Info

Więcej o mnie.


Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2015, Listopad14 - 33
- 2015, Październik16 - 55
- 2015, Wrzesień17 - 23
- 2015, Sierpień11 - 37
- 2015, Czerwiec11 - 25
- 2015, Maj14 - 62
- 2015, Kwiecień13 - 70
- 2015, Marzec13 - 71
- 2015, Luty12 - 47
- 2015, Styczeń8 - 50
- 2014, Grudzień13 - 57
- 2014, Listopad12 - 72
- 2014, Październik10 - 64
- 2014, Wrzesień14 - 40
- 2014, Sierpień11 - 42
- 2014, Lipiec22 - 141
- 2014, Czerwiec10 - 58
- 2014, Maj11 - 53
- 2014, Kwiecień12 - 74
- 2014, Marzec17 - 121
- 2014, Luty8 - 31
- 2014, Styczeń10 - 94
- 2013, Grudzień10 - 60
- 2013, Listopad4 - 37
- 2013, Październik8 - 30
- 2013, Wrzesień9 - 58
- 2013, Sierpień20 - 115
- 2013, Lipiec16 - 108
- 2013, Czerwiec9 - 22
- 2013, Maj15 - 33
- 2013, Kwiecień10 - 11
- 2013, Marzec8 - 9
- 2013, Luty9 - 20
- 2013, Styczeń13 - 1
- 2012, Grudzień13 - 15
- 2012, Listopad8 - 0
- 2012, Październik17 - 12
- 2012, Wrzesień18 - 12
- 2012, Sierpień23 - 29
- 2012, Lipiec31 - 12
- 2012, Czerwiec31 - 66
- 2012, Maj42 - 33
- 2012, Kwiecień29 - 24
- 2012, Marzec27 - 13
- 2012, Luty26 - 13
- 2012, Styczeń26 - 3
- DST 54.00km
- Sprzęt Józek
- Aktywność Jazda na rowerze
Stanisławów
Wtorek, 3 kwietnia 2012 · dodano: 03.04.2012 | Komentarze 2
Dzisiaj pełna konspiracja. Rano byłam bardzo osłabiona. Dodatkowo cały czas męczy mnie kaszel. Po pracy trochę wahałam się, czy aby na pewno wyjść dzisiaj na rower. Jednak gardło nie bolało i to przeważyło. Poza tym muszę mieć formę na piątkową wycieczkę:) Zapakowałam ubrania rowerowe do torebki i cichutko razem z Józkiem skierowałam się ku drzwiom wyjściowym. Nagle z kuchni wyjrzała głowa mojej mamy: "Idziesz na rower???!!!". "Nie mamo, jadę do Łukasza"- odpowiedziałam zgodnie z prawdą i szybko zamknęłam drzwi. Tymczasem u Łukasza czekał już na mnie mój Cube. Szybko przebrałam się i pojechaliśmy przez Bartoszów i Winnicę do radiostacji w Stanisławowie. W Sichowie najpierw gonił nas pies, a potem na drodze spotkaliśmy dwa konie, które chyba komuś uciekły. Z kolei na podjeździe do Stanisławowa przez drogę przebiegło nam stado jeleni i łani. Szkoda, że nie mieliśmy przy sobie aparatu, bo szybko uciekły:( Jechało mi się zadziwiająco dobrze (ciekawe jak będę czuła się jutro), tylko mięśnie trochę bolały, ale myślałam, że po tygodniowej przerwie będzie dużo gorzej:)W końcu trochę odżyłam i już humor mi się poprawił:)