Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi alouette z miasteczka Legnica. Mam przejechane 39831.55 kilometrów w tym 1054.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.86 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy alouette.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2012

Dystans całkowity:2189.03 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Suma podjazdów:10667 m
Liczba aktywności:31
Średnio na aktywność:70.61 km
Więcej statystyk
  • DST 70.00km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Norwegia- dzień 27

Sobota, 21 lipca 2012 · dodano: 16.08.2012 | Komentarze 0

Rano obudzili nas Włosi i Francuzi. Wyskoczyli z autokaru i zaczęli nas fotografować. Byliśmy chyba większą atrakcją niż punkt widokowy Dzisiaj opuszczamy już Lofoty. Przejeżdżamy ponownie przez 3-kilometrowy tunel pod morzem. Pogoda poprawia się i zaczyna świecić słońce. Niestety czeka nas jeszcze kilka przejazdów tunelami (w sumie 14 km ). Przez 80 km nie widzieliśmy żadnego sklepu, a zapomnieliśmy, że jutro jest niedziela. Coś się wymyśli:)10 km za ostatnim tunelem rozbijamy namiot. Robimy ognisko i pijemy gorącą czekoladę.

Widok z namiotu tym razem niezbyt piękny:



Statki pięknie odbijają się w wodzie:



A to statek piracki dla dzieci:)



Widoczek:



Szkoda, że trzeba wjechać do tunelu, bo na zewnątrz świeci wreszcie słońce:



Ognicho!

Kategoria Norwegia 2012


  • DST 48.00km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Norwegia- dzień 26

Piątek, 20 lipca 2012 · dodano: 16.08.2012 | Komentarze 0

Zimno. Leje. Niecałe 10 stopni. Widoków bak, bo wszystko przysłaniają gęste chmury. Do tego wiatr. Po drodze mijamy parę sakwiarzy. Fajnie, że nie tylko my się tak męczymy;) Przy wc rozmawiam z Francuzami, którzy zwiedzają Lofoty na tandemie. W mieście znowu szalejemy z zakupami. Jedziemy jeszcze kawałek dalej i się rozbijamy, bo nie możemy się już doczekać momentu, w którym zaczniemy jeść te wszystkie zakupione przez nas smakołykiZatrzymujemy się na parkingu przy punkcie widokowym. Wokół pełno kamperów. Kiedy rozbijamy namiot, podchodzi do nas Holenderka i pyta się, czy nie chcemy herbaty. Łukasz odmawia, a ja…idę do kampera, gdzie wita się ze mną jeszcze druga Holenderka. W środku cieplutko. Piję herbatę i rozmawiamy przez ponad godzinę po angielsku! Myślałam, że mój poziom komunikacji w tym języku jest beznadziejny ale jakoś się dogaduję. Czasami migam. Można się dogadać:) Rozmawiamy o pogodzie. Ponoć na Lofotach pada już od dwóch tygodni. Widziały nas jak pedałujemy w deszczu i żal się im nas zrobiło. Potem temat schodzi na dzikie zwierzęta. Spotkały już orkę, tysiące maskonurów i reniferów, ale jeszcze żadnego łosia. W tym roku miały jechać do Hiszpanii, ale wybór padł na Norwegię. Sporo podróżują. Były już w Kanadzie, Turcji. W Polsce jeszcze nie. Zapraszam więc, żeby przyjechały. Podaję adres naszego bloga i wracam do namiotu. Na pożegnanie dostaję jeszcze wino dla Łukasza. Przed namiotem odpalamy jednorazowego grilla i pieczemy boczek oraz wołowinę. Jemy jeszcze jabłka i wskakujemy do śpiwora, bo dzisiejsza noc trochę zimna.

Trochę kolorków:



Kategoria Norwegia 2012


  • DST 75.00km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Norwegia- dzień 25

