Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi alouette z miasteczka Legnica. Mam przejechane 39831.55 kilometrów w tym 1054.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.86 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy alouette.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2015

Dystans całkowity:920.50 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:32:17
Średnia prędkość:21.82 km/h
Suma podjazdów:6743 m
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:65.75 km i 3h 13m
Więcej statystyk
  • DST 116.00km
  • Czas 05:26
  • VAVG 21.35km/h
  • Podjazdy 1242m
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Na kawę i po piwo

Niedziela, 8 listopada 2015 · dodano: 10.11.2015 | Komentarze 5

W sobotę lało, więc na niedzielę zaplanowałam dłuższy wypad do Miedzianki. Zawsze kiedy tam jadę, to coś mi staje na przeszkodzie- jak nie upał, to tak jak dzisiaj- bardzo mocny wiatr. Ale dla tak dobrego piwa warto się trochę pomęczyć:)

Wyjeżdżam po 8.00 razem z Jarkiem i Piotrkiem. Ostro dzisiaj wieje! Na szczęście świeci słońce i jest ok 15. st.- mogę więc cisnąć na letniaka:)

Kierujemy się na Męcinkę. Po drodze przymusowa przerwa na....



....słit focię z kociakiem;) Ostatnio przyciągam koty jak magnes- ten pieszczoch specjalnie opuścił swoją elegancką miejscówkę na tarasie i zbiegł do mnie po schodach:)

W Męcince wbijamy siinglem na Górzec. Bardzo podoba mi się ta opcja wjazdu na szczyt- może i jest ostrzej, ale jakoś tak szybciej i przyjemniej mija podjazd:) W lesie przynajmniej tak nie wieje.... Z Górzca jedziemy do Kondratowa i tam odbijamy na szutrówkę, którą ostatnio pokazał mi Andrzej.

Dojeżdżamy do Muchowa i terenowym skrótem jedziemy do Lipy. Od wioski aż do Janowic praktycznie ciągle mamy pod wiatr. Na podjeździe tego aż tak nie czuć, bo górka trochę osłania przed wiatrem, ale na zjeździe... nie czuję jakbym zjeżdżała. Jadę pierwsza, więc nie ma lekko:) Ciągle trzeba kręcić. 

Jeszcze tylko kawałek podjazdu, który dłuższy się mi strasznie i  już jesteśmy w Janowicach Wielkich. Jak ja uwielbiam ten widok!:)



Po chwili odbijamy na Miedziankę i zajeżdżamy do browaru. Pora na krótki odpoczynek, aby zebrać siły na walkę z wiatrem w drodze powrotnej:

 

Kuchnia niestety czynna dopiero od 12.00.  A taką miałam ochotę na pierogi ze szpinakiem! :( Nie chce nam się czekać pół godziny- zamawiamy więc ciasto i kawę. No i oczywiście piwa na wynos:)



Od tygodnia nie jadłam nic słodkiego:) 



Pora wracać. Z Miedzianki zjeżdżamy do Marciszowa. Aż do Kaczorowa męczę się z bocznym wiatrem, który nieźle mną poniewiera... Potem aż do lipy chwila wytchnienia- wiatr w plecy.. Uff.. Jak lekko się podjeżdża! 

W Lipie na zjeździe słyszę za sobą ostre hamowanie auta. Zjeżdżam zdezorientowana i lekko wystraszona szybko na pobocze. Okazuje się, że to jakieś chłopaki postanowili sobie zrobić głupie żarty...

 W miarę przyjemnie jedzie się aż do Paszowic, chociaż wiatr już specjalnie nie pomaga. Najgorsze czeka nas jednak na koniec...

Kiedy wjeżdżamy na drogę w kierunku Myśliborza, a potem Chełmca - zaczyna się masakra... Podmuchy wiatru są tak silne, że miota mną po jezdni. Ledwo jadę. A potem kolejny ciężki odcinek- do Piotrowic. Niby płaska, prosta droga. Prowadzi jednak ona przez pola, dzięki czemu wiatr może nabrać niezłego rozpędu... Przez cały wypad jadę praktycznie sama. Przyzwyczaiłam się do samotnych, asfaltowych treningów, a poza tym nie lubię rozmawiać na wietrze, bo bardziej przypomina to przekrzykiwanie się.  Żałuję, że nie mam muzyki, bo ten szum wiatru w uszach lekko mnie dobija.. Droga ciągnie się w nieskończoność, a to przecież taki krótki fragment! 

Z Chełmca wracamy przez Stary Jawor i Przybyłowice do Legnicy.. Wiatr trochę mnie dzisiaj wymęczył (praktycznie przez większość trasy mieliśmy albo boczny albo w twarz), ale bez tragedii:) Fajnie mi się jechało i wypad całkiem konkretny. No i najważniejsze....mogę sobie teraz w nagrodę otworzyć piwo. W końcu pora na odrobinę niedzielnego relaksu:)






  • DST 70.00km
  • Czas 03:25
  • VAVG 20.49km/h
  • Podjazdy 840m
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Górzec terenem i Stanisławów asfaltem

Piątek, 6 listopada 2015 · dodano: 09.11.2015 | Komentarze 5

W piątek od razu po pracy wyskoczyłam pobujać się trochę po Chełmach. Plan był taki, że.... jechałam bez planu- gdzie mnie nogi poniosą, byle przed siebie:) Totalna improwizacja.

