Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi alouette z miasteczka Legnica. Mam przejechane 39831.55 kilometrów w tym 1054.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.86 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy alouette.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2013

Dystans całkowity:926.83 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:61.79 km
Więcej statystyk
  • DST 33.00km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Nakarmić kozy

Czwartek, 9 maja 2013 · dodano: 09.05.2013 | Komentarze 0

Burza od południa wisiała w powietrzu, więc dopiero po 17.00 wyszłam z domu. Krótka przejażdżka przez las do Dunina, żeby nakarmić kozy.

Zdjęcie kozy musi być:)



  • DST 62.81km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Na lody do Kaskady

Środa, 8 maja 2013 · dodano: 08.05.2013 | Komentarze 1

W pierwszą stronę pod wiatr przez Słup na Górzec. Zjazd asfaltem do Chełmca, a potem na pucharek lodów w barze Kaskada (moje pierwsze lody w tym roku!! :D) i colę w barze Klaudia. A wracając z Myśliborza zrobiliśmy sobie mały trening. Jarek z Łukaszem już na szutrach mi odskoczyli i aż do Legnicy goniłam za nimi. Nawet nie zatrzymałam się, by pogadać z Moniką, bo nie było czasu;p Właściwie aż do mostu w parku prędkość na moim liczniku nie spadała poniżej 30 km/h. I nawet trochę się spociłam;)

Nowe rękawiczki już przyszły i mogłam je dzisiaj przetestować:)



  • DST 135.50km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Rudawy Janowickie

Niedziela, 5 maja 2013 · dodano: 06.05.2013 | Komentarze 5

Na wycieczkę w Rudawy stawili się nieliczni, a właściwie tylko ja i Jarek:) O 8.00 ruszamy ze skrzyżowania szybkim tempem przez Warmątowice i na Górzec szutrem. Następnie asfaltem w pociągu za Jarkiem przez Muchów do Wojcieszowa.

W Wojcieszowie atakuje mnie piesek. Ze strachu zbyt energicznie wypinam nogę i łapie mnie skurcz. We wiosce krótka przerwa pod sklepem na żelki i od tej pory trasa robi się o wiele ciekawsza.

Terenem podjeżdżamy na Skopiec. Bardzo fajny, przyjemny i dość sztywny podjazd. Gdzieś w lesie przez chwilę gubimy szlak. A potem zjeżdżamy przez pola i lasy. Podczas zjazdu przerwa, bo Jarek zerwał łańcuch. Ja w tym czasie wcinam bułkę:)

Na trasie pojawia się coraz więcej błotka. Na początku się trochę stresuję, że pobrudzę sobie nowe ubranie, ale potem już jakoś przestaję się tym przejmować:)

Na koniec czeka nas fajny trawiasty, mokry, szybki zjazd do Radomierza. Widoczki po drodze na Rudawy niesamowite! I jeszcze ta soczysta zieleń potęguje to wrażenie..

Po zjeździe do głównej szosy, czekamy dobrych kilka minut na dogodny moment, aby przeprowadzić rowery. Zbliża się koniec majówki, więc ruch na drodze spory.

Z Radomierza wbijamy na polne drogi. Zaczyna wychodzić słońce, przez drogę przebiegają nam sarny, a w oddali widać już cel naszej wycieczki- Rudawskie górki.

Po chwili wbijamy na niebieski szlak pieszy. Początek jest bardzo trudny i muszę wprowadzać rower (Jarek daje radę). Potem jednak staje się przejezdny. Wkrótce docieramy do trasy prowadzącej na szczyt Sokolik. Bardzo fajny i techniczny podjazd. Po drodze Jarek ponownie zrywa łańcuch! Zaczynam się bać, że przez te problemy z łańcuchem nie ukończymy trasy.W dodatku zaczyna padać drobny deszczyk, a to oznacza mokre korzenie i kamienie. Ale dajemy radę. Całkiem sprawnie idzie mi podjazd pod szczyt.

