Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi alouette z miasteczka Legnica. Mam przejechane 39831.55 kilometrów w tym 1054.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.86 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy alouette.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2014

Dystans całkowity:1247.50 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Suma podjazdów:8655 m
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:113.41 km
Więcej statystyk
  • DST 50.00km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Koza, osioł i Jednooki Kubuś Puchatek

Niedziela, 31 sierpnia 2014 · dodano: 24.09.2014 | Komentarze 3

Prognozy na dzisiaj trochę niepewne, więc postanowiłam wybrać się razem z Jarkiem na krótką lajtową przejażdżkę.

Po drodze obowiązkowy punkt wycieczki:)





;p



Pewne rzeczy nigdy się nie zmieniają- mała Bożenka 25 lat temu;)



Dalsza część trasy to Stanisławów- podjazd terenem od strony Sichowa:






A po drodze jeszcze jedno słit spotkanie- z Kubusiem Puchatkiem:)

Uwolnić Miśka!! :)



Podjeżdżamy na radiostację. Zaczyna kropić. Do Legnicy wracamy już w dość intensywnym deszczu.


  • DST 100.00km
  • Sprzęt Józek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dojazdy do pracy

Piątek, 29 sierpnia 2014 · dodano: 08.09.2014 | Komentarze 7

Dojazdy do pracy od poniedziałku do piątku z wyłączeniem środy.  Nowe części do Bergamonta już doszły, więc Józkowi został tylko tydzień wolności;)


  • DST 57.00km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Nakarmić kozy

Czwartek, 28 sierpnia 2014 · dodano: 08.09.2014 | Komentarze 1

Lajtowa wycieczka po pracy. Coś dzisiaj ani humoru ani siły w nogach nie miałam, ciężkie dni się zbliżają, więc pewnie dlatego...W Myśliborzu spotykam się z Jarkiem, a potem na poprawę nastroju czeka na mnie cudowna niespodzianka: spotkanie ze stadkiem młodych kózek! :)) Ostrzegam! Będzie dużo zdjęć:)

Na początek jednak zdjęcie żabki:



No i teraz się zacznie! :)

Mały, przesłodki koziołek:)





Bożenka w swoim żywiole:))



Stworki-głodomorki:)





Mały koziołek w ogóle się mnie nie bał:)





I na dokładkę jeszcze taki słodziak:





Koniec słit foci. W cudownym humorze wracam do Legnicy:)



  • DST 171.50km
  • Podjazdy 2455m
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Rudawy Janowickie- żółtym szlakiem na Przeł. Okraj

Sobota, 23 sierpnia 2014 · dodano: 31.08.2014 | Komentarze 4

Plany na ten dzień miałam nieco inne- chciałam zrobić długodystansową, samotną wycieczkę. O 4.00 dzwoni budzik...Ale nie chce mi się wstawać! Ostatecznie odpuszczam i wstaję po 6.00. Jarek planuje na dzisiaj wypad w teren. Szybka weryfikacja planów i o 8.00 jedziemy razem w kierunku Rudaw.

Na początek dwa podjazdy asfaltowe- pod Stanisławów i pod Lipę:



Dojeżdżamy do Radomierza, gdzie wbijamy już w teren. Za stacją kolejową w Trzcińsku zaczyna się żółty szlak pieszy. Miałam okazję jechać nim kawałek w listopadzie, ale dzisiaj chcemy przejechać żółtym aż do Przełęczy Kowarskiej, a może i dalej...



Żółty doprowadza nas najpierw pod Szwajcarkę, a potem leci w dół po fajnej, technicznej ścieżce.





W pewnych miejscach szlak jest mocno zarośnięty- dawno chyba tędy nikt nie śmigał. Sama trawa aż tak nie przeszkadza, ale te jeżyny...



Sezon na grzyby powoli się zaczyna...



Przebijamy się przez pola...





Wkrótce szlak robi się ciekawszy. Zaczynają się całkiem przyjemne, sztywne i techniczne podjazdy:



Nie ma to jak dobrze dobrane ciśnienie!:)



Rozpoczynamy podjazd pod Skalnik. Ta sekcja sprawia mi zawsze sporo trudności- muszę mieć chyba jeszcze więcej pary w nogach, żeby podjechać te skałki bez żadnego wypięcia po drodze..





