Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi alouette z miasteczka Legnica. Mam przejechane 39831.55 kilometrów w tym 1054.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.86 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy alouette.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2013

Dystans całkowity:541.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:67.62 km
Więcej statystyk
  • DST 44.00km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Sylwester

Wtorek, 31 grudnia 2013 · dodano: 04.01.2014 | Komentarze 11

To już mój drugi rowerowy sylwester- powoli staje się to tradycją:)
Późnym popołudniem jedziemy do Bogaczowa.  Po drodze spotykamy ekipę nowego kolarskiego klubu legnickiego Wulkan, która wraca z sylwestra na Stanisławowie. Chwilę rozmawiamy, składamy sobie noworoczne życzenia i jedziemy dalej. W Męcince przerwa pod sklepem- udało mi się kupić ruski sikacz za 4.90 zł :)
Cube tak cisnął, że aż dym poleciał:))

 W Bogaczowie Jarek osiąga wyższy poziom survivalu- za pomocą krzesiwa rozpala wilogotne drewno i robimy sobie ognisko z kiełbaskami:) 

A oto uczestnicy sylwestra 2013:

Bożenka:)


Jarek:)


Andrzej:)


Jak widać humory dopisywały:))

Po zapadnięciu zmroku gasimy ognisko resztką szampana i wracamy do Legnicy. W oddali widać już na niebie fajerwerki. W pewnym momencie na szutrowej drodze za Bielowicami słyszę sapanie- coś przebiega między moim a Jarka rowerem. Pies. Biedaczek wystarszył się huków i prawdopodobnie uciekł z jakiejś pobliskiej wioski. Jest tak przerażony, że biegnie z nami do Warmątowic.



Za Warmątowicami, na asfalcie musimy już przyspieszyć, żeby zgubić psiaka, bo pewnie pobiegłby za nami aż do samej Legnicy i potem już pewnie nie wróciłby do swojego domu;/
Za Kościelcem Jarek idzie na czoło i już w pociągu dojeżdżamy do Legnicy. 
Udane zakończenie 2013 roku. Mam nadzieję, że przyszły rok będzie jeszcze bardziej udany, czego również wszystkim tutaj zaglądającym życzę:)

A na koniec mały bonus- moje pierwsze w życiu otwarcie szampana, - trochę się bałam, ale udało się:):)

http://www.youtube.com/watch?v=aZuLHDWaf3g




  • DST 110.00km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Stówka na zakończenie roku, czyli Okole i Kapella

Poniedziałek, 30 grudnia 2013 · dodano: 30.12.2013 | Komentarze 6

Samotna setka na zakończenie roku:) Przy okazji wpadło 8 kkm:)
Miałam wstać o wschodzie słońca, ale jak zwykle za długo się zbierałam. Pogoda piękna. Zero wiatru. Świeci słonko. Tylko temperatura trochę za niska. No ale cóż, nie można mieć wszystkiego. Na Górzec podjeżdżam asfaltem od strony Bogaczowa. Ciężko coś mi idzie ten podjazd, ale pocieszam się tym, że jadę na terenowych oponach z obładowanym nieźle plecakiem.. Za Muchowem czuję, jak marzną mi czubki palców u stóp. Przez chwilę pojawia się myśl, czy nie zawrócić.. Lekki ból, ale do zniesienia. Jest jeszcze wcześnie, pewnie potem się ociepli. No i na podjeździe pod Kapellę się rozgrzeję...
Podjazd robię od Starej Kraśnicy do Janochowa. Oczywiście momentalnie się rozgrzewam- zaczynam też już czuć palce u stóp:) Z Janochowa odbijam do Lubiechowej. Czeka teraz na mnie ładny, szytwniutki podjazd, o czym informuje mnie również napotkany ksiądz, który chodzi po kolędzie : "Będzie ciężko. A tam wyżej jeszcze gorzej"- mówi. Uśmiecham się tylko, bo po to przecież tu przyjechałam:)
Podjazd trochę wymęczony, ale jakoś idzie...Coraz bliżej szczytu. I wtedy zauważam jakiś ruch kilka metrów wyżej. Słońce ostro świeci w oczy, więc nie jestem pewna, co to takiego. Sarny?? Nie.... Dziki??!! Też nie. Podjeżdżam trochę bliżej i już widzę. Psy. A dokładnie trzy psy- dwa małe kundle i jeden owczarek niemiecki biegają sobie przy drodze. Przez głowę przemyka myśl, żeby zawrócić. Ale nie po to tak się męczyłam z tym podjazdem, żeby zawrócić! Postanawiam jechać dalej- jak psy będą szczekać, to wtedy zawrócę. Mijam dwa kundelki i nic się nie dzieje. Tylko gdzie się podział owczarek??!! Zwiększam tempo i oddalam się od nich jak najprędzej. Dobrze, że już się wypłaszcza i jestem na górze przy parkingu.
Kolejny cel dzisiejszej wycieczki to Okole- najwyższczy szczyt północnego pasma Gor Kaczawskich, na który prowadzi z parkingu niebieski szlak. Chwilę się zastanawiam, czy to na pewno dobry pomysł. Sama w terenie, psy latają po lesie., a wokół żywej duszy... Jak zwykle ambicja bierze gorę i wbijam się w teren. Podjazd całkiem ciekawy technicznie- dużo kamieni, głazów i korzeni. Docieram na szczyt. Na sam punkt widokowy nie mogę niestety się dostać, bo wspinaczka po skałkach w spd to nie najlepszy pomysł. Obchodzę głazy dookoła i pstrykam kilka fotek.