Czwartek, 19 lipca 2012 · dodano: 15.08.2012 | Komentarze 1

Z rana przywitało nas słońce. Szybko się pakujemy. Na chwilę zatrzymujemy się przy suszonych dorszach. Łukasz idzie robić zdjęcia, a ja trzymam jego rower. Niestety źle go trzymam i wypada mi z rąk do rowu. Robię skruszoną minę i Łukasz jakoś mi wybacza
Przy takiej pogodzie od razu lepiej się jedzie. Można przede wszystkim podziwiać piękne krajobrazy- zieleń, która porasta góry pięknie kontrastuje ze szmaragdowo-turkusową wodą. Po drodze znowu napotykamy parę sympatycznych Polaków. Rozmawiamy chwilę i robimy sobie zdjęcia. Dzisiaj postanowili, że wypożyczą rowery i trochę pośmigają po okolicy. Żegnamy się i jedziemy dalej. Przerwa na plaży. Łukaszowi udaje się nawet zamoczyć do połowy w wodzie:) Słońce chowa się za chmurami, więc ruszamy dalej. W pewnym momencie robi mi się słabo. Zaczyna mnie mdlić. Chyba czas wymyć bidon. Zostaję z tyłu. Zaczyna się podjazd. Na samej górze Szwedzi chcą mi postawić gofra, ale coś się nie dogadałam z nimi po angielsku i pojechałam dalej. Dojeżdżam do Łukasza i chwilę odpoczywam, bo czeka nas przejazd 2-km pod morzem. Na dole trochę spalin, ale przynajmniej jest chodnik. Następnie krótka przerwa na ciastka. Podchodzi do nas Polak, który przyjechał razem z żoną samochodem. Zaprasza na kawę. On też planuje przyjechać w przyszłym roku do Norwegii na rowerach. O 19.00 niebo zakrywają niskie chmury. Mży i wieje mocny wiatr. Żeby umilić sobie czas rozmawiam z Łukaszem o daniach, na które mam aktualnie ochotę. Dobrze tak sobie czasem pomarzyć Po chwili marznę i zaczynam już marzyć o makaronie i ciepłym namiocie. Udaje nam się w końcu rozbić na zboczu góry z widokiem na fiord w miejscu w miarę osłoniętym od wiatru.

Otwieram namiot, a tam Cube już na mnie wiernie czeka:



Suszarka na dorsze:



Pogoda dopisuje:



Spotkani Polacy z wielkimi plecakami:



Mnie tylko udało się zamoczyć stopy:)



I jeszcze trochę widoczków:









A owce pasą się na dachu:



Ciężko było trochę się tutaj rozbić, ale udało się:)

Kategoria Norwegia 2012


  • DST 25.00km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Norwegia- dzień 24

Środa, 18 lipca 2012 · dodano: 15.08.2012 | Komentarze 0

O 2.00 w nocy przypływamy na Lofoty. Pusto. Niesamowita cisza. Na przystani błąka się tylko para Japończyków z walizką na kółkach. Jedziemy 5 km dalej i rozbijamy namiot koło objazdu tunelu stworzonego specjalnie dla rowerzystów. Budzę się o 12.00. Powoli ubieram. Jemy śniadanie. Wczorajsza jazda w deszczu trochę nas zmęczyła. Buty mokre. Gore-texy jeszcze wilgotne. Nie chce nam się wychodzić. W końcu po 17.00 zwijamy namiot i zajeżdżamy do malowniczej, rybackiej wioski Reine. Kutry, śliczne domki, „suszarki” na dorsze, zapach morza i ryb nadają temu miejscu niesamowity klimat. I jeszcze 900-metrowe szczyty wynurzające się z morza i górujące nad miasteczkiem. Po drodze spotykamy parę Polaków. Łukasza zagaduje do nich widząc, że niosą na plecach ogromne plecaki Alpinusa. On pochodzi ze Świnoujścia, a Ona z Jeleniej Góry. Jeżdżą na stopa i chodzą po górach. Z kolei przy suszonych dorszach to nas zaczepiają Polacy, którzy pracują w Norwegii- obcinają rybom głowy. Jedziemy dalej, ale temperatura spada do 8 stopni i zaczyna wiać zimny, mocny wiatr w twarz. Jedzie się ciężko, więc po 25 km rozbijamy namiot.

Piękne Reine:



Kto chce rybkę?









