Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi alouette z miasteczka Legnica. Mam przejechane 39831.55 kilometrów w tym 1054.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.86 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy alouette.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2014

Dystans całkowity:1368.50 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Suma podjazdów:21153 m
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:62.20 km
Więcej statystyk
  • DST 64.50km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po Chełmach

Czwartek, 3 lipca 2014 · dodano: 05.07.2014 | Komentarze 11

Ostatnia jazda przed 4- dniową przerwą. Jeździć coś tam będę, ale już na Bergamoncie, bo Cube musi być dobrze przygotowany na wyprawę.

Najpierw jadę przez Słup do Męcinki. Na trasie Warmątowice- Bielowice niespodzianka. Szutrowa ścieżka, do której żywię pewien sentyment zostanie niestety zalana asfaltem;/

Z Męcinki wbijam szutrami na Górzec, a następnie z Pomocnego wjeżdżam na radiostację. Do Legnicy wracam przez Dunino. Po drodze zatrzymuję się jeszcze przy krzakach dzikich róż- zrobię sobie dzisiaj cudnie pachnącą, różaną kąpiel:) Pełen relaks:)

Ponieważ nie zrobiłam dzisiaj żadnych zdjęć, to pochwalę się tylko moim ciastem z kruszonką, budyniową pianką i malinami:)



  • DST 113.00km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Osada Danieli, Restauracja Wiatrak i Zamek Grodziec

Środa, 2 lipca 2014 · dodano: 03.07.2014 | Komentarze 15

Ta wycieczka już od dawna chodziła mi po głowie. Ot lajtowa trasa, ale jakże ciekawa! Zwłaszcza dla takiej miłośniczki zwierząt, jak ja:) Dlatego na wstępie już ostrzegam: UWAGA! Bardzo dużo słit foci:)

Pierwszy cel dzisiejszej wycieczki- Osada Danieli. Jest to gospodarstwo agroturystyczne koło Chojnowa, gdzie można zobaczyć różne, słodkie zwierzaki. Nigdy tam nie byłam, więc postanowiłam, że muszę koniecznie odwiedzić to miejsce! Zwłaszcza, że mam nowy aparat, więc warto trochę się nim pobawić:)

Do Zamienic docieram polnymi drogami. Trochę czasu mi to zajmuje. Co chwilę gubię trasę. Na szczęście wgrałam sobie do telefonu trasę, więc w końcu udaje mi się dotrzeć na miejsce. Po drodze przejeżdżam jeszcze obok urokliwych stawów w pobliżu Niedźwiedzic, gdzie podziwiam cudne widowisko- stada żurawi efektownie lądują na jeziorze, uderzając skrzydłami o wodę. 

Jadę i podziwiam piękne okoliczności przyrody. Jakaś taka wyluzowana dzisiaj jestem. Nigdzie mi się nie spieszy. Cieszę się z jazdy. No i z wakacji oczywiście:)

Zajeżdżam do osady. Moim przewodnikiem jest 11- letnia córka gospodarzy. Dziewczynka pokazuje mi wszystkie zwierzątka w osadzie, a tych jest tutaj naprawdę sporo!  Sporo zrobiłam również zdjęć. Naprawdę ciężko było wybrać mi te najlepsze, więc poniżej zamieszczam całkiem obszerną galerię:

Mały kangurek:



Płochliwa alpaka:



Przesłodki króliczek:) 



Nutrie chętnie pozowały do zdjęć:



Cheese!! :D



Kotów to tam było chyba ze 20! Trzy kotki okociły się bowiem w tym samym czasie. Małe kociaki pójdą do adopcji. 





Nie mogłam się oderwać od tych kociaków. Ale i tak najsłodsze były maluchy:





A to mój ulubieniec:)







 I co ?? Fikasz!! ???;p



Oprócz kociaków były również wesołe psiaki:





A teraz szczerzymy ładnie kły do obiektywu:)



Kozy oczywiście nie mogło zabraknąć!!:)



No i danieli:



Te byczki wyszły mi na spotkanie, ale chyba nie były zbyt przyjaźnie usposobione:)



Na koniec zaglądam jeszcze do zagrody owiec:



W osadzie spędzam chyba z godzinę albo lepiej.  Posiedziałabym jeszcze dłużej, ale muszę już powoli zmykać. Wyciągam pieniądze, żeby zapłacić. Właściciel mówi, że nie trzeba. W dodatku proponuje mi kawę. Ostatecznie proszę o wodę. Ładnie dziękuję i jadę dalej. Bardzo pozytywne miejsce i ludzie, którzy je stworzyli. Widać, że kochają zwierzęta.

Po drodze atakują mnie muchy końskie. Jak ja ich nie cierpię!!!! W sumie mam sześć ugryzień. Wcześniej przy byczkach dziabnęły mnie trzy;/ Na polnej, piaszczystej drodze mija mnie auto wznosząc tumany kurzu. Początkowo się zatrzymuję, ale gdy słyszę złowieszcze bzykanie koło ucha, od razu naciskam mocniej na pedały, wbijając się w piaskową chmurę. Piasek zgrzyta między zębami. Dobrze, że chociaż mam okulary:)

Dojeżdżam do drugiego celu wycieczki- restauracji znajdującej się w odrestaurowanym wiatraku.



Ponoć dają tutaj bardzo smaczne i wypasione porcje. Postanawiam to sprawdzić. Zamawiam sobie obiad. A po chwili dostaję taki tyci kotlecik:)



Porcja była naprawdę spora! I rzeczywiście bardzo smaczna:) Postanawiam, że zjem wszystko. Nic z tego! Ale i tak wciągam wszystkie surówki, całą porcję frytek i pół kotleta. Nieźle, jak na mnie:) A co tam! Raz na jakiś czas mogę sobie pozwolić na takie szaleństwo. Zwłaszcza, że już niedługo o takim obiadku będę mogła tylko pomarzyć:)

Czas na trzeci punkt wycieczki- zamek Grodziec. Dość szybko dostaję się tam asfaltami. Na zamku chwila przerwy na zdjęcia i zawijam się już w stronę Legnicy.



Zawisza Czarny z chęcią dosiadłby tego białego rumaka:)



Podczas zjazdu na asfalt wypełza mi duży zaskroniec. Daję ostro po hamulcach i łapię go:) Niestety nie udaje mi się zrobić zdjęcia, bo zaskroniec mocno się wije i wyślizguje mi się z ręki. 

Powrót do Legnicy idzie już mi o wiele sprawniej, bo znam w większości trasę, więc nie muszę co chwilę spoglądać na telefon. 

Wycieczka bardzo udana. Taki lajcik przed nadchodzącą i wymagającą wyprawą.......

Po dzisiejszej i ostatnich samotnych wycieczkach wyciągnęłam jeden wniosek: podróżowanie samemu ma sporo plusów! Zauważyłam, że ludzie są dla mnie jacyś tacy milsi, chętniejsi do rozmów i pomocy.


Kategoria Ponad 100