Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi alouette z miasteczka Legnica. Mam przejechane 39831.55 kilometrów w tym 1054.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.86 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy alouette.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2014

Dystans całkowity:960.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:80.00 km
Więcej statystyk
  • DST 100.00km
  • Sprzęt Bergamont
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dojazdy do pracy

Piątek, 28 listopada 2014 · dodano: 28.11.2014 | Komentarze 11

Dojazdy do pracy od wtorku do piątku.

We wtorek miałam problem z przewiezieniem w plecaku tortu w kształcie miśka który upiekłam specjalnie dla dzieci z okazji Dnia Pluszowego Misia, ale udało się i dojechał w jednym kawałku:)

W środę miałam z kolei problem ze światłem- podczas powrotu nocą z pracy zgasła mi przednia lampka (wyczerpał się akumulator).  Musiałam przez parę kilometrów jechać w ciemnościach i zjeżdżać na pobocze za każdym razem, gdy z naprzeciwka nadjeżdżało auto- ale udało się szczęśliwie dojechać do miasta, gdzie było już o wiele jaśniej.

A tymczasem w Decathlonie...... :)





  • DST 105.00km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dokręcić do 11 tys.

Niedziela, 23 listopada 2014 · dodano: 25.11.2014 | Komentarze 5

Prognozy pogody były na dzisiaj bardzo optymistyczne. Postanowiłam więc skorzystać z tak korzystnych warunków i dobić do 11 tys. jeszcze przed końcem listopada.  Do wykręcenia została niecała setka- w sam raz, aby pojechać sobie na Kapellę.

Wychodzę z domu przed 9.00. Coś ostatnio brakuje mi powera w nogach- pewnie przez brak regularnych jazd. Trzeba będzie już w tygodniu rozpocząć na nowo przygodę z trenażerem...

Póki co, jadę sobie na lajcie ciesząc się z pięknej pogody i słonka, które przyjemnie grzeje. Relaks przerywają mi tylko atakujące bandy psiaków- dawno mnie tyle nie obszczekało na trasie co dzisiaj! ;/

Moje zatoki przy dużych spadkach temperatury też dają już o sobie znać, więc co chwilę muszę sięgać po chusteczki. 

Ale co tam burki i smarki.....Błękitne niebo, rower i 11 tys. km na horyzoncie wprawiają mnie w cudowny nastrój i nic mi go dzisiaj już nie popsuje:)

A co do samej trasy ..... to jadę najpierw przez Stanisławów na lotnisko, skąd zjeżdżam do Kondratowa. Potem odbijam na Świerzawę i robię podjazd pod Lubiechową. Chociaż nogi słabe, postanowiłam i tak dać im wycisk i  jak zwykle podjeżdżam na przełożeniach 2:1. Ciężko szło, ale jakoś się wtoczyłam na górę:)

Z Lubiechowej uderzam jeszcze  szybko na Kapellę, żeby przyjrzeć się choć na chwilę Karkonoszom:



A potem wracam już przez Muchów, Myślinów i Stary Jawor do Legnicy.

I tak oto udało mi się wykręcić 11 tys. km w tym roku. Tym samym wyrównałam mój rekord życiowy z 2012 roku:) A do ostatecznego celu- został jeszcze ponad miesiąc i 1 tys. km....
Kategoria Ponad 100


  • DST 62.00km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lipa do kwadratu

Sobota, 22 listopada 2014 · dodano: 23.11.2014 | Komentarze 11

Nie, tym razem nie pojechałam do Lipy.... 

Dzień rozpoczął się dla mnie przykrą niespodzianką- Jarek zauważył na mojej ramie niefajne wgniecenie :(...