Oryginalna nazwa miejscowości:



Nocleg:

Kategoria Norwegia 2012


  • DST 104.00km
  • Podjazdy 1344m
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Norwegia - dzień 23

Wtorek, 17 lipca 2012 · dodano: 18.07.2012 | Komentarze 2

Od rana leje. Para rowerzystów, która rozbiła obok namiot już się zmywa. I my musimy powoli ruszać. Dzisiaj czeka nas długa droga w deszczu- ponad 100 km. Zbieramy się powoli i po 12.00 wyjeżdżamy. Jedziemy w kierunku Bodo. Nawet cieszę się, kiedy wjeżdżamy do tunelu, bo możemy chociaż na chwilę schronić się przed deszczem. Po kilkudziesięciu kilometrach zatrzymujemy się na przystanku, żeby zjeść ciasteczka i kurczaki. Chwila przerwy, a ja już zaczynam dygotać z zimna. Najchętniej wskoczyłabym teraz do namiotu. Ale nic. Ruszamy dalej. Jedzie mi się ciężko nie tylko z powodu deszczu i zimna, ale również przez buty z gore-texu- pedałuję na blokach, bo nie zdążyłam kupić nakładek na pedały. Przez całą drogę praktycznie nie rozmawiam z Łukaszem. Kaptur zaciągnięty na głowę, twarz schowana w kurtce. Najgorzej jest, kiedy trzeba wymyć naczynia w lodowatym strumieniu, a ręce i tak już są wystarczająco zmarznięte. Mokre rękawiczki. Buty z gore-texu wkrótce też przemakają. Od góry. Dobrze chociaż, że ubrania się sprawdzają:) I jadę sobie tak w tym deszczu na „automacie”. Wyłączam się całkowicie. Żeby tylko jak najszybciej dojechać do miasta. Czasami spojrzę tylko na licznik. 30, 40, 50. O już połowa! 70, 60… Staram się myśleć o czymś przyjemnym…np. co zrobię, jak wrócę do domu. 80…Jest sklep! Co zrobi zmarznięty i głodny rowerzysta, gdy wpadnie do sklepu? Wiadomo. Szaleje I nie ważne, że jabłka kosztują 24zł/kg a mleko 13 zł. Chcę sobie poprawić humor, więc kupuję to, na co mam ochotę. A mamy ochotę na dużo rzeczy. Tak dużo, że mój Cube waży teraz łącznie ok. 40 kg. I nic, że będę musiała jeszcze pedałować tak obładowana do Bodo przez najbliższe 20 km w deszczu. Po drodze opowiadamy sobie dowcipy i o 23.00 dojeżdżamy do miasta. Mijamy bardzo dużo rowerzystek, które jeżdżą o tej porze. Pewnie z racji jasnych dni Norwegowie starają się maksymalnie wykorzystać każdą wolną chwilę, bo potem czeka ich długa noc i śnieg prawie do czerwca. Chwilę błądzimy i już jesteśmy w poczekalni objadając się zakupionymi smakołykami. W poczekalni siedzą również Polacy. Grają w gry online, korzystając z darmowego Internetu Po kilkunastu minutach podchodzi do nas śliczna Norweżka i sprzedaje bilety. O północy wsiadamy na prom i płyniemy na Lofoty cztery godziny. Zasypiam i śnię o magicznych, ciepłych wyspach..


Łoś super ktoś:)



Kategoria Norwegia 2012


  • DST 88.34km
  • Podjazdy 1202m
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Norwegia - dzień 22

Poniedziałek, 16 lipca 2012 · dodano: 18.07.2012 | Komentarze 0

Wczoraj późno położyliśmy się spać, więc późno też wstaliśmy. Pogoda kiepska. Często musimy się zatrzymywać, aby dobrać odpowiednie do warunków ubranie. Rozbieramy się, by za 5 minut ponownie się ubrać. I tak w kółko. Przejeżdżamy przez dwa tunele. Na przeprawę promem znowu czekamy godzinę. Zaczyna padać. Zapach gofrów sprzedawanych przez miejscowe dzieciaki nieco drażni. Robimy sobie na pocieszenie kisiel. Po przeprawie decydujemy, że nie pojedziemy zobaczyć największego lodowca w Norwegii, bo prowadzi do niego 7-kilometrowy tunel z zakazem dla rowerzystów. Odbijamy w mniej ruchliwą drogę. Musimy się spieszyć, bo o 18.25 odpływa ostatni tego dnia prom, a nam zostało jeszcze 32 km do przejechania. Jesteśmy na czas i jeszcze mamy chwilę, żeby zjeść czekoladę z orzechami w ciepłej poczekalni. Na promie ucinamy sobie drzemkę. Dopływamy do większej miejscowości i robimy zapasy w pobliskich sklepach. Kiedy wyjeżdżamy za miasto, zrywa się silny wiatr. 20 km jedziemy prawie bez pedałowania. Później zaczyna już lać, a do tego kolejne kilometry pokonujemy przy bocznym wietrze. Ciężko jest mi utrzymać równowagę, ale jakoś się jedzie. Dojeżdżamy do super miejsca postojowego: toaleta z ciepłą wodą, sklep, plaża, ławeczki, miejsce na grilla. Kiedy Łukasz rozbija namiot, huśtam się na oponie Potem robimy kolację. I to nie byle jaką! Jaka w majonezie, kanapeczki i herbatka. Pełen wypas!:)