I widoczki ze Skalnika na Karkonosze. Widoczność bardzo dobra, chociaż dzisiaj prawie cały dzień jest pochmurno:



Już niedługo znowu je odwiedzę:))



Jeszcze przez chwilę śmigamy między skałkami....



...a potem czeka nas zjazd. Najpierw sprowadzam kawałek rower, bo szlak najeżony jest wielkimi głazami, między którymi ciężko znaleźć jakąś ścieżkę. Potem jednak rozpoczyna się elegancki fragment po korzonkach:





Docieramy do Przełęczy Kowarskiej. Jest dopiero po 14.00, więc mamy spory zapas czasowy. Postanawiamy dojechać do końca żółtego szlaku, czyli wjechać terenem na Przełęcz Okraj.



Tuż przed szczytem czekają na nas jeszcze takie atrakcje:)



I już na Okraju:



Wracamy przez Kamienną Górę, a potem odbijamy na Lipę. W drodze na Chełmiec jak zwykle urządzamy sobie mały wyścig, a potem już szutrami przez Męcinkę do Legnicy na kebaba:) Dzień baardzo udany-  dobra jest czasem taka szybka zmiana planów!:)

Kategoria Rudawy, Ponad 100


  • DST 125.00km
  • Sprzęt Józek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dojazdy do pracy

Piątek, 22 sierpnia 2014 · dodano: 01.09.2014 | Komentarze 1

Uzupełniania zaległych wpisów z dojazdów do pracy- ciąg dalszy. Dalej śmigam na Józiu. Jedzie się trochę dziwnie- taka wyprostowana pozycja i hamowanie pedałami, ale całkiem przyjemnie. Taki chillout:)

W tym tygodniu miała niestety miejsce niezbyt przyjemna sytuacja. Z przyzwyczajenia zostawiłam latarkę przymocowaną do Józka, który stoi na klatce. Bergamont ma światełka zamontowane na stałe, bo wnoszę go zawsze do domu. Kiedy już się zorientowałam....latarki nie było! ;/ No tak. Pewnie się przyda jakiemuś sąsiadowi;/ Co zrobić. Sorry, taki mamy kraj.... Trzeba było nie zostawiać, tak??.... Szkoda, bo jednak 70 zł to nie jest mała kasa....W dodatku to już druga taka latarka, która mi przepadła- poprzednią zgubiłam w Alpach (ale o tym później);/ Dobrze, że została mi jeszcze ostatnia, zapasowa:)

A jeśli chodzi o przyjemniejsze sytuacje, to.....ostatnio udało mi się kupić taki oto piękny zeszyt:)



Dystans uwzględnia dojazdy do pracy od poniedziałku do piątku.


  • DST 71.00km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Zabawa na czarnym

Czwartek, 21 sierpnia 2014 · dodano: 30.08.2014 | Komentarze 4

Po pracy wskakuję na rower i jadę na czarny szlak do Myśliborza.
Po drodze zaliczam jeszcze podjazd szutrami na Górzec.  Na drzewach wiszą tabliczki  Wycinka lasu. Zakaz wstępu. Oczywiście, zakazy są nie dla mnie, więc śmiało wbijam na szlak. Na szczęście nie ma żadnych, groźnych drwali. Jest za to koń:)



Za Pomocnem wbijam w teren i docieram na czarny szlak. Myślałam, że się nie uda, a jednak- dzisiaj po raz pierwszy przejechałam wszystkie trudne sekcje techniczne bez żadnego wypięcia:) Dziwne, bo nawet się na to dzisiaj nie nastawiałam, a tutaj taka niespodzianka....

