Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi alouette z miasteczka Legnica. Mam przejechane 39831.55 kilometrów w tym 1054.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.86 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy alouette.bikestats.pl
  • DST 85.00km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Test nowego sprzętu - Rudawy Janowickie (dzień 1)

Sobota, 31 maja 2014 · dodano: 03.06.2014 | Komentarze 7

Dzisiaj rozpoczęłam nowy etap rowerowych wypadów. Ale o tym później...:)

Choć starałam się spakować bardzo minimalistycznie, to mój plecak jeszcze nigdy nie był tak ciężki. Wyruszyliśmy tuż po 6.00 rano. Zapowiada się piękny dzień! Już od tygodnia z utęsknieniem czekałam na tę chwilę:) Ale znowu za bardzo się rozpędzam....:)

Trasa leci jak zwykle przez Górzec szutrami. Robimy podjazd asfaltowy pod Lipę, a potem wbijamy na Kolorowe Jeziorka.  Po drodze zaglądamy do sztolni- niestety niedostępnej dla turystów...



Chyba jedyna zaleta bycia malutką- nie muszę się specjalnie wysilać w takich przejściach:)



Po chwili docieramy do najpiękniejszego kolorowego- Błękitnego Jeziora. Błękitny to oczywiście mój ulubiony kolor, więc nad jeziorkiem spędzamy dłuższą chwilę. Wciągamy kanapki. Pięknie tu! Prawie jak na Malediwach;)



Z Kolorowych jedziemy teraz żółtym szlakiem w kierunku Rudaw. Dojeżdżamy do Przełęczy Rędzińskiej.  Zaliczamy tylko krótki fragment odcinka asfaltowego. Ciekawa jestem, jak wygląda cały podjazd. Trzeba będzie tutaj jeszcze wrócić i przekonać się o tym na własnych nogach:) Widoczki na górze całkiem, całkiem:)



Ponownie wbijamy w teren.... Słonko pięknie przygrzewa.



Po chwili wjeżdżamy już na dobrze mi znany, niebieski szlak pieszy. Zaczyna się zabawa w terenie:) Tutaj ćwiczę podrzucanie przedniego koła:)



Po chwili wjeżdżamy na szczyt Wołek (878 m). Trzy razy próbowałam pokonać techniczny odcinek na podjeździe prowadzącym na samą górę. Ciężki plecak znacznie utrudnia zadanie- trzeba więcej siły w nogach! W końcu za trzecim razem udaje mi się zrobić podjazd bez wypięcia. Uff:)  A na szczycie w nagrodę czekają na mnie piękne widoczki na Karkonosze:)



Potem rozpoczyna się zjazd. Dojeżdżamy do odcinka korzennego. Niestety po ostatnich deszczach podłoże jest dość niepewne- koła wpadają w poślizg. Muszę bardzo uważać na zjazdach i  mocniej wysuwać tyłek za siodło, bo plecak waży dobrych parę kilogramów i łatwo o lot przez kierę.... Już na początku trasy Jarek łapie kapcia:



Ja w tym czasie z nudów zjeżdżam sobie dwa razy po korzeniach. Za trzecim razem Jarek już po załataniu dętki postanawia zrobić mi zdjęcie. Podnoszę głowę do góry. Chwila zapomnienia, dekoncentracji i zaliczam niezbyt przyjemną glebę;/



Upadek choć zupełnie niegroźny był trochę bolesny. Dwa duże siniaki na udzie i lekko zdarte nogi. Ale jak zobaczyłam później w domu to ujęcie, to nie mogłam przestać się śmiać:)



Trochę tracę flow przez tę glebę, ale już wiem, że jazda z tak obładowanym plecakiem to zupełnie inna bajka i staram się bardziej uważać na trudnych odcinkach. Jedziemy dalej po korzonkach...W sumie robię ten zjazd dwa razy, by odczuć różnicę- na lekko,bez plecaka, a potem z całym ekwipunkiem:



Na końcówce jest taki trudny odcinek, którego do tej pory nigdy nie zjechałam i nie wiem czy kiedykolwiek zjadę. Brawo dla Jarka, który dojechał aż do samego strumienia. 

Po chwili czeka nas zjazd szutrową drogą. Na trasie jest pełno betonowych rynien. W pewnym momencie źle robię podskok, uderzam tylną oponą o kant rynny i ...oczywiście łapię snejka;)

Na szczęście tuż obok- na Przełęczy Karpnickiej odbywa się Rajd Karkonoski. Możemy więc połączyć przyjemne z pożytecznym i oglądać wyścig podczas wymiany dętki:)



Asfaltem zjeżdżamy z Przełęczy Karpnickiej do Janowic Wielkich. Krótka przerwa pod Dino. Robimy megawypaśne zakupy i zaczynamy podjazd terenem pod zamek Bolczów. Podjazd w całości do podjechania. Na krótkim odcinku jedynie się wypinam, ale nawet podprowadzając rower nie daję się wyprzedzić grupce młodych chłopaków- w dodatku bez plecaków!:) 

Dojeżdżamy na zamek Bolczów i rozpalamy ognisko. A na zamku czeka na nas iście królewska uczta- pieczone kiełbaski, chipsy, krówki:)



Oczywiście kolacja nie miałaby miejsca, gdyby nie Jarek, który wtargał to wszystko na górę:) Oto bagaż Jarka.....



