Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi alouette z miasteczka Legnica. Mam przejechane 39831.55 kilometrów w tym 1054.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.86 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy alouette.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2012

Dystans całkowity:1484.50 km (w terenie 43.00 km; 2.90%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Suma podjazdów:5021 m
Suma kalorii:2424 kcal
Liczba aktywności:31
Średnio na aktywność:47.89 km
Więcej statystyk
  • DST 72.00km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Norwegia - dzień 6

Sobota, 30 czerwca 2012 · dodano: 06.07.2012 | Komentarze 1

Deszcz padał do 14.00. Nie chciało nam się wstawać. W końcu jednak stwierdziliśmy, że nie ma co czekać na poprawę pogody i namiot musieliśmy zwijać w deszczu. Potem zjazd po mokrym asfalcie. Rower szybko się rozpędza do 40-50 km/h, a ja ledwo co widzę na oczy, bo woda chlapie na wszystkie strony. Dojeżdżamy pod sklep, gdzie słyszymy znane polskie słowo rozpoznawcze. Chwilę rozmawiamy z dwiema Polkami. Dowiadujemy się, że pogoda ma poprawić się dopiero za 4 dni. Trudno. Ważne, że zapowiadają jakąś poprawę. Kiedy dojeżdżamy do drugiej miejscowości przestaje padać. Zatrzymujemy się na chwilę, żeby zjeść śniadanie. Przy okazji wpadamy na pomysł łączenia ciastek Marie z nutelą- wychodzi tanio i jest smaczne Przez resztę drogi jedziemy wzdłuż fiordu. Pod wieczór zatrzymują się koło nas trzy samochody, z których wyskakują Polacy. Pracują w Norwegii na budowie. Szkoda, że jedziemy w przeciwną stronę, bo by nas przenocowali. Chwilę rozmawiamy gdzie jedziemy, po co i dlaczego i ruszamy w przeciwne strony. Rozbijamy się przy drodze nad jeziorem. Noc jest ciepła- 12 stopni.





A z góry te promy wydają się być takie malutkie:



Zawsze chciałam mieć takie coś:)



Dobranoc:)

Kategoria Norwegia 2012


  • DST 50.00km
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Norwegia - dzień 5

Piątek, 29 czerwca 2012 · dodano: 06.07.2012 | Komentarze 0

Pogoda już się popsuła. Do 11.00 pada deszcz. Czekamy, aż przestanie lać i po 13.00 wyruszamy. Jest pochmurno i o wiele chłodniej, a w Polsce ponoć upały. Czeka nas nudny odcinek główną drogą. Na szczęście przez 20 km zjeżdżamy lekko w dół i szybko docieramy do większej miejscowości. Robimy zakupy. Przy okazji zjadam wszystkie naleśniki w sklepie przeznaczone do degustacji dla klientów:) W sklepach potrafimy spędzić ok. godzinę, bo dużą radość sprawiają nam zakupy, zwłaszcza jak jesteśmy głodni:) Na przystanku robimy obiad. Dzisiaj szaleństwo: ryż, czerwona fasola i kukurydza oraz sos chiński. Następnie czeka nas 7 km podjazdu. Na samej górze zaczyna wiać i robi się zimno. Rozbijamy się więc przy wyciągu, bo nie mamy ochoty już dzisiaj zjeżdżać i marznąć. W dodatku zaczyna mnie boleć jeszcze ząb mądrości:/



Przerwa obiadowa na przystanku:



Taki tam widoczek:

Kategoria Norwegia 2012


  • DST 88.00km
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 1665m
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Norwegia- dzien 4: Balestrand-Vassenden

Czwartek, 28 czerwca 2012 · dodano: 29.06.2012 | Komentarze 1

Kolejny dzień rozpoczynamy od podjazdu. Tym razem „tylko” 18 km na rozgrzewkę. Serpentynami dojeżdżamy ponownie na wysokość ok. 900 metrów. Znowu podziwiamy ośnieżone szczyty gór, które pięknie odbijają się w tafli jeziora. Niestety zjazd już tak nie cieszy, bo jest zbyt rozciągnięty. Po drodze przerwa na orzeźwiającą kąpiel w górskim strumyku oraz obiad: spaghetti z parówkami. Kiedy dzwoni do mnie mama i pyta się, co jadłam na obiad- odpowiadam: „Mamo, nie pytaj się co jadłam, ale z czym”:) Tak napychamy się parówkami, że podczas kolejnego podjazdu bolą nas brzuchy. W przyszłym tygodniu darujemy już sobie ten dodatek;) Ciężko znaleźć nocleg w górach, ale w końcu udaje nam się rozbić na zboczu łąki z widokiem oczywiście na fiord.

