Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi alouette z miasteczka Legnica. Mam przejechane 39831.55 kilometrów w tym 1054.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.86 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy alouette.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2012

Dystans całkowity:906.00 km (w terenie 89.00 km; 9.82%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:43.14 km
Więcej statystyk
  • DST 30.00km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Norwegia- dzień 40,41

Sobota, 4 sierpnia 2012 · dodano: 17.08.2012 | Komentarze 3

W piątek wstajemy dopiero po 12.00. Tak dobrze śpi się w łóżku! Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam:) Nie atakujemy Nordkappu- zostało nam tylko 13 km do celu, ale czekamy na lepszą pogodę. Po południu zwiedzamy pieszo najbliższą okolicę. Później Łukasz naprawia Joli komputer. O 2.00 w nocy dołączają do nas moi rodzice, z którymi będziemy wracać już do Polski. Siedzimy jeszcze do 4.00. Jest co opowiadać:) W sobotę wędkujemy. Ryby biorą co chwilę, chociaż nie mamy odpowiedniego sprzętu. Na obiad smażony dorsz:) Przez 2 godziny wypisuję kartki, które wyślemy potem z Nordkappu. Postanawiamy, że nie ma co już czekać na poprawę pogody- takie już nasze "szczęście" i dzisiaj zdobywamy Przylądek. Wyjeżdżamy o 23.00 i podjeżdżamy 13 km do Nordkappu. Na szczęście rowerzyści i piesi nie muszą płacić za wejście (cena biletu do 240 NOK). Udało się! Przylądek Północny zdobywamy o północy:) Szkoda, że słońca nie ma. W dodatku pogoda się załamuje. 3 stopnie, wiatr i drobny deszcz. Marzniemy, ale czekamy do wschodu słońca i robimy sobie pamiątkowe zdjęcia. Niestety pogoda się nie poprawia. Zmarzliśmy już porządnie, więc szybko zjeżdżamy do domu. Nasza podróż niestety powoli dobiega końca...

Już tak niewiele dzieli nas od celu wyprawy:





Ta przestrzeń mnie zachwyca:



Wbiliśmy się do norweskiej chaty:)



Piękno tutejszych krajobrazów tak mnie natchnęło, że postanowiłam napisać wiersz:)



Taaaka ryba!;)



Nie chciał mnie pocałować:(



Nordkapp zdobyty!:)









Prawie jak na Śnieżce:



Po drodze wbiliśmy się jeszcze do lapońskiego szałasu:

Kategoria Norwegia 2012


  • DST 40.00km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Norwegia- dzień 39

Czwartek, 2 sierpnia 2012 · dodano: 17.08.2012 | Komentarze 0

W dalszą drogę wyruszamy dopiero o 14.00. Zdobywanie Nordkappu dzisiaj sobie odpuszczamy- zbyt pochmurno i wieje dość mocny wiatr- 13 m/s. Po drodze przejeżdżamy przez tunel o długości 4400 m i dojeżdżamy do Honningsvåg. W sklepie kupujemy pamiątki i pocztówki. W Remie robimy jeszcze zakupy i dzwonimy do Joli, która zaprosiła nas do siebie. Umawiamy się, że dojedziemy za ok. 2 godziny. W międzyczasie naszą uwagę przykuwa stary, niemiecki samochód zaparkowany przy markecie. Później okazuje się, że samochodem przyjechał miesiąc temu pewien Niemiec. Zaparkował go na Nordkappie i ślad po nim zaginął... Wyjeżdżamy za miasto. Jedzie się baardzo ciężko. Mocno wieje. Parę razy muszę się zatrzymać, bo boczny wiatr spycha mnie na barierki. Dobrze, że mam sakwy, to jeszcze mogę w miarę utrzymać równowagę. Najgorzej jest w zatokach, bo wieje ze wszystkich stron. Kładę się prawie na kierownicy, przechylam 45 stopni w stronę wiatru i tak pedałuję. Rzeczywiście podmuch od autobusów wyciąga mnie w stronę drogi. Na szczęście ruch jest mały, ale i tak się trochę boję. Przemieszczamy się z prędkością 5 km/h, a do Nordkappu czeka nas już teraz długi podjazd na 307 m. n. p. m. Zimno strasznie. Ponownie wjeżdżamy na płaskowyż. Wiatr się wzmaga. Nagle Łukasz zauważa, że nie mam karimat! Odczepia sakwy ze swojego roweru i już na "lekko" wraca się 5 km do miasta. Zostaję i pilnuję naszego dobytku. Zaczynam marznąć. Jestem przepocona, a wiatr zawiewa ze wszystkich stron. Nie mogę się doczekać powrotu Łukasza, a czas tak wolno leci. W pewnym momencie z góry zjeżdża sakwiarz. Zauważa dwa rowery. Na ziemi kask. Porozrzucane sakwy. Zatrzymuje się i rozgląda po rowach. Po chwili zauważa mnie schowaną za skałą, uśmiecha się, macha i jedzie dalej. No tak. Przy takiej pogodzie nigdy nie wiadomo. Po godzinie wraca Łukasz. Niestety bez karimat. Musiałam je źle przypiąć i prawdopodobnie wiatr wywiał je gdzieś do fiordu. Karimaty były bardzo drogie. Humor nam się psuje. Jestem na siebie taka zła. Płakać mi się chce:( Dobrze, że nie zgubiłam ich wcześniej... Kolejne 20 km pokonujemy z bocznym wiatrem. W ciszy. Jakoś nie chce nam się rozmawiać. Dojeżdżamy do Skarsvagu- wysuniętej najdalej na północ Europy rybackiej wioski. Tutaj będziemy nocować przez trzy dni u Joli, która nas bardzo ciepło przyjęła. Nazywają Ją "Aniołem Nordkappu", bo często przygarnia ludzi z ulicy- zmęczonych podróżników. Gościła już wiele ciekawych osób m.in. -Japończyka, który przyjechał z Sycyli na Nordkapp na hulajnodze, - Duńczyka, który dojechał na Nordkapp traktorem, - Marka z Katowic,który przyszedł na Przylądek na piechotę, Michała, który jedzie z Nordkappu na Przylądek Północy i wiele innych. Do 3.00 w nocy rozmawiamy w kuchni. Jest bardzo miło. Czujemy się jak u siebie w domu. A później jeszcze gorący prysznic i pierwsza noc w łóżku po 40 dniach! Niesamowite uczucie:)