A pod szczytem krótka przerwa. Najpierw ja, a potem Jarek wchodzimy na skałki pooglądać widoczki. Niestety widoczność średnia. Ale co tam! Teraz czeka nas fajny zjazd:) Oczywiście trzeba bardzo uważać, żeby nie wpaść w poślizg na kamieniach czy korzeniach. Po drodze turyści zatrzymują się i obczajają, jak zjeżdżamy. Oczywiście nie obywa się bez zabawnych komentarzy:) Oto kilka z nich :

- Dwie dziewczyny stanęły na podjeździe w jedynym miejscu, gdzie Jarek mógł się przebić, aby ominąć duży korzeń:
"Tak właśnie sobie stanęłyśmy i patrzymy, czy to podjedziesz" (niestety nie udało się;p)

- Rozmowa między mamą a dzieckiem:
"Uwaga Pani zjeżdża"
"Ale mamo obowiązuje ruch prawostronny"
"Tak, ale tutaj to jest prawo dżungli"

- Mała dziewczynka mierzy wzrokiem mój rower i z obrzydzeniem mówi: "Ale brudny rower" :)

Po zjeździe z Sokolika próbujemy podjechać na sąsiedni szczyt, czyli Krzyżną Górę. Niestety szlak nie jest przejezdny. Podprowadzamy więc do połowy rowery. Jarek biegnie na górę cyknąć fotkę. I potem zjeżdżamy tzn. Jarek zjeżdża, a ja schodzę na dół, bo zjazd ten przerasta moje umiejętności techniczne:)

Zjeżdżamy do Schroniska Szwajcarka na żurek, a potem odbijamy na zielony szlak prowadzący na zamek Bolczów. Początkowo ścieżka jest bardzo fajna. Szutrowy podjazd przypomina trochę ten górzcowy. Niestety później robi się już znacznie bardziej hardcorowo. Trasa zaczyna bardziej przypominać wartki strumień niż szlak. Do tego pełno kamieni. Jarek zjeżdża, a ja sprowadzam rower mocząc buty w wodzie i błocie. Potem czeka nas podchodzenie, bo podjazd również okazuje się nieprzejezdny. Nie dość, że sztywny, to wszystkie skały i korzenie są tak mokre, że ślizgam się nawet podprowadzając rower. Ale w końcu udaje się! Zamek zdobyty:)

Robimy kilka fotek zamkowi i wracamy już szybkim tempem asfaltami do Legnicy, bo zaczyna się ściemniać. Do Kaczorowa jadę w tunelu, bo jazda po głównej nie należy do najprzyjemniejszych. Po drodze udaje mi się zrobić jeszcze kilka sprintów:) Podczas zjazdu do Lipy Jarkowi psuje się bębenek od piasty XT i od tej pory musi jechać już na ostrym. Ale lipa! ;p Do Legnicy dojeżdżamy o 20.00. Jeszcze tylko szybko na myjnię i koniec majówki!

A teraz "trochę" zdjęć zrobionych przez Jarka:D

Szutrowy podjazd na Skopiec:



Chwila przerwy na podziwianie widoczków:)



Jarek planuje trasę...



...i trzeba przyznać, że jest bardzo urozmaicona. Jazda po trawie...



...i błocie:)



Zerwanie łańcucha po raz pierwszy :



Owieczki:)



Cel naszej wycieczki już blisko:



I wbijamy na niebieski szlak:



Zerwanie łańcucha po raz drugi:



W trakcie podjazdu na Sokolik:



Widoczki z Sokolika. Szkoda, że pogoda się trochę popsuła..







Dwa Cuby:)



Widoczki z Krzyżnej Góry:





Po tych kamieniach nie udało mi się zjechać;p



Zjazd strumyczkiem:





Chciałam pocałować tę żabkę, ale uciekła;)



W końcu udało się zdobyć zamek:)



Jarek się zmęczył;p



I na koniec przejazd przez potoczek:




Kategoria Ponad 100, Rudawy


  • DST 63.68km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Myślibórz

Sobota, 4 maja 2013 · dodano: 04.05.2013 | Komentarze 0

Lajtowym tempem na pierogi ruskie, gorącą czekoladę i ciasto o intrygującej nazwie "Kolorowe Oczka" do Baru Kaskada. Taka rozgrzewka przed jutrzejszym wypadem:)


