Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi alouette z miasteczka Legnica. Mam przejechane 39831.55 kilometrów w tym 1054.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.86 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy alouette.bikestats.pl
  • DST 58.00km
  • Czas 02:51
  • VAVG 20.35km/h
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Zabawa w Myśliborzu i test nowych spodenek

Poniedziałek, 24 sierpnia 2015 · dodano: 07.09.2015 | Komentarze 3

Po ostatniej długodystansowej jeździe znudziły mi się  chwilowo asfalty i potrzebowałam małej odmiany. Pora wyskoczyć w teren!

Nie mam za dużo czasu, więc jedziemy z Jarkiem do Myśliborza pokręcić chwilę po wąwozie. Przy okazji robię dwa zjazdy - jeden po kamieniach przed mostkiem, a drugi ze skały elfów (podchodzę do niego trzy razy), których nigdy wcześniej nie robiłam:) 

Przy okazji testuję też nowe spodenki, które udało mi się dorwać po przecenie za 80 zł:) Nie są złe, ale wkładka mogłaby bardziej przylegać podczas jazdy, bo przesuwa się trochę za bardzo do przodu. No ale przynajmniej spodenki nie obcierały mnie podczas jazdy..

Jak sesja zdjęciowa to tylko na Skale Elfów:)





Ostatnie promienie zachodzącego słońca:)



A po zachodzie słońca szybki powrót do Legnicy.. 

Z tego wypadu jest też filmik na mojej stronie http://facebook.com/cyklistka:) 



  • DST 38.00km
  • Czas 02:19
  • VAVG 16.40km/h
  • Podjazdy 214m
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Na lajcie z Anią

Niedziela, 23 sierpnia 2015 · dodano: 06.09.2015 | Komentarze 4

Nie chciało mi się dzisiaj wychodzić za bardzo na rozjazd....Zmęczona po ostatnich akcjach- miałam ochotę na odrobinę wytchnienia...Na szczęście Ania miała dzisiaj czas:)

Terenem pojechałyśmy sobie do Sichowa. Tam przerwa i pogaduchy pod sklepem. Na lajcie...Tego mi trzeba było:)  

A potem powrót przez Słup do Legnicy:)

W międzyczasie odwiedziła nas Majka:)



Straszny z niej pieszczoch:)





  • DST 45.00km
  • Czas 01:50
  • VAVG 24.55km/h
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Na piwko do Kunic

Piątek, 21 sierpnia 2015 · dodano: 06.09.2015 | Komentarze 1

Po skończonej jeździe w terenie zerkam na zegarek. Dzisiaj miało się odbyć spotkanie integracyjne przy piwku w Kunicach naszego Cycling Club Legnica ze Stravy:) Napisałam, że się spóźnię i  faktycznie...nie wyrobię się na czas.. Po chwili dostaję sms-a od Waldka, że spotkanie jest przełożone, bo nikomu nie pasuje. Napaliłam się już na to piwo strasznie, więc dzwonię do Waldka i mówię, żeby nie odwoływać, bo ja na pewno wpadnę:)

Proszę Grześka żeby mnie podrzucił autem do Paszowic, gdzie wysiadam i śmigam na Kunice...A kawałek tam jest....W dodatku mam już dzisiaj trochę kilometrów i przewyższeń w nogach, opony z ciśnieniem  pod teren,  i na dodatek jeszcze wiatr w twarz- lekko nie jest. Ale powiedziałam, że przyjadę, to teraz trzeba cisnąć:)

Dojeżdżam na miejsce z "zaledwie" godzinnym poślizgiem, a na miejscu ...tylko Waldek:) Po chwili przyjeżdża jeszcze Paweł z Jackiem. Zamawiam piwo. Tak mi się chce pić, że za szybko je w siebie wlewam:) A zaraz trzeba wracać, bo robi się już ciemno i nikt nie ma światełek...No ładnie..:)

Zaczyna się wyścig z czasem...Ja na gumowych nogach, jakaś dziewczyna za Kunicami chce się ze mną ścigać...potem wesoły przejazd w tunelu przez miasto. I w super humorze wracam do domu tuż przed zmrokiem:) Kolejny, szalony dzień:)

Dzisiaj w drodze powrotnej miałam niezłą obstawę- wspierali mnie pomocnicy z Tinkoff'a:)






  • DST 69.00km
  • Czas 05:48
  • VAVG 11.90km/h
  • Podjazdy 2146m
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Terenowo po Rudawach i okolicach Karpacza