Taki tyci podjazd na miły początek dnia:





Gorąco mi!



W nagrodę czekają nas piękne widoki na górze:






Krótka sesja przy wodospadzie:)





A potem zjazd do miejscowości o urokliwej nazwie:)



Na takiej kolarzówce zajechał pod sklep 10-letni chłopaczek:)

Kategoria Norwegia 2012


  • DST 88.00km
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 1411m
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Norwegia- dzien 3: Hagen - Balestrand

Środa, 27 czerwca 2012 · dodano: 28.06.2012 | Komentarze 1

Dzisiaj na dzień dobry podjazd o długości 40 km. Ale pogoda za to idealna! Po drodze chwila przerwy na pranie. Myję włosy w zimnym, górskim strumyku. Na koniec podjazd kończy mała drabina. Cztery zakręty i docieramy do Krainy Śniegu- ponad 900 metrów z poziomu morza. Ośnieżone szczyty robią niesamowite wrażanie. I jest ciepło! Na górze odbywają się….zawody narciarskie! Kiedy przejeżdżamy obok, ktoś z biura zawodów mówi coś o rowerzystach i słyszymy brawa. Miłe uczucie Co chwilę zresztą jacyś kierowcy dodają nam otuchy na podjazdach. Dojeżdżamy do przełęczy i zaczynamy się cieplej ubierać, myśląc, że czeka nas super zjazd. A tymczasem jedziemy po szczytach raz w górę raz w dół. I tak się ubieram i rozbieram i męczy mnie to chyba bardziej niż sama jazda. Ale za to widoki są nieziemskie! Mijamy przepiękne zamarznięte górskie jezioro. Po drodze Polacy trąbią nam na powitanie z samochodu. W końcu wymarzony, szybki zjazd. Jemy makaron z tuńczykiem i zajeżdżamy do portu. Czekając na prom rozmawiamy z parą Polaków- On pracuje na budowie, a Ona zbiera truskawki. O 21.00 przeprawiamy się promem na drugą stronę i rozbijamy nieopodal wioski przy fiordzie. Łukasz łowi ryby, ale niestety nic nie łapie.

Zielono mi:)



Nie ma to jak orzeźwiająca kąpiel z samego rana w górskim potoku:





Nic tak nie cieszy jak solidny podjazd:)









Taki zjazd na motorze to pewnie też niezła frajda:



A na górze trwa jeszcze sezon narciarski:



Suszę włosy i wygrzewam głowę na słońcu przed zjazdem:)



Przełęcze stanowią zazwyczaj naturalne granice komun:



Przygotowana do zjazdu:



Dalej też jest pięknie:











Jeszcze tylko przeprawa promem...



I czas na sen!
Kategoria Norwegia 2012


  • DST 82.00km
  • Temperatura 10.0°C
  • Kalorie 2424kcal
  • Podjazdy 1303m
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Norwegia- dzień 2: Stanghalle ,Dale, Brekke, Visunde, Voss

Wtorek, 26 czerwca 2012 · dodano: 27.06.2012 | Komentarze 0

Zaczynamy dzień od 30 km podjazdu. W końcu coś na co czekałam! :) Dzisiaj już pochmurno, ale na szczęście nie pada. Po drodze mijają nas Polacy i pozdrawiają z samochodu. Kiedy robi się coraz bardziej płasko, droga prowadzi przez ośnieżone szczyty, które kolejno wyłaniają się zza zakrętu. Jedziemy wzdłuż dużego jeziora górskiego. Zaczyna się robić zimno. Temperatura spada do 10 stopni. Po drodze mijamy kilka pięknych wodospadów. Podczas zjazdu zaczynam marznąć, więc przed Voss zatrzymujemy się na przystanku i gotujemy obiad. Nagle z pobliskiej wioski wyłania się 10-osobowa grupka Murzynów. Zaczynamy się zastanawiać, czy rzeczywiście jesteśmy w Norwegii. Jemy makaron , zjeżdżamy do wioski, okrążamy jezioro i jesteśmy w Voss. Robimy zakupy- tzn. Łukasz robi, a ja czekam pod sklepem i powoli zaczynam marznąć. Ubieram jeszcze jedną kurtkę. A Norwegowie chodzą ubrani „na krótko”… Wyjeżdżamy obładowani jedzeniem za miasto i po chwili rozbijamy namiot na miejscu postojowym dla samochodów. Są ławeczki, wystrzyżona trawka, toalety, czyli pełen wypas:) I jeszcze rzeka szumi, gdy kładę się spać…