Czas na zjazd...Przez pierwsze metry sprowadzam rower. Nie, nie dlatego, że teren ciężki. Ścieżkę obrastają krzewy jeżyn. Mam mało rezerwy czasowej, więc wolę nie ryzykować przebicia dętki. Potem zjeżdżam już sobie całkiem elegancko po kamykach i korzonkach i wracam na parking. Psów na szczęście nie widać. Jeszcze tylko chwila podjazdu asfaltem i już docieram na Kapellę. Krótka przerwa na fotki. Niestety jakość zdjęć słaba, bo pod słońce.

A na Łysej Górze śniegu brak....

Z Kapelli wracam już asfaltami przez Muchów, Myślinów i Męcinkę do Legnicy tuż po zachodzie słońca.
Potem dodam jeszcze dwa zdjęcia, bo coś pionowych nie chce mi wczytywać...;/
Kategoria Ponad 100


  • DST 14.00km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Prawie sylwestrowo, lajtowo na Ślęży

Sobota, 28 grudnia 2013 · dodano: 04.01.2014 | Komentarze 5

Miał być sylwester w rytmie enduro- ostatecznie stawiła się tylko legnicka ekipa:)
Chłopaki śmigali trudniejsze trasy. Podjechałam dwa razy Ślężę. Okazało się,że pół podjazdu robiłam na odkręconym przednim kole. Muszę wymienić zaciski, bo to już nie pierwszy raz- na szczęście koło odkręcało mi się zawsze na podjazdach...
Na górze tak strasznie wiało, że odpuściłam sobie nawet robienie zdjęć i wchodzenie na wieżę widokową...
Podczas pierwszego zjazdu zgubiłam licznik. Podjechałam drugi raz i zaczęłam przeszukiwać liście, ale oczywiście licznika nie znalazłam;/ Trzeba będzie kupić kolejny już trzeci (poprzedni wyprałam w pralce;)
Jak się okazało nie tylko ja poniosłam straty- Tobiasz na czerwonym szlaku przeleciał przez kierownicę i to tak mocno, że full face nawet nie dał rady... na szczęście skończyło się tylko na lekkim rozcięciu brody i połamanym daszku....
A potem rozpaliliśmy ognisko- udało mi się nawet wysępić od turystów musztardę i nóż:) Upiekliśmy kiełbaski, pogadaliśmy trochę, pośmialiśmy się i wieczorem wróciliśmy autem do Legnicy.


