Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi alouette z miasteczka Legnica. Mam przejechane 39831.55 kilometrów w tym 1054.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.86 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy alouette.bikestats.pl
  • DST 113.00km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Osada Danieli, Restauracja Wiatrak i Zamek Grodziec

Środa, 2 lipca 2014 · dodano: 03.07.2014 | Komentarze 15

Ta wycieczka już od dawna chodziła mi po głowie. Ot lajtowa trasa, ale jakże ciekawa! Zwłaszcza dla takiej miłośniczki zwierząt, jak ja:) Dlatego na wstępie już ostrzegam: UWAGA! Bardzo dużo słit foci:)

Pierwszy cel dzisiejszej wycieczki- Osada Danieli. Jest to gospodarstwo agroturystyczne koło Chojnowa, gdzie można zobaczyć różne, słodkie zwierzaki. Nigdy tam nie byłam, więc postanowiłam, że muszę koniecznie odwiedzić to miejsce! Zwłaszcza, że mam nowy aparat, więc warto trochę się nim pobawić:)

Do Zamienic docieram polnymi drogami. Trochę czasu mi to zajmuje. Co chwilę gubię trasę. Na szczęście wgrałam sobie do telefonu trasę, więc w końcu udaje mi się dotrzeć na miejsce. Po drodze przejeżdżam jeszcze obok urokliwych stawów w pobliżu Niedźwiedzic, gdzie podziwiam cudne widowisko- stada żurawi efektownie lądują na jeziorze, uderzając skrzydłami o wodę. 

Jadę i podziwiam piękne okoliczności przyrody. Jakaś taka wyluzowana dzisiaj jestem. Nigdzie mi się nie spieszy. Cieszę się z jazdy. No i z wakacji oczywiście:)

Zajeżdżam do osady. Moim przewodnikiem jest 11- letnia córka gospodarzy. Dziewczynka pokazuje mi wszystkie zwierzątka w osadzie, a tych jest tutaj naprawdę sporo!  Sporo zrobiłam również zdjęć. Naprawdę ciężko było wybrać mi te najlepsze, więc poniżej zamieszczam całkiem obszerną galerię:

Mały kangurek:



Płochliwa alpaka:



Przesłodki króliczek:) 



Nutrie chętnie pozowały do zdjęć:



Cheese!! :D



Kotów to tam było chyba ze 20! Trzy kotki okociły się bowiem w tym samym czasie. Małe kociaki pójdą do adopcji. 





Nie mogłam się oderwać od tych kociaków. Ale i tak najsłodsze były maluchy:





A to mój ulubieniec:)







 I co ?? Fikasz!! ???;p



Oprócz kociaków były również wesołe psiaki:





A teraz szczerzymy ładnie kły do obiektywu:)



Kozy oczywiście nie mogło zabraknąć!!:)



No i danieli:



Te byczki wyszły mi na spotkanie, ale chyba nie były zbyt przyjaźnie usposobione:)



Na koniec zaglądam jeszcze do zagrody owiec:



W osadzie spędzam chyba z godzinę albo lepiej.  Posiedziałabym jeszcze dłużej, ale muszę już powoli zmykać. Wyciągam pieniądze, żeby zapłacić. Właściciel mówi, że nie trzeba. W dodatku proponuje mi kawę. Ostatecznie proszę o wodę. Ładnie dziękuję i jadę dalej. Bardzo pozytywne miejsce i ludzie, którzy je stworzyli. Widać, że kochają zwierzęta.

Po drodze atakują mnie muchy końskie. Jak ja ich nie cierpię!!!! W sumie mam sześć ugryzień. Wcześniej przy byczkach dziabnęły mnie trzy;/ Na polnej, piaszczystej drodze mija mnie auto wznosząc tumany kurzu. Początkowo się zatrzymuję, ale gdy słyszę złowieszcze bzykanie koło ucha, od razu naciskam mocniej na pedały, wbijając się w piaskową chmurę. Piasek zgrzyta między zębami. Dobrze, że chociaż mam okulary:)

Dojeżdżam do drugiego celu wycieczki- restauracji znajdującej się w odrestaurowanym wiatraku.



