Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi alouette z miasteczka Legnica. Mam przejechane 39831.55 kilometrów w tym 1054.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.86 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy alouette.bikestats.pl
  • DST 80.00km
  • Sprzęt CUBE LTD Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Bolesna niedziela

Niedziela, 5 października 2014 · dodano: 06.10.2014 | Komentarze 10

Cały zeszły tydzień funkcjonowałam na wysokich obrotach- dużo pracy i niestety mało roweru. Przygotowuję w przyszłym tygodniu imprezę dla całego przedszkola, więc  dodatkowo włączył mi się stres.  Tak się to wszystko skumulowało, że w sobotę spałam ponad 12 godzin! W piątek stwierdziłam, że w weekend sobie to odbiję i zrobię jakąś mega wycieczkę. Nie wyszło.. 

W sobotę uaktywnił się mój ząb mądrości. Szklane oczy. Dziąsło spuchnięte. Czułam się, jakby mi ktoś przywalił w twarz...Wyszłam więc jedynie na spacer i postanowiłam, że jutro już na pewno zrobię jakąś konkretną trasę. I znowu się nie udało....

W niedzielę oczywiście ból zęba nie ustąpił. Mgła za oknem mnie dobiła. Stwierdziłam, że jednak nie mam dzisiaj siły na długodystansowy wypad. Postanowiłam pojechać z Jarkiem na lajtową, niedzielną wycieczkę.

Staram się nie wierzyć w przesądy, ale sytuacja, która miała dzisiaj miejsce była dość niezwykła...Na większość wycieczek od ponad roku zabieram ze sobą mój szczęśliwy wisorek z rowerkiem. W zeszłym sezonie, podczas wypadu na Rychleby zerwał mi się łańcuszek. Powiedziałam wtedy chłopakom, że to źle wróży i.......Jarek zaliczył ostre OTB.  Dzisiaj chciałam zapiąć naszyjnik, ale coś mi nie wychodziło. Ostatecznie przywieszka z rowerkiem wylądowała na podłodze. Poprosiłam więc Jarka o pomoc. Jarkowi też nie wyszło i po chwili mój rowerek leżał już na ziemi bez jednego koła;/ Ponownie pomyślałam - Zła wróżba. I niestety znowu miałam rację. Tylko tym razem nieszczęście miało spotkać mnie.  Pocieszałam się jednak w myślach, że przecież dzisiaj będzie spokojna wycieczka bez ostrego terenu, więc niepotrzebnie dramatyzuję...A jednak...

Wychodzimy późno, jakoś po 13.00. Ból zęba dokucza i nie mam dzisiaj zupełnie żadnego powera. Spacerowym tempem jedziemy przez lasek koło huty, a potem przez pola przebijamy się aż do Leszczyny. Robimy podjazd szutrami i za Muchowem ponownie wbijamy na leśne ścieżki.  

W lesie trochę odżywam- a to za sprawą przepięknych, jesiennych kolorów. Cisza i spokój, niesamowite światło, złote liście- las jest zdecydowanie najpiękniejszy o tej porze roku!



Ostatnie już chwile, kiedy można pomykać na letniaka:)



Po chwili wjeżdżamy w ciemny, świerkowy las i robi się już zdecydowanie chłodniej:



Jeszcze chwilę zabawy w leśnym terenie:













Szutrami dojeżdżamy do Siedmicy:



Docieramy do asfaltu. Zastanawiamy się, co robić dalej. Za dwie godziny zachód słońca. Mieliśmy dzisiaj obczaić, czy szutrówka za Siedmicą doprowadzi nas do Paszowic. Jarek proponuje, żeby na dzisiaj już to sobie odpuścić. Ja się upieram, że spokojnie zdążymy wrócić do Legnicy (nie mamy ze sobą oświetlenia), najwyżej wejdę Jarkowi na koło i sprintem pociśniemy do miasta. Jak powiedziałam, tak zrobiłam i już po chwili rozpoczynamy jazdę po szutrowej ścieżce. Droga jest bardzo łatwa i przyjemna. Najpierw lekki podjazd, a potem zjazd. Nawierzchnia robi się bardziej wyboista i sypka. Zjeżdżam szybko za Jarkiem. Cieszę się, że nie ma dzisiaj ostrego terenu, bo przy tym bólu zęba mogłabym mieć problemy z koncentracją. Radość przedwczesna....  W pewnym momencie, na niewinnej, leśnej ścieżce zaliczam szlif. Przednie koło  przy dużej prędkości wpada mi w poślizg. Nie wiem, dokładnie co się stało. Pamiętam tylko, że moja pierwsza myśl, kiedy już wiedziałam, że nie wyjdę z tego obronną nogą- była taka Ale o co chodzi??!! :) Zupełnie nie spodziewałam się żadnych trudności na takiej trasie! A tu małe zaskoczenie... I duży ból...