  • DST 25.00km
  • Sprzęt Bergamont
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy bez pracy:)

Piątek, 27 grudnia 2013 · dodano: 27.12.2013 | Komentarze 3

Pojechałam na 11 do pracy. Okazało się, że przedszkole zamknięte i dzisiaj nie pracujemy:) Trochę mi to dzień zdezorganizowało, bo mogłam go inaczej zaplanować, ale przynajmniej się przejechałam i trochę kilometrów wpadło. 8 kkkm już bardzo blisko:)

Ładna pogoda po 12.00 się zrobiła. Myślałam nawet, żeby pokręcić się jeszcze trochę po okolicach, ale jakieś zmęczenie poświąteczne mnie dzisiaj dopadło. No i mam lekkie zakwasy po wczorajszej wycieczce na Bergamoncie. Postanowiłam więc, że dzisiaj już nie będę mięśni obciążać, bo jutro zamierzam śmigać przez cały dzień w okolicach Ślęży:)

A tak z innej beczki..... W święta nie jeździłam, bo wiatr był za mocny jak na moje zatoki, których jakoś doleczyć nie mogę. Z nudów zabrałam się za pieczenie:) Rzadkie to momenty, więc bardzo się starałam i w sumie upiekłam 150 pierniczków, 25 muffinów i 32 babeczki:) Zmęczyłam się w sumie bardziej niż podczas rowerowej wycieczki;)

Pochwalę się Wam moimi wypiekami, bo duma mnie rozpiera:) Nie wiem, kiedy znowu będę mieć taką wenę:) Szkoda tylko, że jestem na diecie i większość ciastek rozdałam:)

Rowerowe pierniczki:)

Upiekłam też jeden ze SPECjalną dedykacją dla Moniki....:)

I jeden dla Morsa:)

A to moje babeczki:)



  • DST 65.00km
  • Sprzęt Bergamont
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pętelka po Chełmach

Czwartek, 26 grudnia 2013 · dodano: 26.12.2013 | Komentarze 12

Wczoraj do późna świętowałam, więc zwlekam się z łózka dopiero o 10.00:) Spoglądam przez okno. W końcu nie wieje! :) Szybkie śniadanie i wychodzę na rower. Niestety nie mogę jechać na Cubie- urwana wcześniej sprężynka w przednim hamulcu wydaje przeraźliwe odgłosy. Sklepy dzisiaj zamknięte, więc na wycieczkę zabieram tym razem mój rower roboczy, czyli Bergamonta. Przynajmniej trochę ciężej będzie;) Dzisiaj trasa typowo szosowa.

Z Legnicy jadę do Dunina, żeby nakarmić moje zwierzaki. Stęsknione już czekają przy płocie:)Koza zaciesza:)

Młoda też wcina bułę:)

Osioł jak zawsze zmulony, ale za to jaki pocieszny:)

Przy okazji nakryłam też konie na romantycznej schadzce:)

Z Dunina jadę na Stanisławów. Przy wjeździe do lasu spotykam dziewczynę na szosie z Bolmetu. Mówię "cześć", ale nie otrzymuję odpowiedzi. Nie wiem. Możliwe, że nie usłyszała, albo nie chciała usłyszeć...Ale za to rowerzyści na MTB pozdrawiają mnie . A tych spotykam dzisiaj całkiem sporo. Co dziwne, wszyscy ubrani są (zresztą ja też) w intensywnie niebieskie kurtki!:) W pewnym momencie zaczynam się zastanawiać, czy nie mijam się gdzieś ciągle z tą samą osobą:)

Podjazd idzie mi całkiem sprawnie. Na górze zrywa się mocny wiatr. Robię więc sobie tylko krótką przerwę na zdjęcie......

.....oraz na własnoręcznie upieczone pierniczki rowerowe:)

Z radiostacji już pod wiatr aż do skrzyżowania za Pomocnem. Potem odbijam na Myślinów i szybko zjeżdżam do Myśliborza. Zachodzę do Kaskady, żeby zamówić sobie pierogi i coś ciepłego do picia. Nic z tego. Zamknięte;/ No trudno. Na pocieszenie wychodzi słońce i mknę sobie z wiatrem w plecy asfaltami do Męcinki, a potem przez Słup już do Legnicy.

W Męcince podbiega do mnie pies. Już zaczynam piszczeć ze strachu i odrywać nogi od pedałów, kiedy nagle zdaję sobie sprawę, że kundelek jest przyjaźnie nastawiony i po prostu chciał mi trochę potowarzyszyć:) Dostaje ode mnie kawałek pierniczka:)

A na zakończenie wycieczki zachód słońca nad Kaczawą.