Pod koniec czarnego szlaku spotykam Jarka- przyjechał tutaj kilka godzin temu, żeby obczaić i oczyścić drogę z połamanych gałęzi i drzew. Nie było nas w tym miejscu ponad miesiąc, więc ścieżka zdążyła trochę zarosnąć (zwłaszcza jeżynami- strasznie szybko odrastają;/)

Końcówka czarnego i przejazd przez strumyk- ostatnio ktoś napisał mi komentarz, że wypłukuję smar do wody, więc przyjmijmy, że to tylko fotomontaż:D



W wąwozie trochę jeszcze bawimy się w terenie:











I lecęę....:)))



A z Myśliborza już powrót przez Męcinkę do Legnicy. I tutaj ciekawostka- na trasie Myślibórz- Jawor powstaje asfaltowa, elegancka ścieżka rowerowa. Super!:)


  • DST 48.00km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szybka rundka po pracy

Wtorek, 19 sierpnia 2014 · dodano: 30.08.2014 | Komentarze 4

Szybka rundka po pracy na Stanisławów przez Babin i Winnicę i powrót tą samą drogą. Nawet ładna średnia mi wyszła 23 km/h, biorąc pod uwagę to, że w pierwszą stronę miałam boczny lub twarzowy wiatr). Oczywiście, jak wracałam to wiatru już nie było- standard:)

A przejrzystość dzisiaj całkiem spoko- widok na Karkonosze z radiostacji:




  • DST 117.00km
  • Podjazdy 1000m
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Terenowo po Chełmach

Piątek, 15 sierpnia 2014 · dodano: 30.08.2014 | Komentarze 2

Chwilowy brak weny twórczej i czasu, bo kolejne wpisy z Alp będą mega długie. Dlatego teraz postanowiłam zrobić małą odskocznię i przenieść się na chwilę do bliższej przeszłości, żeby nie było, że aktualnie nic nie jeżdżę:)

Po ponad dwutygodniowej przerwie od terenu, postanowiłam wyskoczyć pobujać się trochę po Chełmach. Najpierw dojazd polami do Leszczyny, a potem podjazd szutrówką przez lasy:



Za Pomocnem ponownie wbijamy w teren. Jedziemy w kierunku Siedmicy. Eksplorujemy nowe, nieznane nam dotąd ścieżki szutrowe- bardzo fajne zresztą:



W pewnym momencie nawet nie wiemy dokładnie, gdzie się znajdujemy:



...ale już za chwilę docieramy pod wieżę Radogost:)



I widoczki z góry: 

Na Karkonosze.....



i...... na Jawor:) Zdecydowanie wolę ten pierwszy widok:)



I widok na wieżę od środka:)



A potem czeka nas całkiem niezły kawałek zjazdu! Zjechany praktycznie bez żadnego hamowania- cisnęłam jak szalona po wielkich kamieniach, ostro rzucało kierą, adrenalina skoczyła, zwłaszcza jak najechałam na niefajny ostro zakończony, trójkątny głaz i wjechałam w dzikie chaszcze, bo nie zauważyłam zakrętu:) SUPER było!! Nigdy jeszcze nie zjeżdżałam tutaj z taką prędkością:) 

Wjeżdżamy na kawałek czerwonego szlaku. Po drodze mała przeszkoda, ale od czego wozi się w plecaku piłkę:) 



I już! Szlak oczyszczony- można przejechać:)



Wracamy do Siedmicy, a potem odbijamy na czarny do Wąwozu Myśliborskiego. Niestety, tutaj również spadło wiele drzew, które zalegają na ścieżce. W Myśliborzu zajeżdżamy na chwilę do kóz. Niestety dzisiaj musiały mieć chyba zły dzień, bo nie chciały się nawet ze mną przywitać:(



Nie to nie:) Wracamy na asfalt i przez Jawor jedziemy w kierunku Spalonej. Jarek wraca do Legnicy, a ja uciekając przed burzą jadę jeszcze do mamy na imprezkę imieninową.


Kategoria Ponad 100


  • DST 100.00km
  • Sprzęt Józek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dojazdy do pracy- Józek reaktywacja

Czwartek, 14 sierpnia 2014 · dodano: 01.09.2014 | Komentarze 2

W piątek przed moją rekordową wycieczką poprosiłam Jarka, żeby pojechał do serwisu odkręcić pedały od mojego Bergamonta. Po Alpach Jarek nabrał chyba za dużo siły w nogach, bo na światłach zerwał łańcuch:) Niestety, przerzutka wkręciła się w kasetę i urwał się hak...  Trzeba zamówić nowe części, a do tego czasu przesiąść się na Józka.