....a oto mój bagaż;) Ale i tak, wierzcie mi - nie miałam lekko:)



Jest 17.00. Moglibyśmy teraz wrócić do Legnicy, ale ....po co? :) Możemy wrzucić na luz, siedzieć przy ognisku- jak dla mnie coś pięknego!:)

Słońce powoli zachodzi. Nad Rudawami rozpoczyna się barwny spektakl:



Pora wskakiwać do śpiworów i kłaść się spać! Dobranoc!:)))



Ciąg dalszy nastąpi......:)

Kategoria Rudawy



Komentarze
alouette
| 15:19 piątek, 6 czerwca 2014 | linkuj Gość, mam nadzieję, że się nie rozczarowałeś:)

Morsie, filmik jest, ale dodam go jak uzbiera mi się więcej gleb do takiej kompilacji moich upadków:)

Nie wytłumaczyłam tytułu, bo chciałam być trochę tajemnicza;p Ale zdradzę, że ten nowy sprzęt wiozłam w plecaku i jest on powiązany z ostatnim zdjęciem;) Ale Gość już wie, o jaki sprzęt chodzi:)

Goździk, to są Kolorowe Jeziorka koło Marciszowa, ale to Błękitne bije pozostałe o głowę i tak jak mówi Lea, najpiękniej prezentuje się przy słonecznej pogodzie:)

Rambo, dla mnie to było wystarczająco dużo płynów - nawet wmuszałam w siebie resztki Kubusia:) Nie było aż tak gorąco to i pić aż tak się nie chciało:)
Jaki zniszczony rower?;p Nic mu się nie stało, bo upadł na mnie:)
Eee tam, ta gleba to czysty błąd techniczny- nie byłam rozpędzona, więc jedyne co mi groziło to ryzyko jakiejś kontuzji.. Na szczęście skończyło się tylko na siniakach:)

Lea, tak myślałam, że Ciebie to rozbawi- dobrze znasz ten ból prawda?:) Ale jeśli nie stało się nic poważnego, to można wtedy tylko się śmiać:) Rudawy uwielbiam, a teraz mam ochotę na te okolice Gór Stołowych, bo wydaje mi się, że mają coś w sobie z Rudaw właśnie:)
lea
| 06:07 czwartek, 5 czerwca 2014 | linkuj Przepięknie!
Fantastyczny wypad sobie urządziliście.
Wiem, że gleba musiała boleć, ale i ja widząc to ujęcie nie mogłam się od śmiechu powstrzymać :D
Muszę czym prędzej nawiedzić Rudawy. Stęskniłam się za tymi szlakami. A jest za czym tęsknić :)
I na piękny kolor jeziorka trafiliście. Sama na pewno doskonale wiesz, że nie zawsze udaje się zobaczyć tak intensywny turkus.
ramborower | 14:06 środa, 4 czerwca 2014 | linkuj Hm....może chodziło tylko o nową dętkę ? A tytuł w stylu "Faktu" dla "lajków" :P . Jeziorko wyszło pięknie na zdjęciu oczywiście. Cos mało picia mieliście- mi by to nie styknęło na pół dnia, nie mówiąc o zaśnięciu "na sucho". Co tam wypadek i zniszczony doszczętnie rower - ważne, ze żyjesz :)
Gozdzik
| 13:33 środa, 4 czerwca 2014 | linkuj Jaaa cieeee kręceeee ale jeziorko czaderskie..... daj dokładniejszy namiar na nie ... to trzeba zobaczyć zanim nadejdzie kres .........
mors
| 20:31 wtorek, 3 czerwca 2014 | linkuj PS. tak jakby nie wytłumaczyłaś tytułu - jaki nowy sprzęt? ;>
mors
| 20:30 wtorek, 3 czerwca 2014 | linkuj No przepięknie Ci to wyszło! :D Tylko czy rowerkowi nic się nie stało? ;)
Te ujęcia z gleby to chyba zrzuty z filmiku z GoPro, prawda? To może zjutubuj całość? :>

A jeziorko oczywiście też wymiata. :O I reszta wycieczki też. ;) I druga część też, choć jeszcze jej nie znam, ale nie mam żadnych wątpliwości. ;D
Gość | 19:46 wtorek, 3 czerwca 2014 | linkuj Czekałem na ten wpis, bo Jarek już dał wcześniej zapowiedź na Strav''''ie
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa onage
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]