Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi alouette z miasteczka Legnica. Mam przejechane 39831.55 kilometrów w tym 1054.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.86 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy alouette.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2015

Dystans całkowity:923.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:20:49
Średnia prędkość:21.18 km/h
Suma podjazdów:5694 m
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:71.00 km i 4h 09m
Więcej statystyk
  • DST 46.00km
  • Czas 02:11
  • VAVG 21.07km/h
  • Podjazdy 481m
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zmiana planów

Czwartek, 30 kwietnia 2015 · dodano: 10.08.2015 | Komentarze 0

Miał być asfalt, bo opony nabite... Ale w trakcie podjazdu na Stanisławów rozmyślam się i odbijam w teren na Górzec. Postanawiam zjechać kapliczki. Nie dość, że zapominam o nabitych oponach, to jeszcze zapominam odblokować amor..:) Ale i tak poprawiam mój czas na zjeździe:)


  • DST 58.00km
  • Czas 02:40
  • VAVG 21.75km/h
  • Podjazdy 516m
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Krótko po pracy

Środa, 29 kwietnia 2015 · dodano: 10.08.2015 | Komentarze 0

Standardowa trasa na Stanisławów i powrót do Legnicy przez Pomocne i Chełmiec.

Na stravie w kwietniu jest wyzwanie- wykręcić ponad 9 tys. przewyższeń w ciągu miesiąca. Miałam zrobić więcej podjazdów, ale poczułam niestety kłucie w kolanie i odpuściłam sobie...


  • DST 170.00km
  • Czas 07:39
  • VAVG 22.22km/h
  • Podjazdy 2476m
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Okraj z ekipą:)

Sobota, 25 kwietnia 2015 · dodano: 10.08.2015 | Komentarze 2

Kolejna długodystansowa wycieczka z dużą ekipą.

Tym razem połączyły się dwie ekipy: wrocławska ( Marcin, Sławek i Tomek) i legnicka (ja, Jarek, Wojtek, Paweł i Grzesiek). Miejsce zbiórki to droga w stronę Myśliborza.

Temu psiakowi bardzo posmakowały moje kabanosy:)



Przed Myśliborzem odbijamy na Paszowic. Jedziemy w stronę Lipy. Tutaj rozstajemy się  już z Pawłem i Grześkiem, którzy nie mają dzisiaj czasu na dłuższą trasę. Może to i dobrze, bo przez całą drogę jadę z chłopakami na przodzie dosyć mocnym tempem- nie wiem, czy bym utrzymała takie tempo aż do Okraju:)

Potem już bez większej spiny, ale za to z większymi podjazdami....Na początek podjazd pod Przełęcz Rędzińską. Chciałam go zrobić na większych przełożeniach, ale potem zaczęłam czuć kłucie w kolanie i skapitulowałam.. Jak widać po minie nie byłam zbyt zadowolona z tego powodu:) 



No to pora na zjazd! :)



Niestety za szybki to on nie był, bo pod dosyć mocny wiatr. W ogóle całą drogę w pierwszą stronę mocno wieje...Ale mimo wszystko dobrze mi się jedzie... Na tyle dobrze, że na podjeździe pod Okraj zaczynam się ścigać z chłopakami. Wjeżdżam jako druga z niewielką stratą do Jarka! :) 

Na górze pora na krótką przerwę:) 



W pewnym momencie podchodzi do mnie rowerzysta na szosie. "Bożena?"- pyta się. Robię zaskoczoną minę, bo nie wiem kto to jest... "Bożena ze Stravy?"- ponawia pytanie.  I wszystko jasne! Tak poznaję Bartka z Jeleniej Góry:) Rozpoznał mnie po moich ulubionych niebiesko-białych barwach:)  

Na koniec pamiątkowe zdjęcie na przełęczy:



A potem pora na powrót.... I to całkiem szybki, bo praktycznie ciągle z wiatrem w plecy, więc tempo jest całkiem niezłe. Przed Kamienną Górą rozstajemy się z ekipą wrocławską i już we trójkę ciśniemy do Legnicy....ale, żeby nie było za łatwo wracając zahaczamy jeszcze ponownie o przełęcz Rędzińską:)

Kategoria Karkonosze, Ponad 100


  • DST 47.00km
  • Czas 02:22
  • VAVG 19.86km/h
  • Podjazdy 468m
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Taki tam lajcik:)

Piątek, 24 kwietnia 2015 · dodano: 10.08.2015 | Komentarze 0

Pierwsza jazda po tygodniu przerwy, bo załapałam od dzieci katar.. Na jutro zaplanowany mam wypad na Przełęcz Okraj, musiałam więc wyjść na chwilę, żeby się trochę rozgrzać:)

Jadę na Stanisławów. W trakcie podjazdu rozmyślam się jednak- nie mam ochoty dzisiaj cisnąć na radiostację, więc odbijam w teren. Pierwszy raz jadę tą szutrową drogą, o której dowiedziałam się od Wojtka. Bardzo przyjemny, choć krótki odcinek, który prowadzi do Bogaczowa. Tam wbijam na czerwony szlak, którym podjeżdżam na Górzec, a potem robię zjazd kapliczkami.