Piątek, 21 sierpnia 2015 · dodano: 27.08.2015 | Komentarze 4

Po ostatnich asfaltowych wypadach pora trochę odpocząć od szosy i przerzucić się na teren!:)

Dzisiejszą wycieczkę zaplanował Grzesiek. Czyli od razu wiadomo, że będzie lekki hardkor i niezła zabawa!:)

Umawiamy się w Strzegomiu, gdzie dojeżdżam rano pociągiem. Oczywiście, miałam się wyspać w szynobusie, ale jak zwykle -kolejne spotkanie- tym razem z moją ciocią i wujkiem. Rozmawiamy sobie, godzina mija błyskawicznie i już muszę wysiadać. 

Na stacji czeka na mnie Grzesiek. Teraz przesiadka do auta i jedziemy do Janowic. Najpierw wbijamy na żółty szlak. Bardzo przyjemnie się nim jedzie. Czasem jest zarośnięty i trochę błądzimy, ale mimo wszystko dość szybko wbijamy na przełęcz Okraj:) 

Mój 9 podjazd na Okraj:)



W schronisku wiedzieli co nam dać do picia:))



Po krótkiej przerwie pora na kamienisty, wymagający zjazd do Karpacza. Potem podjazd ulicą Saneczkową (20% nachylenia) i innymi stromymi uliczkami aż pod Wang.

Z Karpacza Górnego odbijamy łatwiejszym zjazdem do Borowic, którym prowadzi MTB Karpacz. Dla mnie to i tak hardkorowy odcinek...Na niektórych odcinkach zabrakło odwagi i butowałam..:) 

To, że Grzesiek wymiata na zjazdach to norma, ale na podjazdach też mi dzisiaj ucieka!! Nogi bolą po ostatniej karkonoskiej pętelce i nie chcą za bardzo współpracować ale, nie mają wyjścia, bo ja bawię się dzisiaj świetnie:)

Z Borowic jedziemy kawałkiem szlaku, którym ostatnio poprowadzono etap BA- całkiem fajny, sztywny zjazd...A potem przebijamy się różnymi szlakami, aż dobijamy do Szwajcarki. Zamawiam jabłecznik i colę... Coś dzisiaj mam farta do tych napisów:) Plus gratis- osa:)



A jeszcze chwilę wcześniej pod sklepem....:)



Robimy jeszcze kawałek podjazdu pod Stróżnicę i odbijamy na zjazd zielonym po strumieniu. Robię go po raz trzeci, ale i tym razem wymiękam i samą końcówkę sprowadzam rower. Grzesiek w tym miejscu zalicza glebę... 

Dojeżdżamy do auta i Grzesiek podrzuca mnie do Paszowic, żebym mogła zdążyć na zjazd integracyjny naszego Cycling Club Legnica:)

Super wypad, fajny teren...a dzień jeszcze się nie skończył!:) 

Ciąg dalszy nastąpi.....:)

Kategoria Karkonosze, Rudawy


  • DST 268.00km
  • Czas 12:26
  • VAVG 21.55km/h
  • Podjazdy 4125m
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Pętelka wokół Karkonoszy

Środa, 19 sierpnia 2015 · dodano: 26.08.2015 | Komentarze 5

Kolejna wycieczka zaplanowana spontanicznie..

Wstaję o 4.00 i wraz ze wschodem słońca ruszam z Legnicy na podbój Karkonoszy. Ubieram się na letniaka, ale pogoda zaczyna się pogarszać. Słońce chowa się za chmurami. Pada drobny deszczyk. Nie takie były prognozy na dzisiaj.... Na szczęście nie należę do zmarzluchów, więc nawet nie zakładam nic na wierzch- lepiej cisnąć i być rozgrzaną niż się zagotować w kurtce:)

Jadę przez Lubiechową. Jeszcze zjazd z Kapelli i po 2,5 godzinach jestem już w Jeleniej, gdzie umówiłam się z Jackiem. Dzisiaj mam okazję testować koła na slickach. Nigdy jeszcze nie jeździłam na tak wąskich oponach, w dodatku dzisiaj asfalty mokre- ale szybko się przestawiam:)

Jacek w tempie ekspresowym zmienia mi koła na swoje i jedziemy już razem do Jakuszyc.