Zaczęłam się zastanawiać, jak to się mogło stać...A stało się w bardzo głupi sposób. W mieszkaniu, podczas sprzątania. Przy ścianie stała szosa,Józek i jeszcze Cube. W pewnym momencie zahaczyłam nogą o matę i Cube się przewrócił na podłogę. Nie było to jakieś mocne łupnięcie, więc postawiłam go do pionu i o całej akcji zapomniałam.. Pechowo mocowanie od manetki musiało jakoś uderzyć w ramę :( Jednak prawdą jest, że najwięcej wypadków zdarza się w domu... Teraz muszę po każdej jeździe obserwować ramę, ale trzeba się niestety powoli rozglądać za nowym rowerem..Plus jest taki, że już od dawna marzyłam o karbonowym ht 27, 5. Nawet znalazłam jeden model, który mi się bardzo podoba. Może więc czas na zmiany?

Wracając do wycieczki....to jadę w naprawdę podłym nastroju. Obrażenia Cuba bolą jak (a nawet bardziej) niż własne. Mam niezłego wkurwa na całą tę sytuację. Złość pomieszana ze smutkiem...Kiedy wyjeżdżamy za miasto mówię Jarkowi, że wolę jednak jechać sama, bo towarzyszka to ze mnie będzie dzisiaj raczej marna...Rozstajemy się w Krajewie i dalej jadę już samotnie. Muszę to wszysto przetrawić na spokojnie i porozmyślać.. Żałuję, że nie mogę posłuchać teraz żadnej muzyki. Chyba niedługo zacznę jeździć ze słuchawkami... 

Podły nastrój potęguje jeszcze podła pogoda...Jest naprawdę zimno. Wysoka wilgoć i zimny wiaterek bardzo zaniżają odczuwalną temperaturę..Do tego ta mgła. Jest szaro, ponuro...Smutno tak... Palce mi marzną, chociaż mam na rękach moje ciepłe rękawiczki. Stopy zaczynają boleć, chociaż założyłam ochraniacze...W dodatku nie założyłam spodni termoaktywnych i zaczynam już odczuwać ból pęcherza..

Nie mogę się już doczekać podjazdu. Podjeżdżam z Leszczyny pod radiostację i szybko się rozgrzewam:) Na dzisiaj już nie mam ochoty do jazdy..Nie chcę jednak  robić zimnego zjazdu ze Stanisławowa, więc jadę trochę naokoło- przez Pomocne, a potem zjeżdżam z Górzca szutrami..

Po drodze spotykam Łukasza z Rafałem. Jedziemy kawałek razem. Chłopacy robią trening i odbijają na Winnicę, a ja wracam już przez Słup i Warmątowice do Legnicy.

A w domu gorący prysznic, ciepły obiad, kawa i już wracają pozytywne myśli:)




  • DST 75.00km
  • Sprzęt Bergamont
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dojazdy do pracy

Piątek, 21 listopada 2014 · dodano: 21.11.2014 | Komentarze 1

Dojazdy do pracy w  poniedziałek, wtorek i piątek.

W czwartek lekko zaczęło pobolewać mnie gardło, ale na szczęście szybko mi przeszło:)
Zimno się już zrobiło. Sam chłód tak bardzo mi nie przeszkadza, ale ta mgła i wilgoć są dość przygnębiające. .. Muszę zamówić sobie jakieś ochraniacze na buty i nowe spodnie zimowe, bo zaczynam już trochę marznąć:) Pierwszy raz od zeszłej zimy założyłam rękawiczki...No cóż. Zima powoli nadchodzi, nie ma co narzekać tylko trzeba się przyzwyczajać do nowych warunków:)

A tymczasem zaglądam do skrzynki, a tam......czeka na mnie niespodzianka wprost z Morsowni:)

Najpiękniejsza pocztówka jaką kiedykolwiek dostałam:) Dzięki Morsie!:) Zajmie czołowe miejsce na moim rowerowym ołtarzyku:)






  • DST 52.00km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Jesienny chillout

Sobota, 15 listopada 2014 · dodano: 16.11.2014 | Komentarze 3

Dzisiaj pogoda zdecydowanie nie zachęcała do jazdy. Wietrznie, zimno, wilgotno, szaro i smutno. Nie lubię zwłaszcza zimnego wiatru, bo ciężko mi wtedy dobrać odpowiednie ubranie, tak, żeby nie przegrzewać się za bardzo...Motywacja do jazdy byłaby pewnie zerowa, ale z taką ekipą można kręcić w najgorszych warunkach!:) 