  • DST 100.00km
  • Sprzęt Bergamont
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dojazdy do pracy

Piątek, 20 grudnia 2013 · dodano: 20.12.2013 | Komentarze 4

Dojazdy do pracy od poniedziałku do piątku z wyłączeniem środy, kiedy to pojechałam busem na wigilię dla pracowników,bo nie miałam jak kozaczków zabrać, a na rowerze to nie za bardzo wygodnie tak pedałować;) Do domu odwiózł mnie samochodem 80-letni Pan Juljan, który codziennie biega, jeździ na rowerze i pływa na basenie. W tym roku zrobił ponad 3,5 tys. km. Jeździ na mtb po laskach lubińskich, ale ostatnio był nawet na Stanisławowie:) Bardzo pozytywna osoba .Uwielbiam takich ludzi!:)

A w piątek dojazd do pracy i powrót w deszczu;/ O 5.30 temperatura w okolicy zera. Wkurzyłam się, bo gdyby było troszkę mniej, to padałby śnieg i jechałoby mi się o wiele przyjemniej:)

W tym tygodniu nocne jazdy były przyjemniejsze, bo księżyc w pełni rzucał trochę światła...A tak pięknie przyozdobili nam Kozi Stawek;)

Od ponad miesiąca zmieniam moją dietę na zdrowszą- taką bardziej fit;). Oto jeden z moich tygodniowych obiadów- wegetariańska pizza bez sera na mące pełnoziarnistej oraz mój substytut słodyczy- muffiny pełnoziarniste z kawałkami gorzkiej czekolady, owsianką i orzechami włoskimi:)




  • DST 83.00km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Błotkoo:)

Niedziela, 15 grudnia 2013 · dodano: 16.12.2013 | Komentarze 5

Pobudka o 7.00. Jakoś po wczorajszym dniu nie mam ochoty wstawać tak wcześnie. Wysyłam do Andrzeja sms-a, że spóźnię się pół godziny. W końcu zwlekam się z łóżka i szybko ogarniam. Do plecaka pakuję pół bochenka chleba i 4 duże buły dla moich kóz i owieczek;)

O 8.30 spotykam się w parku z Andrzejem. Jedziemy na wał. Owiec brak;( Jedziemy więc terenem do Dunina. Osiołków i kozy brak:( Chyba dla nich jednak za zimno.. No trudno. Może jak będę wracać, to nakarmię owce na wale...

Z Dunina wbijamy asfaltowym podjazdem na radiostację. Oj, jak dawno nie robiłam już podjazdów. Nogi trochę bolą- nie wiem, czy to po wczorajszym dniu, czy jest to po prostu spadek formy. Ale jakoś w miarę sprawnie docieram na szczyt. Widoczki piękne. Zwłaszcza na ośnieżone szczyty Karkonoszy.





Pora na zjazd. Docieramy do Pomocnego, a następnie wjeżdżamy już na leśne ścieżki. W końcu teren!:) Dodam, że ciągle jeszcze jeżdżę, chodzę i biegam zasmarkana, więc co jakiś czas niestety przerwa na wysmarkanie nosa;/

Leśnymi, szutrowymi ścieżkami przez Siedmicę dojeżdżamy do Grobli i robimy podjazd pod wieżę widokową. Niestety widoczność już się pogorszyła, a niebo zachmurzyło się;/

Wieża widokowa w krzywym zwierciadle:)



Zagadka: znajdź Bożenkę na zdjęciu:)



Widoczek z wieży- również na Karkonosze:



Robi się zimno, więc tylko chwilę spędzamy na górze podziwiając widoczki i szybko zawijamy się. Na zjeździe chcę ominąć dużą gałęź i tylne koło wchodzi mi w poślizg. Na szczęście udaje mi się to skontrolować.

Andrzej ma już jednak mniej szczęścia i chwilę później podczas zjazdu wykłada się bokiem na błocie. I tak szacun dla Andrzeja, że na swoim trekkingu i cienkich oponach dał się namówić na taką błotnistą trasę:) Ja na moich grubych, terenowych oponach często wpadam w poślizg.