Tutaj pociągiem to można jeździć! - Początek podjazdu:



Koniec podjazdu:



Pierwszy wodospad jeszcze cieszył:)



Norweskie dekoracje:



Cube zasuwa aż miło:



Zawsze powtarzam, że ciężko mi idzie planowanie tras:)

Kategoria Norwegia 2012


  • DST 53.00km
  • Podjazdy 642m
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Norwegia- Dzień 1: Bergen-Stanghelle

Poniedziałek, 25 czerwca 2012 · dodano: 26.06.2012 | Komentarze 2

Rano jedziemy do centrum i robimy zakupy. Okazuje się, że nie wszystko jest tak drogie jak myśleliśmy i można kupić produkty tanich marek typu Coop, X-tra czy First Price. Najważniejsze, że makaron jest tani ( 1kg kosztuje ok. 5-6 zł), a chleb smaczny i również w przyzwoitej cenie Niestety mapy nie są już takie tanie i za 4 mapy musimy zapłacić 250 zł:/ Szukamy karty do telefonu z Lyca Mobile, ale nigdzie nie możemy jej dostać. W końcu zupełnie przypadkowo natrafiamy na Murzyna, który rozdaje darmowe startery. Chwilę krążymy po mieście, bo nie wiemy gdzie zostawić auto. Łukasz wpada na pomysł, żeby pojechać do warsztatu samochodowego. Udaje się! O 15.00 zostawiamy samochód u mechaników, pakujemy rowery i tak zaczyna się kolejny etap podróży- już na rowerze przez kolejne 2800 km! Wsiadam na obładowanego Cuba. Pierwsze metry pokonuję trochę niepewnie ( po raz pierwszy jadę z przednimi sakwami). Rower chybocze się na boki. Ciężko się skręca. Ale już po kilku kilometrach zaczynam się przyzwyczajać. Szybko opuszczamy miasto i przez większość czasu jedziemy ścieżką rowerowo-pieszą. Pogoda dopisuje. Świeci słońce, co jest dosyć zaskakujące, bo Bergen jest uznawane za najbardziej deszczowe miasto świata. W pewnym momencie ścieżka się kończy i wyjeżdżamy na główną drogę. I już nie jest tak przyjemnie. Zwłaszcza, że po drodze przejeżdżamy przez trzy ok. 3-kilometrowe tunele. Ruch straszny, a hałas jeszcze gorszy. Niektóre samochody na nas trąbią. Nie mieliśmy jeszcze wówczas zamontowanych lampek:p Najgorzej kiedy przejeżdżają obok nas tiry. Podmuch prawie spycha mnie na krawężnik. Serce zaczyna mi walić jak oszalałe i mocniej naciskam na pedały. Żeby tylko jak najszybciej wydostać się z tego tunelu. W końcu udaje nam się opuścić główną drogę i już rowerową zmierzamy w kierunku miasta Voss. Po drodze rozbijamy się przy ścieżce. Podchodzi do nas młody chłopaczek i mówi, że nad jeziorem jest lepsza miejscówka. Nam nie chce się już jednak przenosić i idziemy spać. Jest północ, kiedy zapisuję przebieg podróży w moim kajeciku, a prawie tak jasno jak w południe. Podoba mi się to:)


Przy takiej pogodzie jeszcze chętnie myję naczynia:)




Za Bergen widoki robią się już coraz ciekawsze, a zieleń aż razi w oczy:



Takich malowniczo położonych mostów w Norwegii nie brakuje:



Pierwszy nocleg pod namiotem:

Kategoria Norwegia 2012


  • DST 3.00km
  • Sprzęt Józek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dojazd