Ponoć dają tutaj bardzo smaczne i wypasione porcje. Postanawiam to sprawdzić. Zamawiam sobie obiad. A po chwili dostaję taki tyci kotlecik:)



Porcja była naprawdę spora! I rzeczywiście bardzo smaczna:) Postanawiam, że zjem wszystko. Nic z tego! Ale i tak wciągam wszystkie surówki, całą porcję frytek i pół kotleta. Nieźle, jak na mnie:) A co tam! Raz na jakiś czas mogę sobie pozwolić na takie szaleństwo. Zwłaszcza, że już niedługo o takim obiadku będę mogła tylko pomarzyć:)

Czas na trzeci punkt wycieczki- zamek Grodziec. Dość szybko dostaję się tam asfaltami. Na zamku chwila przerwy na zdjęcia i zawijam się już w stronę Legnicy.



Zawisza Czarny z chęcią dosiadłby tego białego rumaka:)



Podczas zjazdu na asfalt wypełza mi duży zaskroniec. Daję ostro po hamulcach i łapię go:) Niestety nie udaje mi się zrobić zdjęcia, bo zaskroniec mocno się wije i wyślizguje mi się z ręki. 

Powrót do Legnicy idzie już mi o wiele sprawniej, bo znam w większości trasę, więc nie muszę co chwilę spoglądać na telefon. 

Wycieczka bardzo udana. Taki lajcik przed nadchodzącą i wymagającą wyprawą.......

Po dzisiejszej i ostatnich samotnych wycieczkach wyciągnęłam jeden wniosek: podróżowanie samemu ma sporo plusów! Zauważyłam, że ludzie są dla mnie jacyś tacy milsi, chętniejsi do rozmów i pomocy.


Kategoria Ponad 100


  • DST 25.00km
  • Sprzęt Bergamont
  • Aktywność Jazda na rowerze

WAKACJE!! Znowu są wakacje!:)

Poniedziałek, 30 czerwca 2014 · dodano: 02.07.2014 | Komentarze 3

I w końcu nadszedł ten długo wyczekiwany przeze mnie moment:) W poniedziałek ostatni raz pojechałam do pracy, a teraz czas na .....miesiąc wolnego!!:)) Oj, będzie się działo:)

W drodze do/z pracy często spotykam dzikie kociaki, które zamieszkały przy jednej z ulic:





A do domu wróciłam dzisiaj  z wyładowanym słodkościami plecakiem. W jednej ręce wiozłam również malutki, uroczy bukiecik:)



Tyle smakołyków, a ja dzień wcześniej upiekłam ciasto- biszkopt z galaretką i truskawkami. Chyba się zasłodzę:) I jak tutaj trzymać zdrową dietę?








  • DST 91.00km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lajtowo po Chełmach

Sobota, 28 czerwca 2014 · dodano: 30.06.2014 | Komentarze 8

Nie miałam za bardzo planów na weekend, pojechałam więc w Chełmy.  Najpierw podjazd pod Stanisławów:



Następnie uderzam na szutrówki w stronę Siedmicy:



Przy okazji strzelam sobie selfie w trakcie jazdy:)



Z Siedmicy asfaltem zjeżdżam do Paszowic i odbijam na drogę w kierunku Myśliborza. A tam.....mała przeszkoda:)



Korzystając z tego, że drogą tą nie jeżdżą teraz żadne auta, robię sobie  spokojnie kolejne selfie;)



Dojeżdżam do Myśliborza. Wbijam do Kaskady na pierogi myśliborskie, bo nie chce mi się dzisiaj obiadu gotować:)



Ktoś jeszcze ma ochotę na pierogi:)





Kończę jeść i podchodzę do lady, żeby zapłacić. Na rachunku widnieje kwota 12 zł. Wyciągam banknot, a potem szperam w woreczku strunowym, żeby wyciągnąć jeszcze drobne. Kelnerka mówi : "Nie trzeba reszty. Pani ma 10 % zniżki". Fajnie:) Nigdy wcześniej nie słyszałam tutaj o takich promocjach:)

Z Myśliborza robię podjazd do Pomocnego, a potem wbijam jeszcze szutrami na Górzec, zjeżdżam do Męcinki. Do Legnicy wracam już asfaltami przez Bogaczów i Słup.  Coś nawierzchnia w Bielowicach się pogorszyła;/


