliczyć ten szczyt, a ja w sumie też tam nigdy nie byłam. I warto, bo z góry można podziwiać takie piękne widoczki z Ostrzycą w tle:



Pora wracać do domu. Dopiero teraz zakładam na siebie bluzę. Przez cały dzień jechałam na krótko:) Wracamy już asfaltowymi drogami przez Muchów.

Czasem jednak warto nie być upartym. Dość fajnie spędzony weekend, jak na taką pogodę:)



  • DST 90.00km
  • Czas 04:57
  • VAVG 18.18km/h
  • Podjazdy 1158m
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Jesienny lajcik

Sobota, 17 października 2015 · dodano: 21.10.2015 | Komentarze 8

Po ostatnich dość intensywnych dwóch tygodniach pora na odrobinę lajtu. Cały tydzień praktycznie lało, więc w ogóle nie jeździłam.. Jak tak dalej pójdzie to trenażer pójdzie szybko w ruch;/ W końcu pogoda trochę się poprawiła i mogłam pośmigać  w  ten weekend.

Z rana umawiam się z ekipą z Legnicy i jedziemy na Górzec przez lasek, Dunino i Bogaczów, zahaczając po drodze o okoliczne sklepy:)

Jakieś dziady się do mnie przyczepiły po drodze:)



Na Górzec wjeżdżamy czerwonym. Tutaj rozdzielamy się na chwilę i jadę z Pawłem zrobić zjazd z kapliczek. Ale nie jest to najlepszy moment. Trzeba dzisiaj bardzo orientować, bo jest mokro, a oprócz korzeni i kamieni- pełno liści. Zjeżdżam więc dość asekuracyjnie, a potem robimy podjazd singlem z powrotem na Górzec. Chłopaki spieszą się już do Legnicy. Robimy więc sobie grupowe zdjęcie:



Chłopaki wracają do Legnicy, a ja mam ochotę jeszcze trochę pokręcić. Zjeżdżam więc do Bogaczowa i odbijam w las na Sichów, gdzie spotykam się z Jarkiem. Razem jedziemy już elegancką trasą po szutrówkach- na Trupień, a potem do Muchowa. A w lesie jesień już szaleje na całego:



Chełmy szybko mi się nudzą. Ale o tej porze roku są zdecydowanie najpiękniejsze i nawet mam niezłą frajdę z jazdy po moich terenach. Szkoda tylko, że dzisiaj tak ponuro, bo w blasku słońca jesienne barwy prezentowałyby się o wiele lepiej...





Dziki też nie próżnują:



A po drodze trafiamy na super smaczne, soczyste, dzikie papierówki. Mmmniam! :)



Coś mi się dziwnego dzieje z napędem. Łańcuch zasyfiony. Denerwuje mnie to strasznie, więc od Muchowa wbijamy na asfalt i wracamy przez Stary Jawor do Legnicy.



  • DST 36.00km
  • Czas 04:08
  • VAVG 8.71km/h
  • Podjazdy 1461m
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazd w Karkonoszach

Niedziela, 11 października 2015 · dodano: 20.10.2015 | Komentarze 3

Szkoda marnować takiego pięknego weekendu! Na dzisiaj więc umówiłam się w teren z Grześkiem. Jadę pociągiem do Wrocławia (niestety stoję godzinę, bo jest tak zawalony;/ ), gdzie przesiadam się do auta i razem jedziemy już w kierunku Karkonoszy. Kierunek Piechowice.

Z rana lekki przymrozek i dalej wieje mocny, mroźny wiatr. Muszę sobie kupić jakieś długie rękawiczki. Jadę w długich spodniach i bluzce termoaktywnej. Dzisiaj już tempo rozjazdowe, więc nie będę na pewno się przegrzewać:) 

Grzesiek jak zwykle zaplanował na dzisiaj hardkorowe trasy. Cudne techniczne podjazdy i ciekawe zjazdy. Na dzień dobry podjazd po kamieniach. Dla mnie większość nie do podjechania. Ale Grzesiek kupił sobie teraz nową maszynę (27,5 na karbonie) i ciśnie ostro pod górę. Dzisiaj nie mam z nim szans i obstawiam tyły. W dodatku zajechana trochę jestem po wczorajszym maratonie, więc nawet nie próbuję się ścigać:) Jak uzbieram kasę, to niedługo też zmienię rower:)

W pewnym momencie orientuję się, że zgubiłam telefon! Na szczęście jest sygnał i po 20 minutach szukania udaje się go znaleźć. Ufff...

Kręcimy się w okolicy Grzybowca. Praktycznie brak płaskich odcinków. Podjazdy na wypasie- sztywne, czasem techniczne. Czad!:) A zjazdy...W pewnym momencie jedziemy na przełaj przez las. Stromo bardzo i ślisko na liściach i patykach. Zjeżdżam na zablokowanym tylnym kole. Ślizga się jak szalone, ale frajda niezła. I całość zjechana bez problemu:)

Najtrudniejszy fragment to już końcowy zjazd po ścieżce z kamulcami. Dwie podpórki, bo już siły nie miałam, żeby to zjechać szybciej i zatrzymało mnie dwa razy na kamieniach. Ale muszę powiedzieć, że technika mi ostro poszła do góry w tym sezonie. Więcej takich wypadów i będzie jeszcze lepiej. A na pewno lepsza maszyna by mi się przydała :)

A w piechowickim lesie piękna jesień:



I zdjęcie podkradzione Grześkowi;)



Pora wracać do Wrocławia, bo Grzesiek spieszy się jeszcze na koncert. Niestety korki są okropne. W ostatniej chwili udaje się zdążyć na czas. Grzesiek wyrzuca mnie w rynku i jadę na dworzec. Ja również wyrabiam się w ostatniej chwili na pociąg. Niestety, i tym razem sobie nie posiedzę i stoję godzinę;/ Zmęczenie już spore. Dobrze, że jutro mam na popołudnie do pracy i się wyśpię. A jednak nie...koleżanka dzwoni, że ma jelitówkę i jutro z rana muszę ją zastąpić...Och, ciężki poniedziałek mnie czeka. Ale ja nie dam rady?:)