O 11.00 umawiam się w parku z Anią, Piotrkiem i Grzesiem. Jedziemy przez lasek koło huty. Nagle zza zakrętu wylatują dwa wściekłe owczarki niemieckie. Uciekamy z Anią pod znajdujący się tuż obok dom. Kobieta, która tam mieszka, mówi, że to nie jej psy. Normalnie są zamknięte, ale teraz wydostały się przez dziurę w płocie... Mam wielką ochotę zawrócić, ale na szczęście jadą z nami dzielni rycerze:)

Grzesiu jedzie przodem jako przynęta. Psy rzucają się za nim. Mało brakuje a jeden z nich chapnąłby Grzesia za łydkę....Teraz pora na nas. Schodzimy z rowerów. Piotrek bierze kij do ręki. Idę mając z jednej strony rower, a z drugiej rower Piotrka. Po drugiej stronie jest Ania. Mam fobię na punkcie takich psów, więc jestem nieźle przerażona. Klnę na głos, kiedy widzę nadbiegające z naprzeciwka psy. Staram się jednak być spokojna i nie okazywać strachu....W końcu mamy obrońcę:) Uff... Psy przebiegają obok..Udało się:) Możemy jechać dalej.  Tyle razy przejeżdżam tędy sama- co za fart, że nigdy coś takiego mnie nie spotkało podczas samotnych wypadów...

W Krajewie odłącza się od nas Grzesiu. Jeszcze tylko grupowe zdjęcie.....



....i ruszamy już we trójkę do Leszczyny. Tam robimy sobie przerwę w barze na kawę i podjeżdżamy pod radiostację. Oczywiście mały wyścig na samym finiszu musiał być:)

A na górze zdjęcie pod radiostacją:) Mimo kiepskiej pogody humory dopisują:) ......Dopiero po edycji zdjęcia zwróciłam uwagę na graffiti i mistrza drugiego planu;)



Dodam, że chociaż pogoda dzisiaj nie rozpieszczała jechałam tylko w bluzce termoaktywnej i kamizelce ( chociaż i tak było mi za gorąco). Kurtkę i czapkę ubrałam tylko na zjazd ze Stanisławowa:) Ani też nie było zimno:)

Ze Stanisławowa wracamy już przez Dunino i lasek koło huty (ale już inną, dość ciekawą ścieżką- chociaż kusiło, żeby sprawdzić, czy psy jeszcze tam grasują:) ) 



  • DST 75.00km
  • Sprzęt Bergamont
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dojazdy do pracy

Piątek, 14 listopada 2014 · dodano: 16.11.2014 | Komentarze 4

Dojazdy do pracy od środy do piątku. W piątek było dość zimno. Całą drogę jechałam z zaciśniętymi pięściami- tak mi zmarzły dłonie, że po przyjściu do pracy miałam problem z zasznurowaniem trampków.

A na zdjęciu szkolny rudzielec, który przesiaduje z uczniam na przystanku w oczekiwaniu na gimbusy:)







  • DST 80.00km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Grupowo terenowo

Wtorek, 11 listopada 2014 · dodano: 15.11.2014 | Komentarze 15

Dzisiaj na brak towarzystwa nie mogłam narzekać:)

Tuż po 9.00 spotykam się z Piotrkiem w parku. W pierwszą stronę jedziemy cały czas terenem. Najpierw śmigamy przez lasek koło huty, a potem przebijamy się przez rozmaite polne dróżki w kierunku Leszczyny.



W Leszczynie odbijamy na czerwony szlak. Sam podjazd pod radiostację idzie mi całkiem sprawnie (tylko jedno wypięcie), ale nie jest tak lajtowo, bo Piotrek chce się ścigać:) Na górze chwila odpoczynku i dalej kontynuujemy jazdę czerwonym.