  • DST 124.32km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Zimna setka

Środa, 1 maja 2013 · dodano: 02.05.2013 | Komentarze 0

Początkowo plan był taki, żeby powtórzyć trasę z ubiegłego roku, czyli przejechać Szlak Wygasłych Wulkanów. Na przystanku spotykamy się o 8.00. Pogoda nie zachęca do robienia długich dystansów- jest zimno, wilgotno, a na asfalcie dalej są kałuże, co oznacza spore błoto w terenie. Postanawiamy więc zrobić sobie krótką przejażdżkę w okolicach Chełmów- właściwie rozjazd po ostatniej wycieczce na Okraj (wcześniejsza wersja zakładała dojazd na Skopiec, Okole i Kapellę, ale złe warunki pogodowe skutecznie nas zniechęciły).

Najpierw podjeżdżamy szutrami Górzec. Czuję, że brakuje mi mocy i siły w nogach- mój organizm jeszcze się nie zregenerował po ostatniej długiej trasie.

Z Górzca jedziemy przez Pomocne do Muchowa, gdzie skręcamy na szutrową drogę. Na zjeździe robi się tak zimno, że nie mam siły, aby trzymać kierownicę- tak mam zmarznięte ręce. Jest zaledwie 7 stopni i jeszcze wieje wiatr. Na szczęście Olek pożycza mi swoje rękawiczki:)

Z Muchowa zjeżdżamy do Lipy. Chwila postoju pod sklepem. Postanawiamy pojechać do Myśliborza na pierogi, a potem wrócić do domu, bo wszyscy są bardzo zmarznięci.

Na zjeździe do Siedmicy wbijamy na chwilę do lasu, żeby zbadać nieznane nam wcześniej szlaki. Robimy kółeczko i leśnymi drogami docieramy do szutrowych, dróg, którymi dojeżdżamy już do Myślinowa. Szybki zjazd asfaltem do Myśliborza i "lekko" ubłoceni wpadamy do Baru Kaskada. Dawno nas tu nie było:) Jemy PRZEPYSZNE pierogi ze szpinakiem i postanawiamy jechać dalej i wykręcić jeszcze trochę kilometrów, bo Olek chciałby w końcu zrobić pierwszą setkę w tym roku:)

Z Myśliborza jedziemy asfaltowo-szutrową drogą ponownie na Górzec i zjeżdżamy do Pomocnego. W połowie drogi na Stanisławów odbijamy na asfaltową drogę, a właściwie teren lotniska. Kiedy droga się urywa przejeżdżamy lekkie błoto. Czeka nas teraz piękny długi zjazd szutrowymi drogami prowadzącymi do Leszczyny. Zasuwamy przez świerkowy las, kiedy pod koniec zjazdu Jarek i Ania łapią kapcie. Olek pomaga Ani zmienić dętkę, a ja się nudzę i robię im zdjęcia;)

Zjeżdżamy do Leszczyny na kawę. Akurat W Dymarkach Kaczawskich odbywa się jakaś impreza majówkowa i zapuszczają ostre hity:) Z Leszczyny wracamy przez Sichów do Legnicy. Tradycyjnie w Duninie przerwa na karmienie kóz.

Dojeżdżamy do miasta. Jedziemy jeszcze na chwilę do mnie, a potem na myjnię.

I chociaż cel nie został zrealizowany, to wycieczka bardzo się udała i dystans nawet wyszedł podobny:)

Trochę zdjęć od Jarka, Olka i Ani:)

Test nowych okularów. W sumie to pierwsze okulary w moim życiu. Dałam radę przejechać w nich cały dzień, więc myślę, że się przyzwyczaję;)



Podjeżdżamy Górzec po raz pierwszy tego dnia:





Za ciepło to nie było;)



Jest oooostro;)



Przebita dętka Jarka:



Przebita dętka Ani:



Leśny serwis:





A ja i Olek szczęśliwi, bo nie złapaliśmy żadnego kapcia:)



Kategoria Ponad 100