Już po zjeździe zauważyłam, że mam problem z przerzutkami.. Okazuje się, że zrypała mi się tylna przerzutka! ;/  Najgorsze jest to, że jestem już umówiona na jutrzejszy wypad. Zaraz będzie 18.00. Dzwonię po sklepach, ale nigdzie nie ma przerzutki xt srebrnej na 9 biegów;/ W jednym sklepie jest dostępna- cena "tylko" ponad 300 zł!! Tyle to na pewno nie zapłacę...

Siedzę lekko zdołowana i rozkminiam co robić...Zaczynam pisać do znajomych. No i szczęśliwie okazuje się, że Olek jest akurat w Legnicy i ma w dodatku identyczną przerzutkę, którą chętnie zdejmie ze swojego roweru i mi pożyczy:) Dzięki Olek i przepraszam, że jeszcze Ci jej nie oddałam:)





  • DST 120.00km
  • Czas 05:57
  • VAVG 20.17km/h
  • Podjazdy 1753m
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Rudawy

Niedziela, 19 kwietnia 2015 · dodano: 10.08.2015 | Komentarze 6

Pierwszy grupowy wypad i pierwsza konkretna trasa w tym roku!:)

W Rudawy dojeżdżam asfaltem razem z Jarkiem i Wojtkiem. Chłopaki proponują dojazd przez Bogaczów. Jak ja dawno tutaj nie byłam! Trochę się waham...Nie mam na tym podjeździe mojego rekordu na stravie, a nie chcę iść na KOM-a bo niedawnych przebojach z kolanem- zwłaszcza na początku dość długiego wypadu... 

Miało być spokojnie, bez spiny- ale kto mnie zna, ten wie już, jak to wyglądało w rzeczywistości:) Robię podjazd mocnym tempem.  Za mocnym jak na początek wypadu. Sapię na górze jak szalona... Ale uśmiech nie znika mi z twarzy:) Do końca wycieczki bolą mnie już mięśnie, ale jakoś daję radę:)

Po asfaltowym dojeździe wbijamy w teren. Najpierw podjazd na Sokoliki:



Uwielbiam ten podjazd! ..Całość zrobiona  praktycznie bez podpórki. W jednym miejscu zatrzymuję się tylko, bo coś dziwnie mi się jedzie...Aha, tylne koło mi się poluzowało:)

Po chwili kontynuuję podjazd:



Dużo osób pytało się mnie, po co mi taki duży plecak.. No to kupiłam sobie mniejszy, wygodniejszy i ładniejszy- idealny na takie wiosenno-letnie wypady:)



Obowiązkowe zdjęcie z Górkami Kaczawskimi w tle:)



I pora na całkiem przyjemny zjaz z Sokolików... Chociaż po mojej minie tego nie widać:)



...a potem całkiem trudny technicznie zjazd do Szwajcarki na ciepły żurek:)



Proponuję jeszcze rundkę na moje ulubione Starościńskie Skały, zwłaszcza, że Wojtek jest tutaj pierwszy raz. Podjazd niestety jak zwykle z dwiema podpórkami. A na górze pora na krótką sesję:)

No ledwo się wcisnęłam !:)



Widok na cycuchy janowickie:)



Chwila przerwy na podziwianie widoków..



....w sumie tutaj jest lepsza miejscówka- i te Karkonosze w tle! :)



I na koniec Śnieżka z bliska:)



Potem jeszcze robimy fajny zjazd po kamieniach kawałkiem niebieskiego szlaku i asfaltami przez Lipę i Paszowice wracamy do Legnicy.

Kategoria Rudawy, Ponad 100


  • DST 50.00km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Terenowo z przygodami

Piątek, 17 kwietnia 2015 · dodano: 05.05.2015 | Komentarze 4

Na takie wypady nie trzeba mnie namawiać! Jak jest hasło teren - to od razu się pakuję i jadę:)

Bartek chciał  odebrać numer startowy i zrobić objazd trasy przed BM w Miękkini, więc postanowiłam też się zabrać:) Super opcja, jak na popołudniowy wypad po pracy:) 

Cała trasa to głównie przyjemne, leśne ścieżki. 