Dawno nie jechałam już tym odcinkiem prowadzącym ze Stanisławowa do Pomocnego. A jest to bardzo fajna ścieżka. Sam początek sprawia trochę trudności i jednocześnie frajdy- rower gibie się jak szalony, co chwilę wypięcie- a wszystko to za sprawą grubej warstwy liści.. Zaczyna mi się robić gorąco. Dzisiaj nie ma co prawda słońca, ale w terenie bardzo szybko się rozgrzewam. Rozbieram się więc znowu do krótkiego rękawka i tak już jadę właściwie do końca wypadu:) 

Po dojeździe do Bogaczowa rozpoczynamy podjazd czerwonym na Górzec. Kiedy docieramy na szutrową ścieżkę, spotykamy Anię oraz Łukasza, który przyjechał tutaj z ekipą ze Stravy. Na górze czeka na nas sporo osób.

Grupowa fotka musi być!:)



Podciąganie jedną reką. Jest siła! :)



I jeszcze jedno:)



A potem pora na zjazd czerwonym do Chełmca. Nie wiem, co we mnie wstępuje- ale zawsze na takich grupowych wypadach pozwalam sobie na "odrobinę" szaleństwa:) Ania już dostrzega ten błysk w moich oczach i zaciesza...Piotrek też. Cisnę na maksa na zjeździe nie zważając na słabe hamulce. Piotrek nie daje za wygraną i podejmuje walkę. Jedziemy rama w ramę. W pewnym momencie wjeżdżam w błotną muldę. Rzuca mi kierą na prawo i lewo. Szybkie wypięcie i podparcie nogą. Ufff. Było blisko. Szybko się wpinam i zaczynam cisnąć, żeby dogonić Piotrka. Zjazd kończymy równocześnie. Ale zabawa była niezła! Uśmiech nie schodzi mi z twarzy. Ubłocona i szczęśliwa - uwielbiam taki stan!:)

Z Chełmca dojeżdżamy do Myśliborza. Chwila przerwy w Kaskadzie na pogaduchy, a potem wracamy szutrami przez Męcinkę do Legnicy. Super się dzisiaj bawiłam. Było dużo terenu no i dawno nie jeździłam  z tak dużą ekipą!:)

A na koniec bonus w postaci filmiku:)

https://www.youtube.com/watch?v=sUG2-Q2C-QU&list=U...



  • DST 92.00km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Słodko-gorzko

Poniedziałek, 10 listopada 2014 · dodano: 13.11.2014 | Komentarze 5

Piękna złota jesień- cudownie kręci się w takich warunkach! Ale jesień potrafi również dać porządnie w kość- i to dosłownie. Dzisiejsza wycieczka byłaby bardzo udana, gdyby nie pewien wypadek, który zmienił nieco plany....

A plan na dzisiaj był następujący: do Bolkowa czerwonym szlakiem z Myśliborza. Docieramy tam szosą przez Stary Jawor, a potem już wbijamy w teren. Pogoda dzisiaj jak na zamówienie. Nie chcę się przegrzać i jak tylko wjeżdżamy do lasu- od razu rozbieram się do krótkiego rękawka:)

  A w lesie.....złota jesień na całego! :)





Moja bojowa, pełna skupienia mina- albo przygryzione wargi albo język na wierzchu;)



Liście cudnie szeleszczą pod kołami....



.... i dodają nowego smaku znanym już trasom:) 





Nie mogło oczywiście zabraknąć przepraw przez strumyki:)





Podjazdy po liściastych dywanach dają dużo radochy- jest o wiele trudniej i łatwiej o błędy. Pod spodem skrywa się bowiem sporo niespodzianek w postaci kamieni, badyli, itp. , które skutecznie wybijają z rytmu.



Miła odmiana dla dobrze już znanych tras- latem miałam już dość tych terenów, ale jesienią moje uczucia powróciły...