  • DST 155.00km
  • Sprzęt Bergamont
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dojazdy do pracy

Piątek, 27 czerwca 2014 · dodano: 29.06.2014 | Komentarze 2

Dojazdy do pracy od poniedziałku do piątku. A w piątek wyskoczyłam na chwilę do Dunina z Jarkiem. Taki leniwy tydzień:) Ale spokojnie, niebawem to się bardzo zmieni;)

I kilka fotek z piątkowej przejażdżki:

W Krajewie dzika sesja:))



I dzika wyżerka:)



Warchlaczki:)



I słitaśne maleństwo:)



Było dziko, to teraz trochę romantycznie....:)

Za Krajewem nazrywałam trochę płatków dzikiej róży. Pachnie pięknie! Aż mi się zamarzyła taka różana kąpiel......



Ostatecznie jednak rozmyśliłam się:



NIe ma zachodzącego słońca, ale jest za to maczek:)



Powrót do Legnicy przez Dunino.  Przy okazji 5 kkm wpadło:)


  • DST 85.00km
  • Sprzęt Bergamont
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dojazdy do pracy

Piątek, 20 czerwca 2014 · dodano: 22.06.2014 | Komentarze 6

Dojazdy do pracy od poniedziałku do środy.

Poza tym nic ciekawego się nie wydarzyło. No może poza tym, że ostatnio organizowałam Dzień Sportu dla dzieci:)


  • DST 181.00km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Schronisko Łomniczka

Czwartek, 19 czerwca 2014 · dodano: 20.06.2014 | Komentarze 14

Jak się okazuje- jazda ze mną wcale nie jest taka bezpieczna;)  Najpierw Piotrek poobijał sobie kolana, a potem Jarek podłapał ode mnie anginę... Chcąc nie chcąc- musiałam dzisiaj pojechać gdzieś sama.
W środę miałam ambitne plany, które jednak szybko zweryfikowała prognoza pogody- silny wiatr, duże zachmurzenie i ryzyko opadów.  Szukałam kogoś, kto podrzuci mnie w góry, żeby uniknąć w tym dniu asfaltów, ale bez skutku...

Ostatecznie wychodzę z domu po 8.00.  Plan na dzisiaj - dojechać do schroniska Łomniczka, bo ostatnim razem się nie udało..Już 5 km za miastem zatrzymuję się. Chwila wahania. Wiatr jest silny i zimny. Co robić? Nienawidzę zmieniać ustalonych już planów. Telefon do przyjaciela po wsparcie duchowe:) Dobra, jadę na razie na Stanisławów! 

Po drodze wyprzedza mnie dwóch rowerzystów. Zacieszam i szybko podkręcam tak, żeby im usiąść na kole. Przynajmniej będę mieć osłonę od wiatru:) Niestety po kilku minutach chłopacy zwalniają, więc muszę sama znowu męczyć się pod wiatr...

Kręci się całkiem przyjemnie.  Jeszcze podczas podjazdu na Stanisławów utwierdzam się w przekonaniu, że jadę jednak do Karpacza. Ale kiedy dojeżdżam do Pomocnego niebo gęsto zasnuwają groźnie wyglądające chmury, które przenikają również do mojej głowy. Ponownie chwila wahania. Decyduję się dojechać chociaż na Kapellę i tam podjąć ostateczną decyzję.

No i gdzie się podziało to słońce? :)



Podjeżdżam pod Kapellę oczywiście od strony Lubiechowej. Ostatnio dowiedziałam się, że podjazd w jednym miejscu ma 26 %! :) Kiedy dojeżdżam na szczyt, niebo rozpogadza się. Już wiem, że nie zawrócę:)

Na zjeździe z Kapelli porządnie marznę. Tym razem przez Jelenią przebijam się już po ulicach i jakoś szybciej mi ten przejazd mija.

Przy stawach podgórzyńskich jak zwykle przerwa na ujęcie pięknych widoczków na Karkonosze:



W Podgórzynie przerwa pod sklepem, żeby kupić wodę- dzisiaj święto, więc o otwarte sklepy nie tak łatwo. Przez chwilę rozmawiam z jednym panem oraz kobietami, które siedzą na ławce. Pan się martwi, czy dam radę wrócić do Legnicy:) Fajnie się rozmawiało, ale muszę już lecieć.