W pewnym momencie dojeżdżamy do znaku z trzema wykrzyknikami ! ! ! Jedyny chyba techniczny odcinek na tej trasie- sztywny, piaszczysty zjazd z Diabelskiej Górki. Trochę go ignoruję i w pewnym momencie przepłacam to....pięknym lotem przez kierę !:) Lądowanie było jednak miękkie, więc wstaję ze śmiechem i szybko wskakuję na rower.

Już po chwili dogania nas dwóch rowerzystów, których widziałam wcześniej na parkingu. Teamowe stroje. Jednego z nich- Krzyśka chyba kojarzę ze Stravy. Dobra! Nie poddam się bez walki! Naciskam mocniej na pedały i siadam im na koło. Czuję się jak na wyścigu. Zupełnie zapominam o moim kolanie- adrenalina robi swoje.Tak łatwo mnie nie urwą! Trzymam się za nimi przez dłużą chwilę, a uśmiech nie znika mi z twarzy:) Wczuwam się chyba aż za bardzo, dopiero na ziemię sprawdza mnie Bartek:) Oj, ciężko było mi odpuścić:)

Gdzieś mniej więcej w połowie trasa robi się o wiele ciekawsza. Jedziemy teraz fajnymi, leśnymi singielkami. Niestety w pewnym momencie brakuje oznaczeń trasy- ekipa jeszcze się z tym nie wyrobiła i zaczynamy trochę błądzić. Po drodze doganiamy jeszcze chłopaków, bo Krzysiek złapał kapcia.  

Trochę jeszcze błądzimy, ale jakoś udaje nam się ostatecznie wyjechać z lasu:) Dzięki Bartek za wypad- dobrze się bawiłam:)



  • DST 54.00km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powrót do treningów

Środa, 15 kwietnia 2015 · dodano: 05.05.2015 | Komentarze 2

Rozgrzewka i powrót do mocniejszej jazdy, a przede wszystkim do moich ukochanych podjazdów! :)

Na razie jeszcze lajtowa runda przez Stary Jawor, Myślibórz i Myślinów, a potem szutrami koło Męcinki.

Trochę zaległości mi się uzbierało! Postaram się je teraz na bieżąco ogarnąć i uzupełnić, bo strasznie ciężko zmotywować się do pisania po takiej długiej przerwie:)


  • DST 72.00km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ognisko z DGR

Niedziela, 12 kwietnia 2015 · dodano: 05.05.2015 | Komentarze 6

Na drugi dzień mojego pobytu we Wrocławiu postanawiam zahaczyć o ognisko, na którym ma się pojawić sporo osób z Dolnośląskiej Grupy Rowerowej. Jem szybko śniadanie i żegnam się z przyjaciółką. Trochę to jednak trwa i ostatecznie wyjeżdżam dość późno.

O 10.15 jest zbiórka pod Astrą. Wychodzę pół godziny przed ustaloną godziną. Staram się jechać szybko, ale przedostać się na drugi koniec Wrocławia nie jest tak łatwo.  Te wszystkie światła, skrzyżowania- odwykłam od jazdy w wielkim mieście:) Do tego wiatr w twarz.

Tuż przed wiaduktem wyprzedza mnie rowerzysta. Obczajam jego łydkę i siadam na kole.Wiem, że lekko nie będzie. Chłopak zaczyna ostro cisnąć, ale przynajmniej szybciej dojadę na miejsce:) Na drugim wiadukcie już mnie urywa - za długa przerwa, więc mocy nie mam;/ Ale i tak udaje mi się zyskać trochę na czasie. Jednak i to za mało. Na miejsce przyjeżdżam spóźniona o 5 minut, ale niestety nikogo już tam nie zastaję....

No dobra. Trudno. Trzeba działać! 10 minut to niedużo. Tak liczna grupa nie mogła daleko odjechać. Powinnam ich dogonić. Tylko... w którą stronę jechać? Odpalam Garmina i wpisuję nazwę miejscowości "Skałka", w której ma się odbyć ognisko. Dopiero wczoraj zaczęłam testować nawigację i dzisiaj też mam z tym sporo problemów. Ciężko mi się wydostać z Wrocławia. Klnę pod nosem. Gdzieś po drodze Garmin każe mi zawrócić na lotnisko, gdzie nie ma przejazdu... Czuję lekką presję. W końcu udaje mi się opuścić miasto i obrać właściwy kierunek...