Wierny Józio czeka na korytarzu przypięty do kaloryfera. Ostatnio nie ma dla niego miejsca w mieszkaniu. Dawno na niego nie wsiadałam, bo nie chce mi się go znosić.. Ludzie zaczęli już mi wrzucać różne śmieci do koszyka. W pewnym momencie Józek słyszy, że ktoś przy nim majstruje. O nie! Pewnie chcą mnie ukraść!. Po chwili rozkręcają mu bagażnik, koszyk. Pójdę na złom, na części!. Ale coś tu nie gra....Prysznic? Jak przyjemnie... Znowu z Nią jadę, ale radocha! Wracam do gry!:)

Pewnie takie myśli miałby Józek, gdyby coś odczuwał:) Po zdjęciu cięższych elementów Józka łatwiej wnosi się teraz po schodach. Został też zabrany na myjnię i będziemy razem dojeżdżać przez pewien czas do pracy...

A dojazdy do pracy już  mniej przyjemne, bo robi się coraz chłodniej i  ciemniej z rana, zwłaszcza jak dojeżdża się czasem do pracy na 5.30  (wyjazd z domu o 4.30)  :)

Plusy są takie, że można np. podziwiać superksiężyc :) 



W ciemnościach wszystko wygląda inaczej- nawet kociaki:)



Dystans uwzględnia dojazdy do pracy od poniedziałku do czwartku.


  • DST 258.00km
  • Podjazdy 5200m
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Takie tam podjazdy, czyli Przełęcz Karkonoska na rozgrzewkę:)

Sobota, 9 sierpnia 2014 · dodano: 11.08.2014 | Komentarze 9

Dawno już nic nie dodawałam na blogu. Jakoś tak ciężko się zmobilizować i zabrać za dodawanie postów- zwłaszcza, jeśli ma się takie zaległości;) Postanowiłam więc zacząć od konkretnej wycieczki, a zaległe wpisy z Alp dodawać powoli w trakcie kolejnych tygodni..

Minął tydzień od kiedy wróciłam z wakacji. Przez ten czas odpoczywałam, pracowałam i załatwiałam różne sprawy. Nie chciało mi się za bardzo wychodzić na rower w tygodniu (oprócz dojazdów do pracy), więc chciałam na weekend zrobić jakąś mocną trasę. No i udało się:) 

W piątek wróciłam po 16.00 do domu. Prysznic, pakowanie, obiad i ok. 19.00 kładę się wreszcie do łóżka. Udaje mi się zadzwiająco szybko zasnąć. Ale nie na długo, bo już o północy dzwoni budzik.

O 1.00 wyjeżdżamy z Jarkiem z Legnicy. Kierunek- Karkonosze. Na początek robimy podjazd pod Stanisławów, a potem na Kapellę. Pogoda jest idealna- całą noc jadę ubrana na krótko:) Migiem przebijamy się przez opustoszałą o tej porze Jelenią i po godz. 4.00 zajeżdżamy na stację benzynową w Podgórzynie. Pora na kawę, bo dopada nas trochę senność. Zwłaszcza Jarka, który spał zaledwie pół godziny:)

Krótka przerwa powoduje utratę rozgrzewki, więc przez pierwsze minuty w drodze do Przesieki dygocę  z zimna:)



Pora na pierwszy tego dnia podjazd- Przełęcz Karkonoską. Akurat wschodzi słońce- zapowiada się piękny dzień!!:D



Podjazd robię na lajcie, bo wiem, że to dopiero początek:)



I cisnę sobie dalej... i dalej...:)



Pierwszy podjazd tego dnia zaliczony!:)



Mam ochotę na gorącą czekoladę, ale niestety kuchnia otwarta dopiero od 8.00, więc ubieramy się cieplej i zjeżdżamy do Spindlerovego Mlyna.
Po chwili rozpoczynamy kolejny podjazd- tym razem na Rondo. Nazwa wymyślona przez Jarka, bo na końcu drogi asfaltowej prowadzącej na szczyt znajduje się mini rondo:) A tak naprawdę podjeżdżamy do Vrbatovej Boudy (1395 m).