Podjeżdżamy pod wieżę widokową Radogost:



Hello! :)



Wdrapujemy się na wieżę podziwiać jesienne widoczki:



Jesień w Chełmach jest piękna!:)





Rozkoszuję się tą cudowną chwilą:)



 I łapię promienie słońca:)





Jak widać na załączonym obrazku uwielbiam słońce:) A dodać do tego jeszcze rower plus teren- mieszanka wybuchowa! Dla mnie bomba!:) 



Niedługo ten dobry humor pryśnie...ale o tym za chwilę.... 

Cudnie się tutaj siedziało, ale pora jechać dalej!



Do tej pory cały czas prawie podjeżdżaliśmy terenem...Teraz przyszedł czas na zjazd. Wiem, że muszę być bardzo ostrożna.  Mam problem z tylnym hamulcem- klocek i tarcza są zatłuszczone, więc wolę się za bardzo nie rozpędzać... W dodatku zjazd usiany jest sporą ilością mokrych kamieni, ukrytych pod liśćmi. Jadę więc dość asekuracyjnie. Od tych liści można dostać oczopląsu! :) Wszystko zlewa się w jedną, złoto-brązową plamę...Czasem nie wiadomo, czy to kamień, czy tylko liście dają takie złudzenie.....

Dojeżdżam do rozwidlenia dróg i zatrzymuję się. Za mną nadjeżdża Jarek. Słyszę huk. Odwracam się. Jarek przewraca się na bok. Długo się podnosi, więc ciśnienie od razu mi skacze. Biegnę szybko do Jarka. Niestety to była bardzo twarda gleba na niefajnych kamieniach. Obrażenia? Obity piszczel na miejscu, którego utworzyła się gula; obity bark, szlif na łokciu i obtarcia na plecach..
Najbardziej boli jednak Jarka bark. Sama zaczynam odczuwać ból, kiedy na to patrzę...  A sama gleba była  praktycznie nie do uniknięcia...Jarek najechał przednim kołem na krawędź ostro zakończonego kamienia, ukrytego pod liśćmi. Chciał się jeszcze z tego uratować, ale niestety...w tym momencie tylne koło również poślizgnęło się na niemal identycznym kamieniu. I było już po zawodach....Najlepsze jest to, że wcześniej zjeżdżał po tej trasie szybko, a do samego upadku doszło kiedy już bardzo zwolnił, bo dojeżdżał do mnie...



 A żeby tego jeszcze było mało...kolejny kask do śmieci;/ Wgniecenie i pęknięcie...;/ 



Pomagam Jarkowi z opatrywaniem ran... I tutaj kończy się już nasza wspólna wycieczka. Jarka za bardzo boli bark, aby kontynuować wycieczkę.

A w Grobli chwila przerwy na... słit focie:) Humor postanowił poprawić mi pewien uroczy kociak:)



Pieszczoch:)





Ciężko było mi się oderwać od tego kota, ale Jarek chce już wracać do Legnicy. Jedziemy więc jeszcze chwilę razem w terenie i rozstajemy się w Siedmicy.  Upewniam się, że Jarek da sobie sam radę, po czym odbijam w przeciwną stronę.

Jadę  leśnymi. szutrami z Siedmicy do Muchowa. Następnie wbijam w kolejną szutrową ścieżkę prowadzącą przez las w stronę Kondratowa. Robię podjazd po eleganckim asfalcie i dojeżdżam na lotnisko.



Ponownie wjeżdżam na szutry, którymi zjeżdżam już do Leszczyny.

