Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi alouette z miasteczka Legnica. Mam przejechane 39831.55 kilometrów w tym 1054.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.86 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy alouette.bikestats.pl
  • DST 216.00km
  • Czas 10:25
  • VAVG 20.74km/h
  • Podjazdy 3100m
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Wschód słońca na Szrenicy i piwko w Kaskadzie:)

Sobota, 15 sierpnia 2015 · dodano: 18.08.2015 | Komentarze 2

Wakacje mam do końca sierpnia, to trzeba korzystać! :) Tylko, że coś kiepsko z propozycjami, więc sama zaplanowałam na dzisiaj trasę. Napisałam do paru osób. W sumie był to taki spontan...

W dzień jest za gorąco, żeby kręcić...ale za to w nocy to zupełnie inna bajka! Pomyślałam, że fajnie byłoby więc zrobić jakiś całonocny wypad- zaliczyć wschód słońca i wrócić przed południem do Legnicy zanim zacznie się upał....Mój wybór padł na Szrenicę, ale od czeskiej, asfaltowej strony, bo terenem podjeżdżałam tutaj już dwa razy..

Ostatecznie Marcin decyduje się na wypad. Wyjeżdża z Wrocławia i przed 22.00 jest już w Legnicy. Jedziemy w ciemnościach przez Stanisławów. Kiedy dojeżdżamy do wioski, przez drogę przebiegają trzy duże psy! Tyle razy tam jeżdżę i nigdy ich tam nie spotkałam...Dobrze, że nie jestem sama- razem to zawsze jakoś raźniej. Na szczęście psy nie są agresywne, a właścicielka zagania je na podwórko.

Na zjeździe do Pomocnego ostrzegam Marcina, żeby za bardzo się nie rozpędzał, bo tydzień temu na zakręcie zginął tutaj rowerzysta...Muszę przyznać, że kiedy dojeżdżam do tego miejsca ciarki przebiegają mi po plecach. Naprawdę jest tutaj bardzo niebezpiecznie i powinni dać jakiś znak ostrzegawczy...

Potem przychodzi pora na podjazd pod Kapellę. W pewnym momencie coś rusza się przy drodze...Klnę na głos i od razu przyspieszam orientując, czy jakiś dziki zwierz przypadkiem nie wypadnie zaraz na mnie z krzaków. W nocy wyobraźnia pracuje. Wyostrza się zwłaszcza zmysł słuchu, który rejestruje każdy trzask gałązki..

Podjazd mija niespodziewanie szybko. Pięknie wygląda rozświetlona Jelenia. Zjeżdżamy do miasta, gdzie dołącza do nas Jacek i razem robimy już podjazd pod Jakuszyce. Potem jeszcze zjazd do Harrachova i pora na podjazd pod Vosecką Boudę.

Początek to asfaltowa droga. Ma ponad 6 km, ale w ciemnościach jakoś czas inaczej leci i wydaje się o wiele krótsza. Końcówka to trochę sztywna szutrowa ścieżka, która prowadzi już pod samo schronisko. Stąd już tylko kawałek podjazdu terenem i wjeżdżamy na Szrenicę.

Gdzieś po drodze dostrzegam spadającą gwiazdę.... Trzeba pomyśleć życzenie! Chłopaki śmieją się ze mnie, że pewnie zażyczyłam sobie białą, karbonową szosę, o której ostatnio coraz częściej marzę.. No nie do końca, ale życzenie rowerowe oczywiście od razu przyszło mi do głowy:)

Na szczycie czekamy prawie 2 godziny na cudny spektakl:



W sumie, dla mnie nie chodzi tylko o same doznania estetyczne, co przede wszystkim o  emocje, które temu towarzyszą.  Kiedy jadę całą noc, pokonuję senność,  własne słabości, kolejne podjazdy, a na koniec zdobywam szczyt, gdzie mogę zobaczyć wschód słońca- to ogarnia mnie niesamowite szczęście:)

I szczęście mam znów, bo w nagrodę za nieprzespaną noc mogę ponownie podziwiać to cudne zjawisko na Szrenicy:



I cała ekipa:)



A taka jest kara za zbyt wolne robienie podjazdów ;))



Na szczycie wieje zimny wiatr i zaczynam się już trochę telepać. Pora na zjazd! Szybko dojeżdżamy do Harrachova, potem chwila wspinaczki i z Jakuszyc ciśniemy już do Jeleniej. Odprowadzamy Marcina do pociąg.

Jest dopiero po 9.00. Wczesna godzina, a ja na dzisiaj zaplanowałam jeszcze parę spotkań po drodze:) Czekam więc z Jackiem przez dwie godziny w Jeleniej na Piotrka.

Po 12.00 umawiam się z Piotrkiem i jedziemy razem na Kapellę. Po drodze Piotrek pokazuje mi podjazd, na którym mogę zrobić QOM-a: :) To chyba tak na dobitkę przed końcem wycieczki:) Podjazd chociaż krótki, to dość konkretny, ale szybko mija i po chwili jestem na szczycie.

Dzwoni ekipa z Legnicy, z którą zgadałam się już dzień wcześniej. Właśnie robią podjazd pod Kapelę. Oni są na szosach, więc, żeby nie opóźniać- zjeżdżam do Starej Kraśnicy, a Piotrek jedzie do chłopaków, by zrobić z nimi jeszcze kawałek podjazdu:)

Ledwo kończę zjazd, a doganiają mnie chłopaki.....



Wesoła ekipa:)



....i razem jedziemy już przez Muchów do Myśliborza:



Tutaj przerwa na piwo w Kaskadzie. W międzyczasie przechodzi burza, ale nam się udało! Tak fajnie się siedzi, że spędzamy tam dobre kilka godzin:)



Robi się już późno i pora wracać. Piotrek wraca do Jeleniej, a ja z chłopakami jadę przez Stary Jawor do Legnicy. Po drodze Waldek jeszcze łapie kapcia w szosie... Wracam do domu, przebieram się i lecę jeszcze szybko do mamy na imieniny...

Planowałam, że wrócę do Legnicy ok. 12.00, a wróciłam.. po 19..00!! Spędziłam prawie 24 godziny poza domem...Miałam zobaczyć wschód słońca, a załapałam się prawie na zachód:) To był szalony dzień!:) 

P.S. Ostatnie zdjęcia podkradzione Grześkowi i Piotrkowi:)
Kategoria Karkonosze, Ponad 200



Komentarze
Lea | 04:45 wtorek, 25 sierpnia 2015 | linkuj Pięknie!
Mocna impreza na trasie przypieczętowana imieninami u Mamy :-D
Wschód Słońca na Szrenicy prezentuje się wspaniale.
Obawiam się, że w tym roku już się nie załapię na szczytowanie o wschodzie, ale w przyszłym już nie odpuszczę!
mors
| 15:40 środa, 19 sierpnia 2015 | linkuj No nieźle... ;p
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ntrum
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]