Tyle razy już tu byłam, a nigdy nie zwróciłam uwagi na ten tramwaj:



Zaczynam teraz podjazd (bardzo przyjemny zresztą) z Podgórzyna przez Sosnówkę do Karpacza Górnego. Po drodze, na rozstaju dróg zaczepiam jednego szosowca z jakiegoś teamu i pytam o drogę. Mam nadzieję, że nie przeszkodziłam mu za bardzo w treningu:)

Dojeżdżam do Karpacza:



Chwilę szukam trasy do schroniska i po chwili udaje mi się dojechać na miejsce:)





Najchętniej poleżałabym sobie trochę na tej polance:)



Schronisko jest bardzo ładne, ale moją uwagę oczywiście przykuwa inna tutejsza atrakcja- trzy żebrzące kociaki:)



Wyciągam z plecaka kabanosa i częstuję  kocury. W zamian za żarcie chętnie mi pozowały:



A tutaj kociaki na tle mojego roweru:)






Z wielkim żalem opuszczam kociaki, bo czeka mnie jeszcze długa droga powrotna do domu.  Ostatnie pożegnanie z Karpaczem.....



..... i zjeżdżam ponownie do Pogórzyna. Na Kapelli zaczyna mocno wiać i znowu się chmurzy. Robi się jakoś tak ponuro i nieprzyjemnie. Na szczęście tuż za Muchowem ponownie wychodzi słońce. Spokojnie wracam więc już sobie przez Stary Jawor do Legnicy.  Na koniec dodam jeszcze, że większość zdjęć została zrobiona nowym aparatem Jarka:)
Kategoria Ponad 100


  • DST 104.00km
  • Czas 05:24
  • VAVG 19.26km/h
  • Podjazdy 1136m
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Luźna setka na rozgrzewkę

Poniedziałek, 16 czerwca 2014 · dodano: 16.06.2014 | Komentarze 1

Miałam wyjść już wczoraj na rower, ale tak straszny leń mnie ogarnął, że ostatecznie nigdzie się nie ruszyłam. Dzisiaj po blisko dwutygodniowej przerwie od mocniejszego kręcenia trochę ciężko było mi się zmobilizować, ale kiedy już wyszłam z domu wiedziałam, że to była dobra decyzja! :)

Rano jak zwykle pojechałam do pracy.  Po południu wróciłam do domu i przesiadałam się na Cuba. Dzisiaj tempo lajtowe, bo dawno już nie cisnęłam. 

Najpierw podjechałam Stanisławów. Tuż pod radiostacją chwila przerwy, żeby sfotografować pewnego słodziaka, o którym wcześniej opowiadał mi Piotrek:)



A oto  i on w pełnej krasie-  gigantyczny Jednooki Miś Puchatek w kamizelce odblaskowej;)



Ze Stanisławowa uderzam na Kondratów, a potem od Świerzawy robię podjazd pod Lubiechową. Mogłam bardziej przycisnąć, ale obawiałam się kontuzji po takiej przerwie, więc dzisiaj mocy niestety nie mogłam poćwiczyć. Ale średnia na podjeździe i tak całkiem przyzwoita, bo prawie 13 km/h.

Z Lubiechowej uderzam oczywiście na Kapellę. Widoczki nie są zbyt powalające, ale i tak jest super!:)





A z Kapelli wracam już przez Starą Kraśnicę, Muchów, Piotrowice i Stary Jawor do Legnicy. 

Kategoria Ponad 100


  • DST 155.00km
  • Sprzęt Bergamont
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dojazdy do pracy

Piątek, 13 czerwca 2014 · dodano: 15.06.2014 | Komentarze 3

Dojazdy do pracy od poniedziałku do piątku.