Przewracam się  na prawy bok. Czuję mocny ból miednicy i podbrzusza. Chwilę jeszcze leżę i krzyczę do Jarka, że się wyglebałam, ale Jarek już odjechał. Biegną za to do mnie turyści, których mijałam chwilę wcześniej. Wszystko w porządku?! Tak, nic się nie stało- stękam, szybko wstaję i wsiadam na rower, bo trochę mi głupio...:) Pewnie nieźle łupnęłam skoro to usłyszeli:)

Łańcuch mi spadł. Nie chce mi się z tym teraz bawić.Wsiadam na rower i staczam się na dół, gdzie czeka już na mnie zaniepokojony Jarek. Na szczęście skończyło się tylko na obtłuczeniach i obtarciach. Zaczyna mi się dość mocno kręcić w głowie. Kucam na chwilę i zamykam oczy. Przechodzi.. Dostaję lekką zrypkę od Jarka za brak koncentracji na trasie. Faktycznie wszystkie moje gleby w tym roku zaliczyłam na dość łatwych ścieżkach. Natomiast w ostrym terenie, na korzeniach, kamulcach- zawsze jakoś udawało mi się w odpowiednim momencie wypiąć odskoczyć. No ale i tak bywa. Pech i tyle..Nie pierwsza i nie ostatnia gleba...

A to moje obrażenia;)

Lekko obtarte nogi i kolana:



Obity bok i rozcięta skóra. Ten Tygrysek już dzisiaj nie pobryka;)



I ślad po szlifie, który nie da mi dzisiaj w nocy spokojnie zasnąć;)



Czas na powrót do Legnicy. Ponad 20 km, a słońce zaczyna już zachodzić. Zaciskam zęby. Jęczeć będę w domu, teraz trzeba się spiąć, żeby zdążyć przed zmrokiem. Na szczęście na rowerze ból nie dokucza aż tak bardzo i mogę dość szybkim tempem wracać do Legnicy. Czasem bok przypomni o sobie na dziurawych drogach i krawężnikach. 



Do Legnicy udaje nam się dotrzeć tuż po zachodzie słońca. Przede mną intensywny tydzień- impreza przedszkolna, robienie dekoracji, próby tańca z dzieciaczkami, a ja na dzień dzisiejszy czuję się dość lekko poobijana- boli cała prawa strona: prawy ząb, prawa ręka i prawe biodro. Do tego jeszcze doszedł lekki ból łopatek. Ale dam radę. Oczywiście do pracy dzisiaj jadę rowerem:)



Komentarze
alouette
| 17:30 piątek, 10 października 2014 | linkuj Mariusia, ale moje przeczucia często się sprawdzają;)

Darecki, dziękuję- imprezka się udała:)

Anetka- najważniejsze, że udało się z powrotem szybko wskoczyć na rower:)

z1b1- Dzięki( Pierwszy raz mam ślad po szlifie i rzeczywiście piecze już od tygodnia prawie i goi się bardzo powoli. A jak musi dopiero boleć taki szlif na asfalcie z poobdzieranym całym bokiem.....
z1b1
| 08:00 czwartek, 9 października 2014 | linkuj Oj, nie ma jak szlif :( dobrze że to nic poważnego się nie stało,a rower cały :) szybkiego zagojenia ran życzę i jak najmniej takich wypadków. Pozdro!!!
anetkas
| 17:23 wtorek, 7 października 2014 | linkuj O kurczę... Niby takie niewielkie bam ale zawsze... :(
Darecki
| 05:55 wtorek, 7 października 2014 | linkuj Powodzenia w przedszkolakowej imprezie :-)
daniel3ttt
| 21:49 poniedziałek, 6 października 2014 | linkuj Tylko pogratulować samozaparcia. Fajne fotki jak zwykle
marusia
| 17:55 poniedziałek, 6 października 2014 | linkuj Nie wierz w przesądy. To czysta statystyka. Jak się jeździ -to od czasu do czasu się po prostu upada. A już najczęściej na łatwych trasach. Uśpienie czujności -ot cała tajemnica. Wisiorka z rowerkiem do tego nie mieszaj :]
ramborower | 14:17 poniedziałek, 6 października 2014 | linkuj oj..... chyba czas na emeryturkę rowerową ? ;)
k4r3l
| 11:39 poniedziałek, 6 października 2014 | linkuj Auć, ja ostatnio wyglebiłem jadąc pod górkę jakieś zabójcze 5km/h. Pokonał mnie taki drewniany przepust w poprzek szutrówki, także dużo nie trzeba ;) Plus taki chłodniejszej pogody, że dodatkowa warstwa ciuchów potrafi ochronić przed takimi właśnie szlifami ;)
alouette
| 08:14 poniedziałek, 6 października 2014 | linkuj Kubusiowi nic się nie stało, bo to ja wzięłam całe uderzenie na siebie:) Natomiast pierwsza moja myśl po glebie, kiedy zorientowałam się, że nic mi poważnego nie dolega była taka" A co z moim ubraniem??!" :) Na szczęście ubranie też nie ucierpiało:)
Gość spod lodu | 07:36 poniedziałek, 6 października 2014 | linkuj Biedny rowerek! Nic mu nie jest? ;D
Szacun za jazdę na letniaka. ;))
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ziejl
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]