Błota na trasie pełno, więc można się było porządnie utaplać:) Dosyć szybko pokrywam się cała od stóp do głowy brązowymi plamkami, a Cube zmienia swoją barwę z białej na czarną:)

Po drodze natrafił się nawet jeden przejazd przez strumyk:)



Z Grobli zjeżdżamy terenem do Myśliborza, gdzie robimy sobie przerwę w Kaskadzie na gorącą czekoladę i ciasto:)



Z Myśliborza jedziemy już asfatem do Męcinki, żeby ominąć błoto i szybciej dojechać do Legnicy bo robi się już zimno, a trzeba jeszcze pojechać na myjnię. Po drodze mija nas ekipa Bolmetu, która robi sobie w tych okolicach trening na szosie. Nawet się z nami przywitali:)

Dojeżdżamy do Legnicy. Na wale nadal nie ma owiec:(( Po co ja wiozłam te pieczywo przez całą trasę??;/ Słit foci dzisiaj nie będzie:( Na szczęście w parku mamy Kozi Stawek, gdzie można nakarmić kaczuchy i krzykliwe mewy:)



A potem już tylko myjnia i do domu pod gorący prysznic, żeby zmyć z siebie też błoto:)

A to dowód na to, że rzeczywiście było sporo błotka na trasie:)



  • Aktywność Bieganie

Aktywna nierowerowa sobota

Niedziela, 15 grudnia 2013 · dodano: 15.12.2013 | Komentarze 7

Sobotę spędziłam tak jak lubię, czyli bardzo aktywnie:)

Pobudka już o 7.00 i jadę z rodzicami do Jakuszyc na narty biegowe. Temperatura - minus 6,5 stopnia, więc całkiem zimno:) Z Polany biegniemy trasą Radiowej Jedynki na Cichą Równię, a potem do Schroniska Orle na gorącą czekoladę. Warunki dosyć ciężkie, bo trasy są oblodzone.

U nas śniegu brak, a w Jakuszycach całkiem sporo:)







Ze schroniska podbiegamy pod Samolot, którym zjeżdżamy do Polany Jakuszyckiej.

Podczas zjazdu z Samolotu zaliczam kontrolowaną glebę, a wszystko przez początkującego narciarza, który zjeżdżał za wolno po trasie i na całej jej szerokości bez możliwości wyprzedzenia go (przed zjazdem widnieje tabliczka: trasa dla zaawansowanych). Najpierw zza zakrętu wpada na niego mama, a potem ja. Próbuję jakoś zahamować, podpieram się kijami, zabieram mocno nogami. Nogi mi się jednak rozjeżdżają jak do szpagatu, więc kładę się na śniegu, żeby nie nabawić się żadnej kontuzji, bo słabo rozciągnięta jeszcze jestem;) Dodam, że na oblodzonej i stromej trasie bardzo ciężko jest na nartach biegowych wyhamować w miejscu, kiedy nabierze się już dużej prędkości;/ Facet ostro mnie wkurzył, bo zamiast zachować się odpowiednio w takim momencie- rzucił tylko do mnie tekstem "Zabierz kij spod moich butów dziewczyno" i pojechał sobie dalej. Podniosłam się szybko i po chwili dogoniłyśmy go z mamą. Na szczęście tym razem z jednej strony było trochę miejsca, aby go minąć. Wyprzedzając go mama jeszcze rzuciła w jego stronę "Tutaj trzeba szybciej zjeżdżać". Odburknął coś pod nosem, ale ja już nie usłyszałam co, bo pocisnęłam szybko w dół na polanę;)

Na koniec mały wyścig z tatą:) 12 km zrobione:)



Ale na nartach biegowych dzień się nie zakończył:) Wróciłam do domu, szybki prysznic, godzina drzemki i już dzwoni Orest. O 18.30 idziemy na ściankę wspinaczkową i bawimy się tam aż do zamknięcia - 4 godziny!!:)



Tym razem nie miałam już lęku wysokości. Bardziej stresowała mnie asekuracja, na szczęście wspierał mnie mój przyjaciel- plecak z ciężarami:)



Dzień chociaż bez roweru to bardzo udany i baaardzo aktywny:)


  • DST 100.00km
  • Sprzęt Bergamont
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dojazdy do pracy