Najpierw jadę na Słup. Chwila rozkminy i robię Górzec czerwonym szlakiem od strony Bogaczowa. Na szczycie dłuższa rozkmina i zjeżdżam na dół do Chełmca. Tam wbijam na podjazd czerwonym szlakiem ponownie na Górzec. Kolejna rozkmina. Coś dzisiaj niezdecydowana jestem strasznie:)



Ostatecznie decyduję się zjechać czerwonym ponownie do Bogaczowa i tam szutrówką wbijam się na asfaltowy podjazd pod Stanisławów.

Na radiostacji podziwiam piękny jesienny krajobraz ze Śnieżką w tle:



I jeszcze na większym przybliżeniu:)



Tak wyglądają widoki od południowej strony. Bo od północnej.... nie jest za ciekawie...Cała okolica spowita szarą mgłą. Dziwi mnie to trochę, bo nad Stanisławowem czyste niebo i nawet słonko się przebija zza chmur. Dopiero później dowiaduję się, że to nie żadna mgła, tylko.... smog! Dobrze, że uciekłam dzisiaj z miasta- ale miałam wyczucie!:)

Po ostatniej fali krytyki postanowiłam kupić w końcu nogawki i dzisiaj miałam okazję je przetestować, chociaż cały wypad kusiło mnie, żeby je jednak zdjąć, bo było dosyć ciepło jak dla mnie:) W sumie to nie jeździłam w nich głównie dlatego, że poprzednie zgubiłam:) Miałam zamówić jakieś fajne, stylowe z Crafta, ale coś mnie podkusiło, żeby mieć dwie pary i poleciałam po tańsze do Decathlona. Lekko się zdziwiłam, bo rozmiar xs/s to jednak nie dla mnie- ledwo naciągnęłam nogawkę za kolano:) Żeby było zabawniej, to tego samego dnia kupiłam sobie cywilny sweterek w rozmiarze dziecięcym:) 

Test długich nogawek, ale za to na krótki rękawek! :) 



Z radiostacji zjeżdżam do Leszczyny, a potem wbijam na polną drogę i przez Dunino i lasek koło huty wracam do zanieczyszczonej Legnicy.
A po drodze, przejeżdżając koło Kaczawy- chyba zawstydziłam legnickich morsów, którzy właśnie przygotowywali się do kąpieli. Jakoś dziwnie się na mnie patrzyli:) O ludziach na mieście to nawet nie wspominam:)



  • DST 96.00km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dojazdy do pracy

Piątek, 6 listopada 2015 · dodano: 09.11.2015 | Komentarze 3

Dojazdy do pracy od poniedziałku do piątku.

A w czwartek z rana po 5.00 była gęsta jak mleko mgła. Nawet lubię takie klimaty:)

Zapomniałam się pochwalić na blogu, jaką super kartkę dostałam z wakacji:)

 


  • DST 55.00km
  • Czas 02:19
  • VAVG 23.74km/h
  • Podjazdy 304m
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zimno, ciemno i krótko po pracy

Środa, 4 listopada 2015 · dodano: 09.11.2015 | Komentarze 1

Dni już coraz krótsze- trzeba więc wykorzystać ostatnie chwile jasności...

Zapowiadali na dzisiaj 15 stopni. Kiedy wychodzę  przed 16.00 z przedszkola świeci jeszcze słońce. Zostawiam więc długie spodnie w szatni i jadę zupełnie na letniaka.

Dzisiaj wybrałam j krótką, asfaltową pętlę. Gdy dojeżdżam do Chełmca zaczyna się już robić ciemno. Miałam jechać na Myślinów, ale nie chce mi się już tam kręcić po ciemku, więc wybieram opcję bliższego i bardziej sztywnego podjazdu prosto z Chełmca- dawno go nie robiłam. A jest nawet całkiem fajny:)

Wracam tą samą trasą już w zupełnych ciemnościach. Temperatura bardzo szybko leci w dół. Jest zaledwie 6 st. , a uczucie chłodu dodatkowo potęgują gęste mgły. Już od Piotrowic czuję, że przemarzają mi dłonie. Nie mam czapki. Czuję jak zimno przeszywa mi głowę. Potem marzną palce u stóp.Co jest?! Na szczęście wzięłam bluzę z długim rękawem, ale to i tak nic nie pomaga. Czuję mocny ból w dłoniach..Marzę, żeby jak najszybciej znaleźć się w domu. Zaciskam pięści. Nawet piosenka Alicii Keys "Girl on fire" niezbyt mnie rozgrzewa...:)

W końcu docieram do domu. Ledwo człapię po schodach- tak mam zmarznięte nogi. Całe czerwone. Dłoni w ogóle nie czuję- są lekko odmrożone. Gdy wchodzę do mieszkania- kładę się na podłodze, wyję i klnę na przemian z bólu... Jakby ktoś mi wykręcał palce...Nie cierpię tego uczucia! Jak już ręce dochodzą do siebie, to potem zaczyna się ból palców u stóp. Na szczęście, już nie tak intensywny i po kilkunastu minutach mogę  wskoczyć pod gorący prysznic:)

Co ciekawe...nie przeziębiłam się po tym wypadzie, no i w końcu puściły mi zatoki- po 1,5 miesiąca. Ufff...:)