Na podjeździe mijam dwóch gości na szosach. Podjeżdżam do nich, uśmiecham się ładnie, mówię "cześć". Ale żaden mi nie odpowiada....Spoko:)

Po tym fajnym, długim podjeździe zjeżdżamy do Harrachova i ciśniemy  już przez Czechy...

Uwaga na koty!! :)



Może i na tych oponach jedzie się trochę szybciej, ale ja jakoś nie odczuwam specjalnej różnicy. A to dlatego, że po prostu cisnę i tak pod górkę i ścigam się z Jackiem na wszystkich podjazdach. W dodatku wieje dość mocny wiatr, więc naprawdę można się nieźle zmęczyć:)

Tak się rozpędziliśmy, że zajechaliśmy aż do....Berlina! :)



W pewnym momencie zawstydzam cały peleton profesjonalnych kolarzy. Oni w długich spodenkach, rękawkach...a ja....wściekły róż i już! :) Odwracają się zadziwieni...A może to mój rower na tych cienkich oponach tak przykuwa uwagę?:)

Na jednym ze zjazdów pod koszulkę wlatuje mi osa i gryzie dwa razy. Awaryjne hamowanie. Szybkie trzepanie koszulki. Na szczęście nie jestem zbyt wrażliwa i ślady po użądleniach szybko znikają....

Teraz już tylko podjazd pod Okraj, na którym lekko mnie odcina. Głodna się robię. Strasznie dłuższy mi się ten odcinek.. Jakoś mocy brakuje...W końcu wyjeżdżamy z lasu. Już tylko parę zakrętów, szybki finisz na dobitkę i jesteśmy na miejscu:) 

Pamiątkowa fota na kamieniu musi być!:)



To już chyba mój 7 wjazd na Okraj:)



Jeszcze chwila na doładowanie się porządną dawką cukru...



....i czeka nas już tylko zjazd do Jeleniej....No prawie.... W pewnym momencie Jacek zabiera mnie na krótki podjazd i namawia na zrobienie KOMa. No nie! 200 km i 3 tys. przewyższeń w nogach, a ja mam iść na KOMa!? A co tam! Jedziemy!!! Szybki sprint i ...udaje się!:) 

Jadę jeszcze do Jacka zmienić ponownie koła na moje. Teraz tylko czeka mnie podjazd na Kapellę i z górki do domu...:) W Muchowie spotykam się z Jarkiem i razem lecimy już do Legnicy po zapadnięciu zmroku.

Zasypiam w łóżku z kebabem w ręku i obolałymi nogami. Zajechałam się dzisiaj porządnie!:) Pobiłam mój rekord dystansu (258 km), chociaż..zupełnie tego nie planowałam!:) Fajnie!:)

Tutaj link do stravy z wycieczką: https://www.strava.com/activities/372837503

Kategoria Karkonosze, Ponad 200


  • DST 216.00km
  • Czas 10:25
  • VAVG 20.74km/h
  • Podjazdy 3100m
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Wschód słońca na Szrenicy i piwko w Kaskadzie:)

Sobota, 15 sierpnia 2015 · dodano: 18.08.2015 | Komentarze 2

Wakacje mam do końca sierpnia, to trzeba korzystać! :) Tylko, że coś kiepsko z propozycjami, więc sama zaplanowałam na dzisiaj trasę. Napisałam do paru osób. W sumie był to taki spontan...

W dzień jest za gorąco, żeby kręcić...ale za to w nocy to zupełnie inna bajka! Pomyślałam, że fajnie byłoby więc zrobić jakiś całonocny wypad- zaliczyć wschód słońca i wrócić przed południem do Legnicy zanim zacznie się upał....Mój wybór padł na Szrenicę, ale od czeskiej, asfaltowej strony, bo terenem podjeżdżałam tutaj już dwa razy..

Ostatecznie Marcin decyduje się na wypad. Wyjeżdża z Wrocławia i przed 22.00 jest już w Legnicy. Jedziemy w ciemnościach przez Stanisławów. Kiedy dojeżdżamy do wioski, przez drogę przebiegają trzy duże psy! Tyle razy tam jeżdżę i nigdy ich tam nie spotkałam...Dobrze, że nie jestem sama- razem to zawsze jakoś raźniej. Na szczęście psy nie są agresywne, a właścicielka zagania je na podwórko.

Na zjeździe do Pomocnego ostrzegam Marcina, żeby za bardzo się nie rozpędzał, bo tydzień temu na zakręcie zginął tutaj rowerzysta...Muszę przyznać, że kiedy dojeżdżam do tego miejsca ciarki przebiegają mi po plecach. Naprawdę jest tutaj bardzo niebezpiecznie i powinni dać jakiś znak ostrzegawczy...

Potem przychodzi pora na podjazd pod Kapellę. W pewnym momencie coś rusza się przy drodze...Klnę na głos i od razu przyspieszam orientując, czy jakiś dziki zwierz przypadkiem nie wypadnie zaraz na mnie z krzaków. W nocy wyobraźnia pracuje. Wyostrza się zwłaszcza zmysł słuchu, który rejestruje każdy trzask gałązki..

Podjazd mija niespodziewanie szybko. Pięknie wygląda rozświetlona Jelenia. Zjeżdżamy do miasta, gdzie dołącza do nas Jacek i razem robimy już podjazd pod Jakuszyce. Potem jeszcze zjazd do Harrachova i pora na podjazd pod Vosecką Boudę.

Początek to asfaltowa droga. Ma ponad 6 km, ale w ciemnościach jakoś czas inaczej leci i wydaje się o wiele krótsza. Końcówka to trochę sztywna szutrowa ścieżka, która prowadzi już pod samo schronisko. Stąd już tylko kawałek podjazdu terenem i wjeżdżamy na Szrenicę.

Gdzieś po drodze dostrzegam spadającą gwiazdę.... Trzeba pomyśleć życzenie! Chłopaki śmieją się ze mnie, że pewnie zażyczyłam sobie białą, karbonową szosę, o której ostatnio coraz częściej marzę.. No nie do końca, ale życzenie rowerowe oczywiście od razu przyszło mi do głowy:)

Na szczycie czekamy prawie 2 godziny na cudny spektakl:



W sumie, dla mnie nie chodzi tylko o same doznania estetyczne, co przede wszystkim o  emocje, które temu towarzyszą.  Kiedy jadę całą noc, pokonuję senność,  własne słabości, kolejne podjazdy, a na koniec zdobywam szczyt, gdzie mogę zobaczyć wschód słońca- to ogarnia mnie niesamowite szczęście:)

I szczęście mam znów, bo w nagrodę za nieprzespaną noc mogę ponownie podziwiać to cudne zjawisko na Szrenicy:



I cała ekipa:)



A taka jest kara za zbyt wolne robienie podjazdów ;))



Na szczycie wieje zimny wiatr i zaczynam się już trochę telepać. Pora na zjazd! Szybko dojeżdżamy do Harrachova, potem chwila wspinaczki i z Jakuszyc ciśniemy już do Jeleniej. Odprowadzamy Marcina do pociąg.

Jest dopiero po 9.00. Wczesna godzina, a ja na dzisiaj zaplanowałam jeszcze parę spotkań po drodze:) Czekam więc z Jackiem przez dwie godziny w Jeleniej na Piotrka.

Po 12.00 umawiam się z Piotrkiem i jedziemy razem na Kapellę. Po drodze Piotrek pokazuje mi podjazd, na którym mogę zrobić QOM-a: :) To chyba tak na dobitkę przed końcem wycieczki:) Podjazd chociaż krótki, to dość konkretny, ale szybko mija i po chwili jestem na szczycie.

Dzwoni ekipa z Legnicy, z którą zgadałam się już dzień wcześniej. Właśnie robią podjazd pod Kapelę. Oni są na szosach, więc, żeby nie opóźniać- zjeżdżam do Starej Kraśnicy, a Piotrek jedzie do chłopaków, by zrobić z nimi jeszcze kawałek podjazdu:)

Ledwo kończę zjazd, a doganiają mnie chłopaki.....



Wesoła ekipa:)



....i razem jedziemy już przez Muchów do Myśliborza:



Tutaj przerwa na piwo w Kaskadzie. W międzyczasie przechodzi burza, ale nam się udało! Tak fajnie się siedzi, że spędzamy tam dobre kilka godzin:)



Robi się już późno i pora wracać. Piotrek wraca do Jeleniej, a ja z chłopakami jadę przez Stary Jawor do Legnicy. Po drodze Waldek jeszcze łapie kapcia w szosie... Wracam do domu, przebieram się i lecę jeszcze szybko do mamy na imieniny...

