Info
Ten blog rowerowy prowadzi alouette z miasteczka Legnica. Mam przejechane 39831.55 kilometrów w tym 1054.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.86 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2015, Listopad14 - 32
- 2015, Październik16 - 55
- 2015, Wrzesień17 - 23
- 2015, Sierpień11 - 37
- 2015, Czerwiec11 - 25
- 2015, Maj14 - 62
- 2015, Kwiecień13 - 70
- 2015, Marzec13 - 71
- 2015, Luty12 - 47
- 2015, Styczeń8 - 50
- 2014, Grudzień13 - 57
- 2014, Listopad12 - 72
- 2014, Październik10 - 64
- 2014, Wrzesień14 - 40
- 2014, Sierpień11 - 42
- 2014, Lipiec22 - 141
- 2014, Czerwiec10 - 58
- 2014, Maj11 - 53
- 2014, Kwiecień12 - 74
- 2014, Marzec17 - 121
- 2014, Luty8 - 31
- 2014, Styczeń10 - 94
- 2013, Grudzień10 - 60
- 2013, Listopad4 - 37
- 2013, Październik8 - 30
- 2013, Wrzesień9 - 58
- 2013, Sierpień20 - 115
- 2013, Lipiec16 - 108
- 2013, Czerwiec9 - 22
- 2013, Maj15 - 33
- 2013, Kwiecień10 - 11
- 2013, Marzec8 - 9
- 2013, Luty9 - 20
- 2013, Styczeń13 - 1
- 2012, Grudzień13 - 15
- 2012, Listopad8 - 0
- 2012, Październik17 - 12
- 2012, Wrzesień18 - 12
- 2012, Sierpień23 - 29
- 2012, Lipiec31 - 12
- 2012, Czerwiec31 - 66
- 2012, Maj42 - 33
- 2012, Kwiecień29 - 24
- 2012, Marzec27 - 13
- 2012, Luty26 - 13
- 2012, Styczeń26 - 3
- DST 81.50km
- Sprzęt CUBE LTD Pro
- Aktywność Jazda na rowerze
Radogost
Piątek, 28 grudnia 2012 · dodano: 30.12.2012 | Komentarze 3
Dzisiaj umawiamy się na 9.00, żeby mieć więcej czasu na jazdę. Niestety Olek zaspał, więc do Męcinki jadę tylko z Anią i Jarkiem. Pod sklepem czekamy na Olka. Świeci słońce, nie wieje, ale mimo wszystko jest zimno ( 0 st.) i zaczynam powoli marznąć. W sumie to po chwili telepię się już z zimna. W końcu przyjeżdża Olek możemy już podjechać szutrami na Górzec. W Pomocnem zatrzymuję się na przystanku, żeby założyć drugą parę skarpetek, bo zmarzły mi stopy. Dojeżdża do nas Piotrek. I w takim składzie już bez zmian jedziemy do Siedmicy. Po drodze czeka nas wiele atrakcji. Są przeprawy przez strumienie, błoto, kamienie, jazda po polach, podjazdy i zjazdy w terenie. Szczególnie w pamięć zapadnie mi baaardzo stromy podjazd już pod samą wieżę widokową Radogost. Myślałam, że nie wyjadę, ale jednak udało się. Może to dlatego, że byłam już bardzo głodna i myślałam o Milce z orzechami, którą wiozłam już od 50 km w plecaku:) Weszliśmy na wieżę, skąd roztacza się piękny widok na Karkonosze. Potem chwila odpoczynku pod wieżą. Jemy czekoladę i jedziemy w kierunku Myśliborza. Niedaleko wioski na liściastym podjeździe spada mi łańcuch. Piotrek pomaga mi go założyć i wtedy....z pobliskich pagórków zaczynają zbiegać...kozy! Zatrzymują się na polu. Zostawiam rower i biegnę tam, żeby obejrzeć z bliska całkiem pokaźne stadko. Nagle nie wiadomo skąd pojawia się chłopak na koniu i galopuje w moją stronę! Wydaję lekki okrzyk przerażenia i chowam się za Jarkiem. Kowboj krzyczy do nas, że stado mu uciekło i jedzie zaganiać kozy. Muszę przyznać, że robi to profesjonalnie, jak w filmach o dzikim zachodzie:) Łańcuch założony, przerzutka zarzuciła, koń mnie nie stratował- możemy ruszać dalej. Ponownie (to już staje się tradycją! :) ) zajeżdżamy do baru w Myśliborzu na herbatkę z rumem. Na pierogi ze szpinakiem niestety zabrakło już czasu. To pewnie dlatego droga powrotna upływa nam wyłącznie na rozmowach o jedzeniu:)Kozy się pasą:)
Kozboj w akcji:)
Tyle rozmawialiśmy o jedzeniu, że nie wytrzymałam i zrobiłam w sklepie po drodze małe zakupy: