Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi alouette z miasteczka Legnica. Mam przejechane 39831.55 kilometrów w tym 1054.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.86 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy alouette.bikestats.pl
  • DST 66.00km
  • Podjazdy 782m
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Terenowo

Piątek, 29 maja 2015 · dodano: 11.08.2015 | Komentarze 0

Po Everestingu mocy przez pewien czas nie ma...Jednak jest to niemały wysiłek dla organizmu, a regeneracja trochę trwa...Dlatego chciałam to zrobić przed moim wyjazdem na wakacje w Alpy. Wiedziałam, że mam szczyt formy i trzeba to wykorzystać:)

Przez pierwsze dwa dni po wyzwaniu czułam się zadziwiająco dobrze. Kolano nie bolało. Lekki kac rowerowy i nic poza tym. Zmęczenie jednak może wyjść nawet po kilku dniach. 

Obrzydł mi strasznie asfalt po Everestingu i samotna jazda. Napisałam więc do Wojtka, czy nie chce pojechać ze mną w Chełmy pokręcić gdzieś w terenie- tak, żeby było jak najmniej asfaltu:)  

Do Sichowa jedziemy przez lasek i pola koło Krajewa. W Sichowie wbijamy ponownie  w teren, którym robimy podjazd na radiostację. Dawno tutaj sobie zdjęcia nie robiłam:)



Potem zjeżdżamy terenem. Niestety podczas zjazdu coś się zakręciłam i odbijam nie w tą ścieżkę co trzeba. Wojtek twierdzi, że tędy też dojedziemy, więc cisnę dalej w dół. Jednak, w pewnym momencie ścieżka znika, a my lądujemy w jakichś dzikich chaszczach:)

Nagle zza krzaków wylatuje dzik. Stoję tutaj sama, bo Wojtek odszedł kawałek dalej obczaić trasę. Słyszę, że krzaki się trzęsą. Wiem, że zaraz wybiegnie kolejny dzik. Tylko.... nie jestem pewna,z  której strony!!! Szybko zasłaniam się rowerem i stoję w pełnej gotowości. Wyleciał! Szedł jak burza! Na szczęście, również nie w moim kierunku. Ufff.. Ale adrenalina lekka była:) 

Dalej musimy prowadzić chwilę rowery przez las, bo nie ma tutaj żadnej ścieżki..W końcu udaje nam się wydostać z lasu i szutrowymi ścieżkami jedziemy w rejonie Leszczyny, a potem Wojtek pokazuje mi fajne szutrówki w okolicy Kondratowa, których jeszcze nie widziałam. 

Później robimy jeszcze podjazd asfaltem pod lotnisko, a w Krajewie wbijamy ponownie w teren.

Już w połowie wycieczki poczułam dosyć upierdliwe kłucie w prawej łydce...Nigdzie sobie jej w trakcie wypadu nie nadwyrężyłam. Może to kontuzja, która wyszła dopiero kilka dni po Everestingu? 

Chcę już lajtowo wrócić do Legnicy, ale na podjeździe przypadkowo odwracam się i widzę, że ...ktoś za nami jedzie! Od razu zapominam o bólu łydki i zaczynam ostro cisnąć pod górę. A nie dam się!!  Przynajmniej nie na podjeździe:) I nie daję za wygraną:) Dojeżdżam jako pierwsza:)

Potem aż do Dunina jest mocne tempo, ale po chwili dojeżdża  do mnie Wojtek razem z tym drugim rowerzystą. Mężczyzna pyta się, czy znam Waldka i ekipę z Legnicy i że słyszał o mnie i o moich akcjach:) I tak sobie rozmawiamy już do samej Legnicy. A po drodze prawie wbiega na mnie jeszcze sarna w lasku złotoryjskim:) 




Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa iniem
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]