Światełko w tunelu:



Przerwa na ciastka:



Miało być zdjęcie w stroju kąpielowym:)

Kategoria Norwegia 2012


  • DST 53.72km
  • Podjazdy 671m
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Norwegia - dzień 21

Niedziela, 15 lipca 2012 · dodano: 16.07.2012 | Komentarze 0

Dzisiaj zebraliśmy się dosyć wcześnie. Do najbliższego promu zostało nam 50 km. Po drodze przejeżdżamy przez kolejny tunel (3km). Zwiedzamy również fortyfikacje z II Wojny Światowej. Nie mamy jednak czasu, żeby je dokładnie obejrzeć, bo chcemy zdążyć na prom. Kiedy dojeżdżamy na przystań, okazuje się, że z powodu awarii prom odpłynie dopiero za 5 godzin! Robi się zimno i wieje, więc co jakiś czas wchodzę do restauracji, żeby ogrzać się przez chwilę. Do Łukasza podchodzi tymczasem Szwed, który podróżuje samochodem z rowerami na dachu. Towarzyszy mu jeszcze jamnik w skórzanej kamizelce z napisem „PITBULL”. Jedzą wspólnie makaron, bo w Norwegii drogo. W końcu przypływa prom. Starszy, trochę przygłuchy Norweg, który pobiera opłaty za przeprawę nie zna angielskiego (wszyscy Norwedzy, których spotkaliśmy mówili biegle po angielsku). Nie potrafimy się za bardzo dogadać i zaliczamy dłuższy, ponadgodzinny kurs. Przynajmniej można sobie pospać.Budzimy się tylko na chwilę, gdy słyszymy komunikat, że właśnie przekroczyliśmy koło podbiegunowe. O 22.30 przybijamy do brzegu. Na szczęście dosyć szybko udaje nam się znaleźć fajną miejscówkę na spanie- nad samym fiordem z widokiem na ośnieżone szczyty. W nocy trochę wieje i lekko marznę ( po raz pierwszy i w sumie ostatni na wyprawie).



Siła!!!



Przez moment mogłam się poczuć jak w grze "Battlefield":)



Widok na fiord:



Czaiła się na mojego tuńczyka:)

Kategoria Norwegia 2012


  • DST 78.84km
  • Podjazdy 1115m
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Norwegia - dzień 20

