Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi alouette z miasteczka Legnica. Mam przejechane 39831.55 kilometrów w tym 1054.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.86 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy alouette.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2015

Dystans całkowity:1112.50 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:58:00
Średnia prędkość:19.18 km/h
Suma podjazdów:16934 m
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:101.14 km i 5h 16m
Więcej statystyk
  • DST 140.00km
  • Czas 05:50
  • VAVG 24.00km/h
  • Podjazdy 1481m
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Na piwko do Miedzianki:)

Niedziela, 9 sierpnia 2015 · dodano: 17.08.2015 | Komentarze 5

Pierwszy wypad po 37- dniowym pobycie w Alpach. Akurat po powrocie do Polski załapałam się na największe upały...Kilka dni odpoczynku nad jeziorem i zaczęło mnie znowu ciągnąć na rower. Przemęczenie pewnie jakieś jest po tak długiej wyprawie, ale motywacja za to całkiem niezła.. A co mnie zmotywowało do jazdy w tak upalny dzień? Zimne pyszne piwo w Miedziance z wesołą ekipą:)

Zgadałam się z chłopakami na Stravie, że jedziemy z samego rana o 6.00 - tak, żeby wrócić do Legnicy zanim zrobi się naprawdę gorąco.  W Miedziance otworzyli niedawno browar, a ja nie miałam jeszcze okazji, żeby skosztować tam regionalnego piwa...

Umawiamy się pod hutą. Akurat zaczyna wschodzić słońce. O tej porze dnia jedzie się bardzo przyjemnie- temperatura idealna. Najpierw jedziemy na Stanisławów, a potem przez Kondratów do Wojcieszowa.
Okazuje się jednak, że browar jest czynny dopiero od ....12!! Robimy więc dodatkową rundkę- podjazd przez Podgórki na Kapellę, a potem zjazd do Jeleniej i stamtąd już Bartek prowadzi nas do Janowic.



Jeszcze tylko podjazd pod MIedziankę i.... no własnie...Dojeżdżamy tam o 10.00- dwie godziny przed czasem! Czekać tyle na piwo to lekka przesada...Czuję się mocno zawiedziona- napaliłam się już na to piwo od wczoraj i jechałam  dzisiaj od rana ciągle z myślą, że w końcu ugaszę pragnienie zimnym browarkiem...

Ale dzisiaj mam szczęśliwy dzień- w środku jest już obsługa i jednak możemy zamówić sobie piwo. Uff! Udało się! :) Siadamy sobie na tarasie i gadamy przy piwku. Wesoło jest, czas tak szybko leci...

Jak dla mnie Cycuch Janowicki rządzi! Tutaj na zdjęciu akurat Górnik, którego nie miałam okazji skosztować- ale będzie dobry pretekst, żeby jeszcze tutaj wrócić:) Nic nie gasi tak dobrze pragnienia jak dobre, zimne piwo w upalny dzień:)



Po 2 ( no 1,5) piwkach humor mi dopisuje :)



Tak fajnie się siedziało, ale zaczyna się robić naprawdę gorąco i pora zawijać do Legnicy.Jak mi się nie chce  stąd ruszać! Po tych piwach nogi jakieś takie flakowate jak nie moje...

Jedziemy na Lipę, a potem do Pisarzowic..Chłopaki jadą sobie na lajcie, a ja mam za to niezły trening goniąc za nimi! :) Chwila przerwy pod sklepem na colę...a potem....potem zaczyna się najgorszy dla mnie odcinek. Zazwyczaj uwielbiam ten fragment- jest płasko, lekko z górki, można już sobie odpoczywać wracając do domu. Ale dzisiaj miałam tam mały kryzys...Nie chodziło o zmęczenie...po prostu lekko się zagotowałam...Wracamy już po południu. W Legnicy pada rekord ciepła - 38 st! (chociaż niektórzy mówią o 40 st.) Słońce ostro przygrzewa w czachę. Mózg mi się przegrzewa. Chyba nawet mam lekkie zawroty głowy. Marzę o zimnej wodzie, którą mogłabym się schłodzić... Jedziemy teraz ciągle w słońcu. W dodatku wieje strasznie wkurzający, ciepły wiatr- wrażenie jest takie, jakby się stało przy otwartym, nagrzanym piekarniku.. No i izotonik.... Od tego upału chyba mi się zagotował w bidonie i smakuje okropnie..jak zupa!  W końcu przestaję pić, bo zaczyna mnie już lekko mdlić. 

Ale nic nie marudzę. Byle dojechać do parku...Najgorszy jest przejazd przez miasto. Póki się jedzie, to jeszcze jest w miarę spoko, ale postój na światłach to masakra....czuję się, jakbym za chwilę się miała roztopić!

W końcu dojeżdżamy do parku. Mam stąd tylko 5 minut do domu, ale już nie wytrzymuję i rzucam się na kranik z wodą. Polewam się cała....Co za cudowne uczucie! I jak ta zimna woda  bosko smakuje!! 

Wracam do domu i wpadam od razu pod zimny prysznic. Co za ulga!! :) Jest godzina 14.00- czyli.. jechaliśmy w największy upał! :) Ale super to był wypad- bardzo pozytywny dzień. Chłopaki trochę mnie wymęczyli- ale dzięki temu trening zrobiony i to całkiem porządny:) Teraz pora na zasłużony odpoczynek nad jeziorkiem!:)

P.S. Zdjęcia podkradzione Grześkowi:)

P.S. 1 . Na wpisy z Alp trzeba będzie sporo poczekać, dlatego teraz będę dodawać aktualne wycieczki. Muszę ogarnąć nowego bloga, zdjęcia, itp. Trochę zdjęć można zobaczyć na moim profilu na fb:  http://facebook.com/cyklistka
Kategoria Ponad 100