Sobota, 23 czerwca 2012 · dodano: 14.08.2012 | Komentarze 0

Rano pobudka o 6.00. Przypomniałam sobie, że nie ścięłam włosów. Jadę więc szybko do domu i daję mamie nożyczki- „Tnij, tylko szybko, bo zaraz musimy jechać”. . Rach ciach ciach i połowa moich kosmyków ląduje na podłodze. To nic, że mama nigdy wcześniej nie podcinała włosów i wyszła mi trochę postrzępiona fryzura. Ważne, że włosy są krótsze i będę mieć z nimi mniej problemów w trakcie wyprawy. Przed wyjazdem biorę jeszcze szybko gorący prysznic (pewnie w Norwegii nieraz jeszcze o nim zamarzę), pakujemy rowery i sakwy do samochodu i w drogę! Najpierw jedziemy 1000 km przez Niemcy, potem Danię, gdzie wsiadamy na prom. Przejazd promem trochę się przedłużył z powodu 4,5-metrowych fal, które jeszcze później znacznie się powiększyły. Ludzie chodzili jak pijani po pokładzie- większość do toalety, żeby wymiotować. Ja na szczęście położyłam się spać, a fale ukołysały mnie do snu. Kiedy prom był już blisko brzegu, postanowiłam, że pójdę do toalety. Bujało jednak tak mocno, że nie byłam w stanie się podnieść. Czułam, że mnie też zaczyna już mdlić. Na szczęście dobiliśmy już do brzegu. A w Norwegii przywitał nas…deszcz. Szaro, buro, leje- taki miłe powitanie. Czeka nas jeszcze 500 km do Bergen. Do miasta docieramy po 15.00 i zza chmur wyłania się słońce. Okazuje się, że w Norwegii sklepy są zamknięte w niedziele. A my nie mamy mapy ani Internetu. Łukasz jest zmęczony po podróży (tylko on prowadził auto, a ja prawie całą drogę przespałam;). Krążymy dłuższą chwilę po mieście w poszukiwaniu noclegu i w końcu udaje nam się znaleźć odpowiednie miejsce na namiot i samochód. Dziwnie trochę tak zasypiać, kiedy jest jasno na zewnątrz, ale nie sprawia nam to większego problemu, a karimaty okazują się być bardzo wygodne.
Kategoria Norwegia 2012


  • DST 3.00km
  • Sprzęt Józek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przygotowania

Piątek, 22 czerwca 2012 · dodano: 23.06.2012 | Komentarze 3

Dzisiaj miałam ciężki dzień. W pracy przygotowanie programu artystycznego. Musiałam się pożegnać z moimi dziećmi:( Potem powrót do domu, ostatnie zakupy, pakowanie sakw. Trochę obawiam się, czy aby na pewno wszystko jest spakowane i niczego nie zapomniałam.. Na początku, jak rozłożyłam wszystko na podłodze- trochę się przeraziłam, ale udało się na szczęście wszystko upchać i nawet trochę miejsca zostało:) Pakowanie zajęło mi 3 godziny! Sakwy tylne ważą razem ok. 11 kg, a przednie prawie 6 kg. Razem z bagażnikiem mój Cube będzie ważyć pewnie ze 30 kg:) W sumie mniej niż się spodziewałam. Nie wiem jak ciężki będzie bagaż Łukasza;)
Jutro z rana wyjeżdżam na prom do Danii. Od tego momentu mój blog zostanie przejęty przez młodszego brata, który będzie go aktualizować pod moją nieobecność. Za treść wiadomości nie odpowiadam;)

Dzisiaj żałowałam, że pojechałam do pracy na rowerze, bo ciężko było mi się z tym wszystkim zabrać. Na szczęście Łukasz mi pomógł. Piękne kwiaty od moich dzieci. Niestety długo się nimi nie nacieszę...



Prawie cały nasz dobytek:



Zapas jedzenia na ok. dwa miesiące:)



Moje nowe, szałowe ochraniacze na buty. Szkoda, że niebieskich nie było;)



Oczywiście nie mogło zabraknąć zeszyciku, żeby uzupełnić później wpisy na blogu:)



Moja waga startowa;P Musiałam trochę przytyć przed wyprawą- będę miała co zrzucać:)



A na razie mogę sobie pozwolić na chwilę obżarstwa- sernik na zimno z truskawkami o 2.00 w nocy:)

Kategoria Norwegia 2012


  • DST 6.00km
  • Sprzęt Józek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy

Czwartek, 21 czerwca 2012 · dodano: 21.06.2012 | Komentarze 0

Do pracy, czyli na wycieczkę do Karpacza- tym razem autokarową z dziećmi. I pomyśleć, że jeszcze tydzień temu jechałam tam sobie rowerem..:)


  • DST 70.00km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Stanisławów

Środa, 20 czerwca 2012 · dodano: 20.06.2012 | Komentarze 0

Razem z Jarkiem, Łukaszem i Olkiem pojechałam na Stanisławów. Olek niestety musiał wrócić wcześniej do domu, więc już we trójkę pojechaliśmy przez Pomocne do Myśliborza, gdzie złapał nas lekki deszczyk i w takiej mżawce przez Jawor i Warmątowice wróciliśmy już do Legnicy. Przy okazji przetestowałam nowe siodełko i opony.