Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi alouette z miasteczka Legnica. Mam przejechane 39831.55 kilometrów w tym 1054.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.86 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy alouette.bikestats.pl
  • DST 92.00km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Słodko-gorzko

Poniedziałek, 10 listopada 2014 · dodano: 13.11.2014 | Komentarze 5

Piękna złota jesień- cudownie kręci się w takich warunkach! Ale jesień potrafi również dać porządnie w kość- i to dosłownie. Dzisiejsza wycieczka byłaby bardzo udana, gdyby nie pewien wypadek, który zmienił nieco plany....

A plan na dzisiaj był następujący: do Bolkowa czerwonym szlakiem z Myśliborza. Docieramy tam szosą przez Stary Jawor, a potem już wbijamy w teren. Pogoda dzisiaj jak na zamówienie. Nie chcę się przegrzać i jak tylko wjeżdżamy do lasu- od razu rozbieram się do krótkiego rękawka:)

  A w lesie.....złota jesień na całego! :)





Moja bojowa, pełna skupienia mina- albo przygryzione wargi albo język na wierzchu;)



Liście cudnie szeleszczą pod kołami....



.... i dodają nowego smaku znanym już trasom:) 





Nie mogło oczywiście zabraknąć przepraw przez strumyki:)





Podjazdy po liściastych dywanach dają dużo radochy- jest o wiele trudniej i łatwiej o błędy. Pod spodem skrywa się bowiem sporo niespodzianek w postaci kamieni, badyli, itp. , które skutecznie wybijają z rytmu.



Miła odmiana dla dobrze już znanych tras- latem miałam już dość tych terenów, ale jesienią moje uczucia powróciły...





Podjeżdżamy pod wieżę widokową Radogost:



Hello! :)



Wdrapujemy się na wieżę podziwiać jesienne widoczki:



Jesień w Chełmach jest piękna!:)





Rozkoszuję się tą cudowną chwilą:)



 I łapię promienie słońca:)





Jak widać na załączonym obrazku uwielbiam słońce:) A dodać do tego jeszcze rower plus teren- mieszanka wybuchowa! Dla mnie bomba!:) 



Niedługo ten dobry humor pryśnie...ale o tym za chwilę.... 

Cudnie się tutaj siedziało, ale pora jechać dalej!



Do tej pory cały czas prawie podjeżdżaliśmy terenem...Teraz przyszedł czas na zjazd. Wiem, że muszę być bardzo ostrożna.  Mam problem z tylnym hamulcem- klocek i tarcza są zatłuszczone, więc wolę się za bardzo nie rozpędzać... W dodatku zjazd usiany jest sporą ilością mokrych kamieni, ukrytych pod liśćmi. Jadę więc dość asekuracyjnie. Od tych liści można dostać oczopląsu! :) Wszystko zlewa się w jedną, złoto-brązową plamę...Czasem nie wiadomo, czy to kamień, czy tylko liście dają takie złudzenie.....

Dojeżdżam do rozwidlenia dróg i zatrzymuję się. Za mną nadjeżdża Jarek. Słyszę huk. Odwracam się. Jarek przewraca się na bok. Długo się podnosi, więc ciśnienie od razu mi skacze. Biegnę szybko do Jarka. Niestety to była bardzo twarda gleba na niefajnych kamieniach. Obrażenia? Obity piszczel na miejscu, którego utworzyła się gula; obity bark, szlif na łokciu i obtarcia na plecach..
Najbardziej boli jednak Jarka bark. Sama zaczynam odczuwać ból, kiedy na to patrzę...  A sama gleba była  praktycznie nie do uniknięcia...Jarek najechał przednim kołem na krawędź ostro zakończonego kamienia, ukrytego pod liśćmi. Chciał się jeszcze z tego uratować, ale niestety...w tym momencie tylne koło również poślizgnęło się na niemal identycznym kamieniu. I było już po zawodach....Najlepsze jest to, że wcześniej zjeżdżał po tej trasie szybko, a do samego upadku doszło kiedy już bardzo zwolnił, bo dojeżdżał do mnie...



 A żeby tego jeszcze było mało...kolejny kask do śmieci;/ Wgniecenie i pęknięcie...;/ 



Pomagam Jarkowi z opatrywaniem ran... I tutaj kończy się już nasza wspólna wycieczka. Jarka za bardzo boli bark, aby kontynuować wycieczkę.