Słońce zaczyna powoli zachodzić. Najpiękniejszy moment na robienie zdjęć. Niesamowite światło! I te kolory! Promienie słońca rzucają złote i czerwone refleksy na drzewa, jeszcze bardziej wyostrzając ich jesienne ubarwienie:)








Z Leszczyny polnym skrótem dojeżdżam do Krajewa i odbijam na Dunino. Dawno tutaj nie byłam, a chciałam sprawdzić, co słychać u moich zwierzaków:) Okazało się, że bardzo się za mną stęskniły. Baran przybiegł jak tylko mnie zobaczył, po czym..... sforsował ogrodzenie i był już przy mnie:)

Cześć Mała!:)



Masz coś dla mnie?? :)




No i znalazł! :) Wcześniej chciał mi poprzegryzać linki od przerzutek:)



Nie chciałam go karmić słodyczami, więc próbował wziąć mnie na litość robiąc słodkie oczy:) Na szczęście zostało mi trochę ciasteczek owsianych:)



Nie mogło też zabraknąć osiołka. Tutaj w wersji romantycznej:)



Te moje rogi to już tyle razy były obgryzane przez różne zwierzaki;)



Słońce zaczyna już się chować...Wjeżdżam więc do lasku koło huty i wracam przez park do Legnicy. Wycieczka byłaby cudna, gdyby nie jedna mała rysa...Ach ta jesień, piękna i niebezpieczna zarazem- ale taki już jej urok! :)




  • DST 54.00km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sobotni lajcik

Sobota, 8 listopada 2014 · dodano: 09.11.2014 | Komentarze 2

Nie miałam dzisiaj weny na ciekawą trasę ani mobilizacji na coś dłuższego. Myślałam jeszcze wczoraj, że będzie gorsza pogoda, więc nie planowałam niczego szczególnego. A z rana mała niespodzianka: słońce i błękitne, czyste niebo. Mimo wszystko długo ociągałam się z wyjściem na rower. Przede wszystkim dlatego, że nie chciało mi się za bardzo samej kręcić po Chełmach...

Ostatecznie zbieram się po 13.00 i jadę w kierunku Stanisławowa. Najpierw asfaltami przez Winnicę do Krajewa, gdzie odbijam na polny skrót w stronę Leszczyny. Tuż przed wyjazdem na asfalt dostrzegam przejeżdżającą grupkę rowerzystów. Po chwili zawracają i zatrzymują się. Ktoś coś do mnie krzyczy. Nie słyszę ani nie widzę za bardzo kto to, bo jadę pod lekki wiatr i słońce. Po chwili poznaję Pawła, który ze swoją ekipą właśnie wraca na szosach z treningu. Chwilę rozmawiamy i rozjeżdżamy się w przeciwne strony.

Jadę do Leszczyny, gdzie odbijam w teren. Chwilę błądzę po polach i przedzieram się przez niezłe błocko- dawno już tędy nie podjeżdżałam i skręciłam nie tam, gdzie trzeba. W końcu odbijam na właściwą drogę, która prowadzi już mnie pod samą radiostację. 

Na górze chwila przerwy na podziwianie jesiennych widoczków- już niedługo krajobrazy nie będą takie piękne, coraz więcej liści opada z z drzew...: 





I jeszcze, żeby nie było- selfie z mojej krótkiej ręki;) Dzisiaj było tak ciepło, że momentami przegrzewałam się i zastanawiałam się nad jazdą w krótkim rękawku:) 



Do Legnicy wracam asfaltami przez Sichów i Winnicę. Niestey, dzień jest już coraz krótszy. Niedługo ciężko będzie wymyślić jakąś ciekawą trasę...Szkoda, że nie mam gór bliżej siebie...


  • DST 100.00km
  • Sprzęt Bergamont
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dojazdy do pracy i okradziony Józek

Czwartek, 6 listopada 2014 · dodano: 08.11.2014 | Komentarze 10

Dojazdy do pracy od poniedziałku do czwartku.

W nocy z czwartku na piątek jakiś "życzliwy" sąsiad zarypał mi koło w Józku;/ Wkurzyłam się, bo to już druga kradzież (wcześniej latarka) w ciągu tego miesiąca..

Zabrałam więc Josepha do mieszkania. Nie będzie już stać na klatce. Co prawda w moim małym mieszkanku stoją już trzy rowery, ale i dla Józka znajdzie się miejsce:)

Mój biedny jednokołowy Józio:(