Tuż przed Skałką dostrzegam grupkę rowerzystów.  A jednak udało się! Coś mi tutaj jednak nie gra. Przepraszam, czy to grupa z facebooka? , Nie- odpowiada starszy pan, przewodnik grupy- To akademicki rajd, ale może się Pani do nas przyłączyć:) Chwilę rozmawiam z sympatycznymi wykładowcami na szosówkach. W pewnym momencie robią mi nawet zmianę i idą na czoło:) Muszą jednak dostosować tempo do reszty grupy, więc żegnam się i jadę dalej. Ponoć źle obrałam kierunek. Powinnam jechać na Leśnicę, a nie Kąty Wrocławskie.. Ech.. 

Dojeżdżam do Skałki, chwilę krążę po wiosce i zrezygnowana postanawiam wrócić do Legnicy. Wklepuję na Garminie trasę i wtedy dzwoni do mnie Przemek. Gdzie jesteś? Jacyś rowerzyści powiedzieli nam, że dziewczyna z Legnicy nas szuka.  A jednak! Po chwili chłopaki przyjeżdżają po mnie. W lesie czeka na mnie spora grupa rowerzystów. Upss.. Ja to zawsze mam wejście! Nie mogę normalnie przyjechać, tylko zawsze spóźniona i z przygodami:)

Udaje mi się załapać na drugą część przejazdu po urokliwych lasach w Parku Krajobrazowym Doliny Bystrzycy. Po drodze robimy sobie przerwę na lody. W pewnym momencie podchodzi do mnie jeden z rowerzystów Lea?- pyta się:) Nie, nie Lea, ale blisko:) Chwilę rozmawiamy o moim blogu. Mam pozdrowić Leę, Ryjka i całą ekipę z Kłodzka:) Ależ Wy sławni jesteście!:)

A po chwili następne, ciekawe spotkanie. Bożenka?- zagaduje kolejny rowerzysta. Robię zdezorientowaną minę. Któż to może być? Nie pamiętasz mnie, spotkaliśmy się trzy lata temu w Górach Sowich. Aaa, pewnie, że pamiętam! Ale ten świat mały jest!:)

Po krótkich pogaduchach pod sklepem pora na ognisko. Zajeżdżamy na polankę. Pieczemy kiełbaski. Pora na długie i ciekawe rozmowy. Piję sobie piwo i relaksuję się na słońcu. Jak fajnie jest odstresować się po ostatnich ciężkich dniach... Przy okazji poznaję parę, fajnych osób, z którymi pewnie jeszcze nie raz spotkam się na rowerze:) 

Pod wieczór na miejsce przyjeżdża jeszcze Marcin, który mając już 220 km w nogach,  dokręca jeszcze 30 km i odprowadza mnie  na dworzec, żebym się znowu nie zgubiła:)

To był bardzo udany weekend. Dzięki wszystkim za mile spędzony czas i super atmosferę:)

A na koniec jedno zdjęcie od Chrisa:)





  • DST 95.00km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dobre wieści

Sobota, 11 kwietnia 2015 · dodano: 28.04.2015 | Komentarze 18

Taki pomysł mógł narodzić się tylko w mojej głowie- do kolejnego ortopedy pojadę rowerem! Wrocław nie tak daleko, no i po płaskim, a do tego piękna pogoda- jak dla mnie super opcja na fajne i aktywne spędzenie weekendu:)

Plan jest następujący. Pakuję sukienkę i baleriny do plecaka. Jadę do Wrocławia do przyjaciółki. Tam przebieram się w normalne ubrania, jedziemy razem do ortopedy, a potem idziemy się pobujać po mieście... Nie do końca ten plan wypalił, ale o tym za chwilę....:)

Późno się zbieram. Wychodzę dopiero po 10.00. Jest bardzo ciepło. Po raz pierwszy w tym roku jadę zupełnie na krótko. Uruchamiam na Garminie kierunek: Legnica-Radwanice i ruszam w drogę! 



Przed Tyńcem Legnickim Garmin wyprowadza mnie w pole. Przez dobre kilka kilometrów jadę polnymi drogami wysypanymi cegłówkami. Gdzieś pośrodku pola, na zupełnym odludziu mijam stróżówkę, obok której ktoś poprzywiązywał za szyje manekiny do drzew. Lekko przerażające:) Dobra! Nie tędy droga. Obczajam Garmina (to mój pierwszy test nawigacji) i zmieniam kierunek. W jednej z wiosek mijam auto wypełnione chłopakami : Ile masz lat? - krzyczą  ale udaję, że nie słyszę i jadę dalej...

