Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi alouette z miasteczka Legnica. Mam przejechane 39831.55 kilometrów w tym 1054.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.86 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy alouette.bikestats.pl
  • DST 258.00km
  • Podjazdy 5200m
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Takie tam podjazdy, czyli Przełęcz Karkonoska na rozgrzewkę:)

Sobota, 9 sierpnia 2014 · dodano: 11.08.2014 | Komentarze 9

Dawno już nic nie dodawałam na blogu. Jakoś tak ciężko się zmobilizować i zabrać za dodawanie postów- zwłaszcza, jeśli ma się takie zaległości;) Postanowiłam więc zacząć od konkretnej wycieczki, a zaległe wpisy z Alp dodawać powoli w trakcie kolejnych tygodni..

Minął tydzień od kiedy wróciłam z wakacji. Przez ten czas odpoczywałam, pracowałam i załatwiałam różne sprawy. Nie chciało mi się za bardzo wychodzić na rower w tygodniu (oprócz dojazdów do pracy), więc chciałam na weekend zrobić jakąś mocną trasę. No i udało się:) 

W piątek wróciłam po 16.00 do domu. Prysznic, pakowanie, obiad i ok. 19.00 kładę się wreszcie do łóżka. Udaje mi się zadzwiająco szybko zasnąć. Ale nie na długo, bo już o północy dzwoni budzik.

O 1.00 wyjeżdżamy z Jarkiem z Legnicy. Kierunek- Karkonosze. Na początek robimy podjazd pod Stanisławów, a potem na Kapellę. Pogoda jest idealna- całą noc jadę ubrana na krótko:) Migiem przebijamy się przez opustoszałą o tej porze Jelenią i po godz. 4.00 zajeżdżamy na stację benzynową w Podgórzynie. Pora na kawę, bo dopada nas trochę senność. Zwłaszcza Jarka, który spał zaledwie pół godziny:)

Krótka przerwa powoduje utratę rozgrzewki, więc przez pierwsze minuty w drodze do Przesieki dygocę  z zimna:)



Pora na pierwszy tego dnia podjazd- Przełęcz Karkonoską. Akurat wschodzi słońce- zapowiada się piękny dzień!!:D



Podjazd robię na lajcie, bo wiem, że to dopiero początek:)



I cisnę sobie dalej... i dalej...:)



Pierwszy podjazd tego dnia zaliczony!:)



Mam ochotę na gorącą czekoladę, ale niestety kuchnia otwarta dopiero od 8.00, więc ubieramy się cieplej i zjeżdżamy do Spindlerovego Mlyna.
Po chwili rozpoczynamy kolejny podjazd- tym razem na Rondo. Nazwa wymyślona przez Jarka, bo na końcu drogi asfaltowej prowadzącej na szczyt znajduje się mini rondo:) A tak naprawdę podjeżdżamy do Vrbatovej Boudy (1395 m).

Początek trasy to szutrowa baaardzo sztywna i sypka droga. W pewnym momencie zaczęło mi tak rzucać kołem, że wolałam jechać po trawie:) Nieźle się zasapałam, ale już po chwili ścieżka doprowadziła nas do przyjemnego, asfaltowego podjazdu, gdzie można było trochę odpocząć:)



Po drodze podziwiam Karkonosze. Trochę się za nimi stęskniłam:)



Drugi podjazd tego dnia zdobyty!:))



Widoczki:



Podjechaliśmy jeszcze kawałek wyżej na ponad 1400 m n.p.m. Trochę kusiło mnie, żeby podjechać jeszcze na chwilę na Szrenicę, ale niestety za dużo turystów się dzisiaj pewnie tam kręciło:)



Ponownie zjeżdżamy do Spindlerovego Mlyna i jedziemy w kierunku Varchlabi. 



Po drodze oczywiście obowiązkowa przerwa na dokarmianie owieczek:) Jeszcze przed właściwym podjazdem wyprzedza nas czeski rowerzysta. Ciśnie mocno i krzyczy coś do nas. Nie rozumiem, ale domyślam się, że pewnie coś w stylu "tempo, tempo". Uśmiecham się tylko, ale walki nie podejmuję. Nie chcę się spalić tuż przed podjazdem.  Mija kilka minut i za kolejnym zakrętem spotykamy tego samego Czecha, który już się zmęczył i odpoczywa na poboczu:)



Docieramy do końca asfaltowego podjazdu i wbijamy na pieszy szlak, który prowadzi na słynne Modre Sedlo:) Nie wiem, od której strony podjazd jest cięższy, ale szutrówa jest tutaj dość sztywna-- na zdjęciu już końcówka podjazdu, który doprowadza nas do asfaltowej drogi....



