Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi alouette z miasteczka Legnica. Mam przejechane 39831.55 kilometrów w tym 1054.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.86 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy alouette.bikestats.pl
  • DST 36.00km
  • Czas 04:08
  • VAVG 8.71km/h
  • Podjazdy 1461m
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazd w Karkonoszach

Niedziela, 11 października 2015 · dodano: 20.10.2015 | Komentarze 3

Szkoda marnować takiego pięknego weekendu! Na dzisiaj więc umówiłam się w teren z Grześkiem. Jadę pociągiem do Wrocławia (niestety stoję godzinę, bo jest tak zawalony;/ ), gdzie przesiadam się do auta i razem jedziemy już w kierunku Karkonoszy. Kierunek Piechowice.

Z rana lekki przymrozek i dalej wieje mocny, mroźny wiatr. Muszę sobie kupić jakieś długie rękawiczki. Jadę w długich spodniach i bluzce termoaktywnej. Dzisiaj już tempo rozjazdowe, więc nie będę na pewno się przegrzewać:) 

Grzesiek jak zwykle zaplanował na dzisiaj hardkorowe trasy. Cudne techniczne podjazdy i ciekawe zjazdy. Na dzień dobry podjazd po kamieniach. Dla mnie większość nie do podjechania. Ale Grzesiek kupił sobie teraz nową maszynę (27,5 na karbonie) i ciśnie ostro pod górę. Dzisiaj nie mam z nim szans i obstawiam tyły. W dodatku zajechana trochę jestem po wczorajszym maratonie, więc nawet nie próbuję się ścigać:) Jak uzbieram kasę, to niedługo też zmienię rower:)

W pewnym momencie orientuję się, że zgubiłam telefon! Na szczęście jest sygnał i po 20 minutach szukania udaje się go znaleźć. Ufff...

Kręcimy się w okolicy Grzybowca. Praktycznie brak płaskich odcinków. Podjazdy na wypasie- sztywne, czasem techniczne. Czad!:) A zjazdy...W pewnym momencie jedziemy na przełaj przez las. Stromo bardzo i ślisko na liściach i patykach. Zjeżdżam na zablokowanym tylnym kole. Ślizga się jak szalone, ale frajda niezła. I całość zjechana bez problemu:)

Najtrudniejszy fragment to już końcowy zjazd po ścieżce z kamulcami. Dwie podpórki, bo już siły nie miałam, żeby to zjechać szybciej i zatrzymało mnie dwa razy na kamieniach. Ale muszę powiedzieć, że technika mi ostro poszła do góry w tym sezonie. Więcej takich wypadów i będzie jeszcze lepiej. A na pewno lepsza maszyna by mi się przydała :)

A w piechowickim lesie piękna jesień:



I zdjęcie podkradzione Grześkowi;)



Pora wracać do Wrocławia, bo Grzesiek spieszy się jeszcze na koncert. Niestety korki są okropne. W ostatniej chwili udaje się zdążyć na czas. Grzesiek wyrzuca mnie w rynku i jadę na dworzec. Ja również wyrabiam się w ostatniej chwili na pociąg. Niestety, i tym razem sobie nie posiedzę i stoję godzinę;/ Zmęczenie już spore. Dobrze, że jutro mam na popołudnie do pracy i się wyśpię. A jednak nie...koleżanka dzwoni, że ma jelitówkę i jutro z rana muszę ją zastąpić...Och, ciężki poniedziałek mnie czeka. Ale ja nie dam rady?:)




Komentarze
davidbaluch
| 08:45 czwartek, 22 października 2015 | linkuj Poniedziałek na rano. Nie ma nic gorszego
andale
| 07:56 wtorek, 20 października 2015 | linkuj O kurczę, trzeba się pakować i w góry jechać. Tam jest więcej kolorów niż na nizinie :D
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ziejz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]