Planowałam, że wrócę do Legnicy ok. 12.00, a wróciłam.. po 19..00!! Spędziłam prawie 24 godziny poza domem...Miałam zobaczyć wschód słońca, a załapałam się prawie na zachód:) To był szalony dzień!:) 

P.S. Ostatnie zdjęcia podkradzione Grześkowi i Piotrkowi:)
Kategoria Karkonosze, Ponad 200


  • DST 105.00km
  • Czas 04:32
  • VAVG 23.16km/h
  • Podjazdy 1149m
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lubiechowa

Środa, 12 sierpnia 2015 · dodano: 17.08.2015 | Komentarze 0

Dzisiaj tak upalnie już nie było.  Nawet przyjemnie się  jechało, chociaż przez większą część trasy z niesprzyjającym wiatrem...Mocy za to mało. Nie wiem dlaczego?...Może dlatego, że spałam tylko 4 godziny, albo od dwóch dni nie jadłam nic konkretnego? Przez te upały w ogóle nie chce mi się jeść..

W każdym bądź razie trening odbyty!:)

A przebieg trasy? Najpierw podjazd na Stanisławów. Potem Lubiechowa, gdzie zmobilizowałam się trochę i zrobiłam podjazd mocniejszym tempem.  Powrót przez Kapelę i Dobków..

A na koniec, dla ochłody- darmowy prysznic pod domem:)




Kategoria Ponad 100


  • DST 140.00km
  • Czas 05:50
  • VAVG 24.00km/h
  • Podjazdy 1481m
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Na piwko do Miedzianki:)

Niedziela, 9 sierpnia 2015 · dodano: 17.08.2015 | Komentarze 5

Pierwszy wypad po 37- dniowym pobycie w Alpach. Akurat po powrocie do Polski załapałam się na największe upały...Kilka dni odpoczynku nad jeziorem i zaczęło mnie znowu ciągnąć na rower. Przemęczenie pewnie jakieś jest po tak długiej wyprawie, ale motywacja za to całkiem niezła.. A co mnie zmotywowało do jazdy w tak upalny dzień? Zimne pyszne piwo w Miedziance z wesołą ekipą:)

Zgadałam się z chłopakami na Stravie, że jedziemy z samego rana o 6.00 - tak, żeby wrócić do Legnicy zanim zrobi się naprawdę gorąco.  W Miedziance otworzyli niedawno browar, a ja nie miałam jeszcze okazji, żeby skosztować tam regionalnego piwa...

Umawiamy się pod hutą. Akurat zaczyna wschodzić słońce. O tej porze dnia jedzie się bardzo przyjemnie- temperatura idealna. Najpierw jedziemy na Stanisławów, a potem przez Kondratów do Wojcieszowa.
Okazuje się jednak, że browar jest czynny dopiero od ....12!! Robimy więc dodatkową rundkę- podjazd przez Podgórki na Kapellę, a potem zjazd do Jeleniej i stamtąd już Bartek prowadzi nas do Janowic.



Jeszcze tylko podjazd pod MIedziankę i.... no własnie...Dojeżdżamy tam o 10.00- dwie godziny przed czasem! Czekać tyle na piwo to lekka przesada...Czuję się mocno zawiedziona- napaliłam się już na to piwo od wczoraj i jechałam  dzisiaj od rana ciągle z myślą, że w końcu ugaszę pragnienie zimnym browarkiem...

Ale dzisiaj mam szczęśliwy dzień- w środku jest już obsługa i jednak możemy zamówić sobie piwo. Uff! Udało się! :) Siadamy sobie na tarasie i gadamy przy piwku. Wesoło jest, czas tak szybko leci...

Jak dla mnie Cycuch Janowicki rządzi! Tutaj na zdjęciu akurat Górnik, którego nie miałam okazji skosztować- ale będzie dobry pretekst, żeby jeszcze tutaj wrócić:) Nic nie gasi tak dobrze pragnienia jak dobre, zimne piwo w upalny dzień:)



Po 2 ( no 1,5) piwkach humor mi dopisuje :)



Tak fajnie się siedziało, ale zaczyna się robić naprawdę gorąco i pora zawijać do Legnicy.Jak mi się nie chce  stąd ruszać! Po tych piwach nogi jakieś takie flakowate jak nie moje...