Kolejne kilometry lecą szybko i bez żadnych przygód. Przejeżdżam przez Środę Śląską i jadę póki co w dobrym kierunku... Wrocław już coraz bliżej.. 

Po drodze mijam urokliwe lasy, które zaczynają się już pokrywać piękną o tej porze roku, soczystą i intensywną zielenią. Skręcam na chwilę w leśną ścieżkę, gdzie aż roi się od żab! Muszę bardzo uważać, żeby jakiejś nie przejechać, bo skaczą po całej drodze:) Ich wesoły rechot niesie się po całym lesie.



Żabie orgie:)



Wsiadam na rower i jadę sobie dalej rozkoszując się tym ciepłym, pięknym dniem. Garmin elegancko wyznacza trasę, więc w pełni mu ufam. Po dłuższej chwili dojeżdżam do znaku z napisem Wrocław. Szybko poszło! Robię sobie zadowolona zdjęcie, ale już po chwili coś mi nie gra...

O matko! Gdzie ja wyjechałam! Zamiast na Radwanice, Garmin poprowadził mnie na Leśnicę! No to mam problem.....Za dwie godziny mam wizytę u ortopedy. W życiu nie zdążę dojechać do przyjaciółki, a potem wrócić jeszcze do centrum...Zaczynam panikować. Dzwonię do kolegi i proszę o pomoc. Uff! Uratowana!:)

Jadę w kierunku stadionu, gdzie na spotkanie wyjeżdża mi Marcin i holuje mnie przez pół miasta do ortopedy. Jesteśmy ponad pół godziny przed czasem. Stawiamy rowery i czekamy. Trochę zastanawiam się, jak lekarz zareaguje na moje wejście w rowerowych ciuchach, ale co tam..:)

 

W końcu przychodzi kolej na mnie i wbijam do środka. Ortopeda na mój widok zaczyna się śmiać:) Niech Pani nie mówi, że przyjechała tutaj z Legnicy rowerem! To nie ma dobrych lekarzy w Legnicy?

 
W gabinecie spędzam ponad 40 minut, z czego pół godziny to dokładne usg. Tutaj szczególne podziękowania dla Marcina, za to, że nie tylko pomógł mi trafić do lekarza, ale jeszcze czekał na tej klatce schodowej tyle czasu. Dzięki! :)

Diagnoza zupełnie inna od poprzedniej- chondropatia stawu rzepkowo-udowego (1/2 stopnia) i wysięk w obrębie przyczepu dystalnego wiązadła pobocznego przyśrodkowego. Brzmi kosmicznie, wiem, ale ponoć nie jest ze mną aż tak tragicznie.  Uraz powstał na skutek przeciążenia i nie jest to niby żaden zespół  fałdu błony maziowej....Zalecana wizyta u fizjoterapeuty, ćwiczenia wzmacniające mięsień czworogłowy i okłady z lodu. Pytam się o artroskopię. Ortopeda śmieje się, że skoro przyjechałam tutaj na rowerze z Legnicy, to takiego zabiegu raczej nie potrzebuję... 

Ma Pani do mnie jeszcze jakieś pytania?- pyta się ortopeda. Tak, czy mogę robić podjazdy i skakać ze skał? :) Bardzo te pytania rozbawiły lekarza, ale otrzymałam pozwolenie i tego się trzymam! :)

W cudownym, optymistycznym nastroju jadę w kierunku Radwanic. Tutaj rozstaję się z Marcinem i dopiero pod wieczór zajeżdżam pod dom przyjaciółki. Nie tak miało to dzisiaj wyglądać, ale muszę przyznać, że to był dzień pełen wrażeń.  Do późna jeszcze rozmawiamy sobie z Dorotą, a potem zasypiam w miłym towarzystwie uroczego Kluska:)



Przy okazji załapałam już pierwszą opaleniznę:)






  • DST 37.00km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Krótko i lajtowo

Piątek, 10 kwietnia 2015 · dodano: 27.04.2015 | Komentarze 1

Pogoda była piękna, więc nie mogłam wysiedzieć w domu. Zrobiłam  krótką rundkę przez Słup, Winnicę i Dunino, a na koniec jeszcze zamówiłam sobie pizzę. A co sobie będę żałować ! :) Jutro wizyta u kolejnego ortopedy, więc muszę się trochę odstresować:)