A w Grobli chwila przerwy na... słit focie:) Humor postanowił poprawić mi pewien uroczy kociak:)



Pieszczoch:)





Ciężko było mi się oderwać od tego kota, ale Jarek chce już wracać do Legnicy. Jedziemy więc jeszcze chwilę razem w terenie i rozstajemy się w Siedmicy.  Upewniam się, że Jarek da sobie sam radę, po czym odbijam w przeciwną stronę.

Jadę  leśnymi. szutrami z Siedmicy do Muchowa. Następnie wbijam w kolejną szutrową ścieżkę prowadzącą przez las w stronę Kondratowa. Robię podjazd po eleganckim asfalcie i dojeżdżam na lotnisko.



Ponownie wjeżdżam na szutry, którymi zjeżdżam już do Leszczyny.

Słońce zaczyna powoli zachodzić. Najpiękniejszy moment na robienie zdjęć. Niesamowite światło! I te kolory! Promienie słońca rzucają złote i czerwone refleksy na drzewa, jeszcze bardziej wyostrzając ich jesienne ubarwienie:)








Z Leszczyny polnym skrótem dojeżdżam do Krajewa i odbijam na Dunino. Dawno tutaj nie byłam, a chciałam sprawdzić, co słychać u moich zwierzaków:) Okazało się, że bardzo się za mną stęskniły. Baran przybiegł jak tylko mnie zobaczył, po czym..... sforsował ogrodzenie i był już przy mnie:)

Cześć Mała!:)



Masz coś dla mnie?? :)




No i znalazł! :) Wcześniej chciał mi poprzegryzać linki od przerzutek:)



Nie chciałam go karmić słodyczami, więc próbował wziąć mnie na litość robiąc słodkie oczy:) Na szczęście zostało mi trochę ciasteczek owsianych:)



Nie mogło też zabraknąć osiołka. Tutaj w wersji romantycznej:)



Te moje rogi to już tyle razy były obgryzane przez różne zwierzaki;)



Słońce zaczyna już się chować...Wjeżdżam więc do lasku koło huty i wracam przez park do Legnicy. Wycieczka byłaby cudna, gdyby nie jedna mała rysa...Ach ta jesień, piękna i niebezpieczna zarazem- ale taki już jej urok! :)





Komentarze
mors
| 22:41 sobota, 15 listopada 2014 | linkuj Koty - wiadomo: lata praktyki. ;)
lea
| 18:48 sobota, 15 listopada 2014 | linkuj Ufff, szkoda Jarka, mam nadzieję, że to jednak tylko powierzchowne rany i nic poważnego mu się nie stało.
Ślicznie wyglądasz na tych zdjęciach! No i krótki rękawek w listopadzie? Mistrzostwo! :-)
alouette
| 17:32 sobota, 15 listopada 2014 | linkuj z1b1, dziękuję...a zimą to dopiero będzie jazda!:)

Morsie, rogacizna ok, a co z kotami? ;p

Rekord faktycznie, ale coś czuję, że jeszcze go pobiję:)
mors
| 14:13 piątek, 14 listopada 2014 | linkuj Jaka ulga, że to nie Twoja kraksa ;) Ty musisz doczekać do Zimy, a wtedy się zobaczy... ;))

Ja myślę, że to dzięki rogom na kierownicy zyskujesz takie zaufanie u rogacizny. ;)

10 listopad i wciąż na letniaka - no nieźle, chyba rekord osobisty, co? I w ogóle nieźle, jak na tą część świata. ;)
z1b1
| 12:18 piątek, 14 listopada 2014 | linkuj To są właśnie uroki jesieni, z jednej strony pięknie i kolorowo, z drugiej niebezpiecznie bo nie wiadomo co pod tymi liśćmi się kryje. Też zawsze staram się na nich uważać ale nie do końca da się przewidzieć co chwilę nastąpi jak będzie ukryta przeszkoda. Przykra przygoda, oby jak najszybciej rany zagoiły się a pełnia sił równie szybko powróciła.
Poza ta przygodą, zdjęcia i relacja jak zawsze super!!! Miło czyta się Twoje wpisy. Pozdro!!!
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa tynie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]