Jedziemy na Lipę, a potem do Pisarzowic..Chłopaki jadą sobie na lajcie, a ja mam za to niezły trening goniąc za nimi! :) Chwila przerwy pod sklepem na colę...a potem....potem zaczyna się najgorszy dla mnie odcinek. Zazwyczaj uwielbiam ten fragment- jest płasko, lekko z górki, można już sobie odpoczywać wracając do domu. Ale dzisiaj miałam tam mały kryzys...Nie chodziło o zmęczenie...po prostu lekko się zagotowałam...Wracamy już po południu. W Legnicy pada rekord ciepła - 38 st! (chociaż niektórzy mówią o 40 st.) Słońce ostro przygrzewa w czachę. Mózg mi się przegrzewa. Chyba nawet mam lekkie zawroty głowy. Marzę o zimnej wodzie, którą mogłabym się schłodzić... Jedziemy teraz ciągle w słońcu. W dodatku wieje strasznie wkurzający, ciepły wiatr- wrażenie jest takie, jakby się stało przy otwartym, nagrzanym piekarniku.. No i izotonik.... Od tego upału chyba mi się zagotował w bidonie i smakuje okropnie..jak zupa!  W końcu przestaję pić, bo zaczyna mnie już lekko mdlić. 

Ale nic nie marudzę. Byle dojechać do parku...Najgorszy jest przejazd przez miasto. Póki się jedzie, to jeszcze jest w miarę spoko, ale postój na światłach to masakra....czuję się, jakbym za chwilę się miała roztopić!

W końcu dojeżdżamy do parku. Mam stąd tylko 5 minut do domu, ale już nie wytrzymuję i rzucam się na kranik z wodą. Polewam się cała....Co za cudowne uczucie! I jak ta zimna woda  bosko smakuje!! 

Wracam do domu i wpadam od razu pod zimny prysznic. Co za ulga!! :) Jest godzina 14.00- czyli.. jechaliśmy w największy upał! :) Ale super to był wypad- bardzo pozytywny dzień. Chłopaki trochę mnie wymęczyli- ale dzięki temu trening zrobiony i to całkiem porządny:) Teraz pora na zasłużony odpoczynek nad jeziorkiem!:)

P.S. Zdjęcia podkradzione Grześkowi:)

P.S. 1 . Na wpisy z Alp trzeba będzie sporo poczekać, dlatego teraz będę dodawać aktualne wycieczki. Muszę ogarnąć nowego bloga, zdjęcia, itp. Trochę zdjęć można zobaczyć na moim profilu na fb:  http://facebook.com/cyklistka
Kategoria Ponad 100


  • DST 35.00km
  • Czas 01:55
  • VAVG 18.26km/h
  • Podjazdy 188m
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Rozjazd z Anią

Niedziela, 28 czerwca 2015 · dodano: 16.08.2015 | Komentarze 2

Ostatni wypad przed przed Alpami. Spotkałam się więc z Anią, żeby sobie pogadać przed wyjazdem.

Miał być Górzec, ale skończyło się na pogaduchach na schodach pod sklepem w Męcince:)








  • DST 115.00km
  • Czas 04:53
  • VAVG 23.55km/h
  • Podjazdy 1255m
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Asfaltowe Chełmy

Sobota, 27 czerwca 2015 · dodano: 16.08.2015 | Komentarze 0

Dzisiaj w roli przewodnika oprowadziłam Przemka po moich okolicach:)

Przez tydzień po maratonie miałam obowiązkową przerwę.. Nie chodzi o zmęczenie, ale o sprzęt- trzeba było wymienić łożyska w suporcie i kółeczko tylnej przerzutki.

Za trzy dni wyjeżdżam w Alpy, rower już przygotowany- nie chcę  go brudzić przed wyjazdem zapuszczając się w teren. Kiedy więc Przemek proponuje wspólną jazdę po asfaltach nawet się nie zastanawiam:)

Przemek jest z Wrocławia i nie zna w ogóle moich terenów, a że jest na szosie- to planuję typowo asfaltową trasę z najlepszymi podjazdami w okolicy. 

Najpierw jedziemy na Stanisławów. Potem odbijamy na Kondratów i mamy robić podjazd pod Lubiechową. Niestety nad Okolem zbierają się ciemne, burzowe chmury. Trzeba wracać do Legnicy. Pijemy więc colę w Świerzawie i odbijamy na Dobków. 

Za wioską wylali niedawno asfalt. Dziwnie się jedzie po takiej nawierzchni., do której lepią się koła...
Dojeżdżamy do Lipy i kierujemy się na Paszowice. Odbijamy na Myślibórz i robimy podjazd pod Myślinów, a potem jeszcze podjazd pod Górzec i wracamy przez Stary Jawor do Legnicy.