Sobota, 14 lipca 2012 · dodano: 16.07.2012 | Komentarze 0

Dzisiejsza pogoda nie zachęca do jazdy: wiatr i deszcz. Jedziemy do sklepu. Łukasz idzie po zakupy, a ja ubieram się cieplej w toalecie i wracam do rowerów. Przez chwilę czuję na sobie wzrok młodego chłopaka. Odwracam się, żeby spakować ubrania. Nagle słyszę za plecami :’ Jesteś z Polski?” . Trochę mnie to zaskoczyło i mój rower z hukiem przewraca się na ulicę. Chłopak pomaga mi go podnieść. „Daniel jestem”- wyciąga rękę. Witamy się i zaczynamy rozmawiać. Po chwili dołącza do nas Łukasz. Daniel pochodzi z Podlasia. Pracuje na farmie jako pomocnik farmera. Przyjechał tutaj miesiąc temu i zostaje na stałe. W najbliższej okolicy zna tylko 3 Polaków i trochę brakuje mu polskości. Nie umie na razie angielskiego i norweskiego, więc ciężko mu się tutaj z kimś dogadać. Ma kumpla na wyspie, na którą kursują tylko trzy promy dziennie. Zastanawia się, jak przetrwa tutejszą zimę. Ale na święta w grudniu jedzie do Polski. Nie ma innej opcji! Jeszcze chwilę narzekamy na wysokie ceny i pogodę ( w tym rejonie przez miesiąc były tylko dwa dni pogody) i żegnamy się, bo prom nam zaraz ucieknie. Dostajemy zaproszenie na kawę i ofertę noclegu, ale niestety jest jeszcze za wcześnie i musimy ruszać dalej. Ostatecznie i tak spóźniamy się na prom. Czekamy godzinę. Po wysiadce czeka nas spory podjazd. Mijamy konia z kocem na grzbiecie. Nie tylko nam jest tutaj zimno. Chwilę dalej na drogę wychodzą nam mućki z dzwonkami. Jedna z krów zatrzymuje się przede mną na środku asfaltu. Krzyczę do Łukasza żeby zrobił mi zdjęcie i powoli do niej podjeżdżam. Krowa tak się mnie wystraszyła, że chce uciec, ale potyka się i przewraca się na asfalt. Całe szczęście, że nie na mnie Na górze niestety widoków brak z powodu gęstej mgły. Czeka nas za to szybki zjazd. Kiedy rozpędzam się do 60 km/h na ulicę wyskakuje mi owca. Widzę, że raczej nie ustąpi, więc ostro hamuję i zatrzymuję się tuż przed nią. Po zjeździe czeka nas 3-kilometrowy tunel. Poszedł nam w miarę sprawnie. Ruch mały, więc jechało się bardzo przyjemnie. Chwilę później znajdujemy idealne miejsce na nocleg: schowana za drogą leśna polanka z miejscem na ognisku i przy rzece. Nie ma już muszek. Jedynie parę komarów. Obiad jemy tym razem przy ognisku. Jest cudownie!


Próbuję go przekupić kostką cukru:)



Urocza szopa:)



Namiot i ognisko to idealne połączenie:

Kategoria Norwegia 2012


  • DST 86.53km
  • Podjazdy 895m
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Norwegia - dzień 19

Piątek, 13 lipca 2012 · dodano: 16.07.2012 | Komentarze 4

Rano zwijamy mokry namiot. Dojeżdżamy 3 km na prom i jak zwykle okazuje się, że spóźniliśmy się 5 minut. Następny jest za godzinę. Opalam się na ławce, bo słońce wychodzi wreszcie zza chmur. Po przeprawie wykręcamy 17 km i ponownie czekamy godzinę na kolejny prom. W środku ciepło i są kanapy. Ucinamy więc sobie godzinną drzemkę. Aż żal opuszczać ciepły pokład.. Podjeżdżamy do sklepu. Ceny zniechęcają nas do zakupów i postanawiamy przejechać 38 km do najbliższego Coppa, bo większych miejscowościach jest o wiele taniej. Musimy się spieszyć, żeby nam nie zamknęli sklepu. Pod marketem spotykamy Ingrid i Thomasa. A już myśleliśmy, że gdzieś ich zgubiliśmy Razem wyjeżdżamy do miasto. Przy mostach rozdzielamy się. Duńczycy jadą dalej, a my z Łukaszem rozbijamy się przy miejscu postojowym.


Podziwiam widoki:



Nocleg pod mostem:)



Nasz standardowy obiad: makaron z tuńczykiem i kukurydzą. Ktoś chce przepis?:)

Kategoria Norwegia 2012


  • DST 80.39km
  • Podjazdy 720m
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Norwegia - dzień 18

Czwartek, 12 lipca 2012 · dodano: 16.07.2012 | Komentarze 0

Z rana czeka nas przejazd przez tunel i przeprawa promem. Na drugim brzegu jest toaleta z prysznicem za 10 NOK bez limitu czasowego. W sumie można nie płacić, ale wrzucam monetę i po trzech tygodniach biorę pierwszy gorący prysznic. Niesamowite uczucie. Aż żal wychodzić. Na szczęście na zewnątrz nie jest tak zimno. Robimy pranie i jemy ciastka. Chwilę jeszcze czekam, aż trochę podeschną mi włosy i ruszamy dalej. W sklepach coraz drożej. Aż strach pomyśleć, co będzie dalej na północy. Gdy dochodzi godzina 20.00 wypatruję dobre miejsce przy głównej drodze za kamieniami. Kiedy zaczynamy się rozpakowywać mijają nas Duńczycy. Ledwo co rozbijamy namiot, a zaczyna kropić. Właściwie to już leje. Ciekawe, czy Ingrid i Thomas pedałują teraz w deszczu?


Prawie jak Kilimandżaro:



Opalanko:)

Kategoria Norwegia 2012