To był szalony tydzień. Codziennie szkolenia, rady, zebrania- z domu wychodziłam o 5.00 i wracałam przed 19.00.  Cały czas na pełnych obrotach. Piłam po 3 kawy dziennie! Ale i tak dałam radę chociaż na chwilę spotkać się ze znajomymi:)....W sobotę odsypiałam za to cały dzień:) Na szczęście już teraz mogę wrzucić na pełen luz:)

We wtorek udało mi się wcześniej skończyć pracę i wyskoczyć pod wieczór z Jarkiem do Dunina. Jarek chciał przetestować pożyczony aparat, a ja chciałam przetestować nową bluzkę- firmy Karrimor:)



Koszulkę i jeszcze parę innych ubrań udało mi się dorwać po okazyjnej cenie w firmowym sklepie Karrimor- przecenioną z 23 na 7 funtów! Koszulka na żywo prezentuje się bardzo fajnie i myślę, że doskonale sprawdzi się podczas upałów, bo jest bardzo przewiewna- tak naprawdę przeznaczona jest do biegania. Specjalny krój i konstrukcja bluzki pozwala na jazdę bez biustonosza. Mam już jedną różową koszulkę tej firmy i jestem z niej bardzo zadowolona, więc myślę, że z tą błękitną będzie podobnie:)



A tak koszulka prezentuje się z tyłu- jedyny minus to brak kieszonek:



Bluzka zdała test, a aparat, który pożyczył Jarek nie- może i zdjęcia robione lustrzanką wychodzą ładnie, ale na wycieczkach rowerowych to zupełnie niepraktyczne narzędzie. 

W Duninie oczywiście nie mogło zabraknąć sesji z moimi zwierzaczkami. Wcinały marchewę, aż im się uszy trzęsły:)






Osioł ostro zacieszał:)



  • DST 68.00km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Czarny szlak

Niedziela, 8 czerwca 2014 · dodano: 15.06.2014 | Komentarze 0

Wieczorem skończyłam brać ostatnią dawkę antybiotyku. Z rana czułam się dobrze, więc postanowiłam, że wychodzę pokręcić sobie lajtowo po okolicy. 

O 12.00 spotykam się w parku z Piotrkiem i Jarkiem. Jest upalnie. Samo południe to jednak nie najlepsza pora na jazdę:) Najpierw przez lasek koło Dunina, a potem asfaltami dojeżdżamy do Stanisławowa i za Pomocnem odbijamy na szutrówkę. 

Wjeżdżamy na czarny szlak. Chcę pokazać Piotrkowi wytyczoną przeze mnie ścieżkę. Jadę przodem. Dojeżdżamy do kamienistego zjazdu. Zwalniam i krzyczę przez ramię, że tutaj trzeba trochę zwolnić i uważać. Zjeżdżam pokonując przeszkodę, kiedy słyszę za sobą głośne ŁUP! Nie muszę się nawet odwracać, żeby zorientować się, co się właśnie stało. Piotrek zaliczył lot przez kierę i twarde lądowanie na kamulcach. Na szczęście oprócz poobijanych kolan i łokcia nic poważnego się nie stało. Rower też cały:)

Po chwili dojeżdżamy do strumieni. Dzisiaj coś nie miałam flowa. Może to wina niedawno przebytej choroby? Nie wiem. Jeden ze strumieni przejeżdżam w sumie 4 razy. Za każdym razem coś mi nie wychodzi i gdzieś przy końcu się wypinam;/  Przejazd przez ostatni strumyk również muszę powtórzyć dwa razy. 



Zatrzymujemy się pod barem w Myśliborzu. Kupuję sobie Tymbarka, otwieram....a pod nakrętką taki oto wymowny napis:)



A z Myśliborza wracamy już przez Stary Jawor do Legnicy.


  • DST 75.00km
  • Sprzęt Bergamont
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dojazdy do pracy

Środa, 4 czerwca 2014 · dodano: 08.06.2014 | Komentarze 7

Dojazdy do pracy od poniedziałku do środy.
A w środę dopadło mnie znowu choróbsko! :( Zwolniłam się godzinę wcześniej z pracy i pocisnęłam od razu do lekarza. Wirusowe zapalenie gardła. I tak się cieszę, że nie angina. Do domu ledwo co dojechałam,  a potem padłam na łóżko i przez dwa dni się prawie nie podniosłam.  Po dwóch dniach złamałam się i sięgnęłam ostatecznie po antybiotyk.  Szkoda, bo plany na ten weekend były bardzo ciekawe. No trudno, ale góry nie uciekną. Ważne, że już w piątek zaczęłam czuć się lepiej. Mam dobry humor a to najważniejsze:) Cieszy mnie słońce i perspektywa nadchodzących już niedługo wakacji:)