Trochę wiało:)







Coraz bliżej Nordkappu:

Kategoria Norwegia 2012


  • DST 106.00km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Norwegia - dzień 38

Środa, 1 sierpnia 2012 · dodano: 17.08.2012 | Komentarze 0

Przez całą noc leje. Nie chciałabym trafić na warunki, o których wspominał napotkany Polak. Rano na szczęście już nie pada. Zwijamy namiot o 11.30 i podjeżdżamy na przełęcz 280 m. Lekko wieje, ale zza chmur wychodzi słońce. A może jednak nie będzie tak źle? Po chwili jesteśmy już w Oldefjord. Chwila przerwy przy wc i szybka decyzja: jedziemy jak najdalej, żeby wykorzystać dobrą pogodę. Niebo bezchmurne. Woda spokojna. Zero wiatru. Idealnie:) Mamy szczęście. Jedzie się super. I do tego te widoki. Rybackie wsie. Błękitna woda w fiordzie Posangerfjorden. Ryby skaczą. Możemy też zaobserwować delfiny białonose. Co chwilę z wody wynurzają się ich grzbiety. A do tego stada reniferów, które przechadzają się po drodze i w ogóle nie zważają na nadjeżdżające samochody. Tylko rowerów się boją, więc trochę ciężko jest im zrobić zdjęcie z bliska. Przez chwilę próbuję je gonić. Obok mnie jadą jeszcze dwaj szwedzcy sakwiarze. Niestety renifery mi uciekają. Szwedzi też są szybsi:) Teren jest lekko pagórkowaty, więc jedzie się dosyć szybko. Przejeżdżamy przez tunel 3- km. Po drodze znajdujemy czaszkę renifera wśród rozrzuconych po poboczu kości. Zbliża się już północ, kiedy dojeżdżamy do 7 km tunelu pod morzem- 212 m.p.p.m! Najpierw czeka nas 4-kilometrowy zjazd, a później 3 km podjazdu. Dobrze, że robimy go o tej porze, bo przez godzinę mija nas tylko 15 samochodów. Podjazd idzie w miarę sprawnie. Do Nordkappu zostaje nam ok. 60 km. Rozbijamy więc namiot na miejscu postojowym za tunelem. Czy jutro uda mi się wreszcie zdobyć Przylądek Północny?

Nasi kumple:









Przy dużym wietrze w takich zatoczkach rzeczywiście może być nie za ciekawie. Nam na szczęście pogoda dopisała:



Podczas wyprawy często żałowałam, że nie zabrałam ze sobą kamizelki odblaskowej, a tu proszę jaka miła niespodzianka:





Cube- pogromca szos po tuningu:





Pogoda dopisała:





Głębiej już się nie da:



Namiot o północy:

Kategoria Norwegia 2012