Początek trasy to szutrowa baaardzo sztywna i sypka droga. W pewnym momencie zaczęło mi tak rzucać kołem, że wolałam jechać po trawie:) Nieźle się zasapałam, ale już po chwili ścieżka doprowadziła nas do przyjemnego, asfaltowego podjazdu, gdzie można było trochę odpocząć:)



Po drodze podziwiam Karkonosze. Trochę się za nimi stęskniłam:)



Drugi podjazd tego dnia zdobyty!:))



Widoczki:



Podjechaliśmy jeszcze kawałek wyżej na ponad 1400 m n.p.m. Trochę kusiło mnie, żeby podjechać jeszcze na chwilę na Szrenicę, ale niestety za dużo turystów się dzisiaj pewnie tam kręciło:)



Ponownie zjeżdżamy do Spindlerovego Mlyna i jedziemy w kierunku Varchlabi. 



Po drodze oczywiście obowiązkowa przerwa na dokarmianie owieczek:) Jeszcze przed właściwym podjazdem wyprzedza nas czeski rowerzysta. Ciśnie mocno i krzyczy coś do nas. Nie rozumiem, ale domyślam się, że pewnie coś w stylu "tempo, tempo". Uśmiecham się tylko, ale walki nie podejmuję. Nie chcę się spalić tuż przed podjazdem.  Mija kilka minut i za kolejnym zakrętem spotykamy tego samego Czecha, który już się zmęczył i odpoczywa na poboczu:)



Docieramy do końca asfaltowego podjazdu i wbijamy na pieszy szlak, który prowadzi na słynne Modre Sedlo:) Nie wiem, od której strony podjazd jest cięższy, ale szutrówa jest tutaj dość sztywna-- na zdjęciu już końcówka podjazdu, który doprowadza nas do asfaltowej drogi....



Trzeci podjazd tego dnia zdobyty!:)) Najgorsze już chyba za mną?:)



I Śnieżka:



Zjazd do Peca pod Śnieżką niestety nie jest zbyt przyjemny. Co chwilę trzeba hamować i robić slalom między turystami. A szkoda, bo pewnie nieźle można byłoby się tutaj rozpędzić:)

W Pecu przerwa na jedzenie w supermarkecie o uroczej nazwie Kubik:)



Czas na ostatni już czwarty podjazd tego dnia- Przełęcz Okraj również zdobyta!:)



Droga powrotna trochę się dłużyła, zwłaszcza, że ból tyłka i obtarcia zaczęły już mi mocniej doskwierać.Najbardziej dokucza mi głód, ale obiad chcę zjeść dopiero w Legnicy. Wracamy przez Kamienną Górę i Lipę. Za Muchowem stwierdzam, że nie potrzebnie się oszczędzałam- mam jeszcze sporo siły w nogach, więc robię sobie krótkie sprinty, żeby dobić się jeszcze bardziej:) A potem dojeżdżamy do Legnicy i na zakończenie wycieczki wciągamy mega kebaby:)

Chociaż nie byłam jakoś mega zmęczona po tej trasie, a na drugi dzień nie miałam nawet zakwasów, to była jednak moja najmocniejsza jak do tej pory trasa w życiu- nie dość, że pobiłam rekord przewyższeń ( 5200 m- wszystkie podjazdy robiłam bez żadnych przerw na odpoczynek i  bez zygzaków:), to jeszcze udało mi się pobić rekord dziennego dystansu (poprzedni 220 km- z Legnicy na Śnieżkę). A teraz pora na kolejne wyzwania:) Mam nadzieję, że ta wycieczka chociaż troszkę zrekompensowała chwilowy brak wpisów na moim blogu:)

I  na koniec ślad gps:
Route 2,752,210 - powered by www.bikemap.net