Trzeci podjazd tego dnia zdobyty!:)) Najgorsze już chyba za mną?:)



I Śnieżka:



Zjazd do Peca pod Śnieżką niestety nie jest zbyt przyjemny. Co chwilę trzeba hamować i robić slalom między turystami. A szkoda, bo pewnie nieźle można byłoby się tutaj rozpędzić:)

W Pecu przerwa na jedzenie w supermarkecie o uroczej nazwie Kubik:)



Czas na ostatni już czwarty podjazd tego dnia- Przełęcz Okraj również zdobyta!:)



Droga powrotna trochę się dłużyła, zwłaszcza, że ból tyłka i obtarcia zaczęły już mi mocniej doskwierać.Najbardziej dokucza mi głód, ale obiad chcę zjeść dopiero w Legnicy. Wracamy przez Kamienną Górę i Lipę. Za Muchowem stwierdzam, że nie potrzebnie się oszczędzałam- mam jeszcze sporo siły w nogach, więc robię sobie krótkie sprinty, żeby dobić się jeszcze bardziej:) A potem dojeżdżamy do Legnicy i na zakończenie wycieczki wciągamy mega kebaby:)

Chociaż nie byłam jakoś mega zmęczona po tej trasie, a na drugi dzień nie miałam nawet zakwasów, to była jednak moja najmocniejsza jak do tej pory trasa w życiu- nie dość, że pobiłam rekord przewyższeń ( 5200 m- wszystkie podjazdy robiłam bez żadnych przerw na odpoczynek i  bez zygzaków:), to jeszcze udało mi się pobić rekord dziennego dystansu (poprzedni 220 km- z Legnicy na Śnieżkę). A teraz pora na kolejne wyzwania:) Mam nadzieję, że ta wycieczka chociaż troszkę zrekompensowała chwilowy brak wpisów na moim blogu:)

I  na koniec ślad gps:
Route 2,752,210 - powered by www.bikemap.net




Komentarze
rmk
| 17:25 niedziela, 7 września 2014 | linkuj Czapki jak czapki, kaski z głów :)) Jestem pod olbrzymim wrażeniem trasy i Twoich możliwości. Są wielkie :)
Pixon
| 09:39 wtorek, 2 września 2014 | linkuj Czapki z głów :)
alouette
| 20:42 środa, 27 sierpnia 2014 | linkuj Dziękuję:)

Bogdano nie wiem, czy to forma, czy tylko wytrzymałość i dobre nastawienie psychiczne:)

Adhed, ja byłam w czeskich Karkonoszach pierwszy raz, ale teraz pewnie będę częściej tam wpadać, bo jest sporo szlaków rowerowych:)

Swiety, dokładnie! Tak sobie myślę, że to właśnie dzięki tym Alpom tak wszystko gładko poszło:)
Swiety
| 13:24 wtorek, 26 sierpnia 2014 | linkuj Gratulacje ! Robi ogromne wrażenie, zaprawa w Alpach wychodzi :)
adhed
| 18:04 niedziela, 24 sierpnia 2014 | linkuj Wielkie gratulacje! Ciężko mi w ogóle sobie wyobrazić taki dystans z takim przewyższeniem :-) Kilka miejsc kojarzę z zeszłego roku i trochę mnie zmotywowałaś, żeby sobie na pożegnanie z tą okolicą machnąć jakąś fajną trasę po czeskich Karkonoszach :-)
alouette
| 19:24 sobota, 16 sierpnia 2014 | linkuj Morsie, chciałam machnąć Śnieżkę, ale o tej porze niestety za dużo turystów było;p

Lea, dzięki, to pewnie zasługa tych alpejskich ścieżek:))
lea
| 15:16 środa, 13 sierpnia 2014 | linkuj No to teraz ja zbieram zęby z podłogi!
Olbrzymie brawa i pokłony do ziemi za ten SZAŁ. Zrobiłam podobną, choć lżejszą trasę i wiem ile mnie to kosztowało dlatego tym bardziej podziwiam za to co udało Wam się zrobić!!! Ponad 5 kilometrów w pionie to dla mnie granica do pokonania dopiero w przyszłym sezonie, kiedy mi się uda przez zimę doprowadzić do ładu kolano (oby!).
No nie.... Jeszcze raz - BRAWO!!! :-)
mors
| 20:45 wtorek, 12 sierpnia 2014 | linkuj Masakra, nie mam słów. ;p Z tego wpisu dałoby się zrobić 4 pojedyncze, a wciąż konkretne... :O
Jeszcze został Ci jeden paluszek - mogłaś Śnieżkę sobie machnąć. ;p
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa czaso
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]