Piątek, 13 grudnia 2013 · dodano: 13.12.2013 | Komentarze 1

Dojazdy do pracy od wtorku do piątku. Zdjęć niestety nie ma, bo jakoś czasu nie było, a po drodze nic ciekawego do sfotografowania. Zresztą zawsze w jedną stronę wracam już po zmierzchu albo przed świtem, więc widoków brak;/ W tym tygodniu doszłam jednak do wniosku, że jazda nocą jest nawet relaksująca. Można się wyciszyć przed pracą:) No i szron pięknie lśni w świetle latarki:)



  • Aktywność Narciarstwo

Jakuszyce - rozpoczęcie sezonu na biegówkach (12, 5 km)

Niedziela, 8 grudnia 2013 · dodano: 08.12.2013 | Komentarze 6

Trochę mnie tutaj nie było. A jak mnie długo nie ma na blogu to może oznaczać tylko jedno- chorobę;) Tydzień temu podłapałam katar w przedszkolu. Poszło mi trochę na zatoki, więc rower znowu musiałam sobie odpuścić;/

Minął już ponad tydzień a ja nadal zużywam po dwie paczki chusteczek dziennie;/ Na szczęście nie kaszlę. Na moje usprawiedliwienie dodam, że nie odpuściłam sobie zupełnie roweru- zeszłą sobotę spędziłam na spotkaniu Wrocławskich Podróżników Rowerowych. A w drodze na spotkanie odwiedziłam we Wrocławiu kawiarnię rowerową Bike Cafe:) Bardzo fajnie miejsce.

W ciągu tygodnia kręciłam również na trenażerze- w niedzielę, poniedziałek, wtorek, piątek i sobotę pokręciłam po godzince, tak dla wyrobienia bazy. I idzie mi coraz lepiej:) Powoli przechodzę na etap sprintów. Pot już zaczął się lać;)

A dzisiaj pojechalam z rodzicami do Jakuszyc pobiegać na nartach. Bardzo mi tego brakowało. Jakaś miła odmiana od tranażera:) No i w dodatku śnieg! Pełno śniegu!! :)) Trochę nogi na początku bolały, po ostatnich treningach, no i gorzej biegało mi się z zasmarkanym nosem. Na szczęście wirus już chyba odpuszcza:)

Z Polany Jakuszyckiej biegniemy na Cichą Równię trasą Radiowej Jedynki.



Potem zjeżdzamy do Schroniska Orle na gorącą czekoladę.



Wszędzie biało i duuużo śniegu:)



A w stojakach rowerowych zamiast rowerów narty:)



A to zdjęcie specjalnie z dedykacją dla Monikiii, która uwielbia taką artystyczną rzeźbę;)



I jeszcze jedna fotka drewnianego dziada;)



Powrót koło ambony w stronę Samolotu. Na podjeździe wyprzedził mnie Zielony. Rodzice po cichu mi kibicowali, zastanawiając się, czy odpuszczę. Nie odpuściłam:) Biegłam za nim i kontrolowałam odległość. Po chwili zaczął się już odwracać:) Jeszcze chwila i już go miałam:) Z całkiem sporą przewagą udało mi się wbieg na górę.

W oczekiwaniu na rodziców pstryknęłam sobie fotkę;)



A potem mama zrobiła mi jeszcze jedno zdjęcie:)



Do Polany Jakuszyckiej zjechaliśmy Samolotem. Zjazd zrobiłam z zamkniętymi prawie oczami, bo śnieg tak zaczął prószyć, że mało co widziałam:)

Na koniec naciągnęłam tatę na nowe buty Salomona, bo te moje już się prawie rozlatują;) Nadają się też do łyżwy. Założyłam taty narty, żeby spróbować techniki łyżwowej. Trochę za mocno pocisnęłam i lekko nadwyrężyłam sobie mięsień w okolicy pachwiny;)

A na Mikołaja byłam chyba grzeczna... (chociaż nie wiem, bo ostatnio jak policjant zakuł mnie w kajdanki w przedszkolu i zapytał się dzieci, czy pani była grzeczna, to zapadła cisza;)... i czekał na mnie taki prezencik:)



W środku skarpety oprócz słodyczy znalazłam jeszcze taki fajny drobiazg:)Zdradzę, że podobnie niedługo będzie prezentować się Józio po tuningu:)



Na koniec ślad gps. Nie umiem za bardzo tego obsługiwać w telefonie, więc podzieliło mi się na dwie części;/

Opis linka

Opis linka